Ktoś gładził mnie po głowie.
Otworzyłam oczy i spojrzałam w górę. Zobaczyłam przez łzy zmartwioną twarz
Valkyona, który zszedł ręką niżej i teraz gładził mnie delikatnie po plecach.
Powoli się uspokajałam.
- Nie mam tu nikogo… -
Pociągnęłam nosem. – Nikt we mnie nie wierzy… Jestem tu zupełnie sama… Miiko
mnie nienawidzi, Ezarel też. Chcę wrócić do domu… - Wtuliłam się z powrotem w
dowódcę straży obsydianu. Znów cicho się zanosząc.
- Nie nienawidzę Cię… - Pierwszy
raz usłyszałam tak łagodny głos Miiko.
Odwróciłam się powoli. Wszyscy
patrzyli na mnie, po części zmartwieni, po części zmieszani. Nie widziałam
nigdzie Ezarela. Musiał wyjść. Poczułam wstyd. Dopiero po chwili zrozumiałam,
że to nie były do końca moje obecne emocje… Te wizje, one tak na mnie wpływają…
- Po prostu… Ech, ja… -
Wyglądała, jakby walczyła sama ze sobą. – Nie spodziewałam się tego po kimś,
kto nigdy nie był w Eldaryi, po kimś, kto jest w większości… Człowiekiem.
Widocznie masz wrodzony talent… Skąd wiedziałaś, czego użyć?
- Kero.. – Pociągnęłam nosem. –
Dał mi dużo książek. W tym o alchemii… - Było to prawdą. W zasadzie tylko je
przejrzałam, ale… I tak sporo wiedziałam już stamtąd. – No i tak.. Jakoś…
Intuicyjnie wiedziałam c-co robić. – Dostałam czkawki. Valyon poklepał mnie po
plecach – Nie umiem tego… Wy-tłumaczyć…
Nevra podszedł do mnie z
uśmiechem i podał mi chusteczkę. Wydmuchałam nos i oddałam mu ją dziękując.
Wziął ją niepewnie.
- N-nie ma za co.. – Powiedział
niepewnie wciąż próbując się uśmiechnąć.
- I nikt Cię nie nienawidzi… -
Dodała Ykhar.
- Właśnie, wszyscy Cię bardzo
lubimy! – Syrena wzięła mnie za ręce.
- No, już nie płacz… - Miiko
zwróciła się do mnie - Ja… Prz… - widocznie nie umiało jej to przejść przez
gardło. – Prze… proaszam. – Powiedziała dość niewyraźnie. – No… W każdym razie
dostaniesz swoje miejsce w laboratorium.
- I dam Ci więcej książek o
alchemii, żebyś mogła ćwiczyć- dodał Kero.
- Widzisz? Wszyscy Cię bardzo
lubią. Nawet Miiko, choć nie chce się do tego przyznać
- Leiftan…!
- Mówiła o Tobie wiele dobrego,
kiedy znalazłaś kryształy.
Miiko się zarumieniła?! A to
nowość!
- Właśnie! – Klepnęłam się w
czoło – Kryształ!
- Wyjęłam go z kieszeni.
- Co?! - Tym razem wszyscy krzyknęli.
- Gdzie go znalazłaś?! Kiedy?!
- Um… - Wszyscy na mnie patrzyli.
Chyba postąpiłam zbyt pochopnie. – Był w więzieniach…
- Kiedy go znalazłaś?
- Wczoraj w nocy. Mijałam
Ezarela, ale był tak zmęczony, że nawet mnie nie zauważył… Widziałam, że ciężko
pracuje, więc zrobiłam mu ten napój… Który ten sk… - Ugryzłam się w język –
Który on wylał!
- Ale… Co ty tam robiłaś w nocy?!
– Leiftan patrzył na mnie w wyraźnym szoku.
- Poczułam, że jest tam coś
ważnego… Myślałam, że jak wam powiem, że w środku nocy obudziło mnie dziwne
przeczucie, że muszę iść aż do więzienia to byście mnie zbyli, że pewnie mi się
coś śniło..
- Zapewne tak by było… - Miiko
zacisnęła wargi.
- W którym miejscu go znalazłaś?
– Aż podskoczyłam, zapomniałam, że Valkyon stoi wciąż za mną.
- W wodzie…
- Weszłaś do wody w środku nocy?!
– Alajea aż krzyknęła. – Ale tam jest…
- Oh, to coś… Popryskałam go
Twoimi perfumami i schował się głębiej. Wyszedł stamtąd dopiero, jak
wychodziłam… Chyba chciał mnie gonić. Co to było?
- Grindylow. – Tym razem
odpowiedziała mi Ykhar. – Już wiemy, co go przyciągnęło, kryształ… Już od dawna
się zastanawialiśmy, czemu się tam kręci.
- I chcieliście mnie z nim
zostawić?!
- Cóż… Nie dosięgnąłby Cię w
klatce… Ale w nocy mogą być bardzo niebezpieczne, o której ty tam poszłaś?
- Uhm… Nie wiem… Leiftan właśnie
zmieniał straż z Jamonem, kiedy wracałam.
- Czyli około trzeciej w nocy.
- Zaraz… - Leiftan spojrzał na
mnie. – Jakim cudem Cię nie zauważyliśmy.
Uśmiechnęłam się do Nevry.
- Odpowiednie do skradania się po
nocy, a także seksowne.
Wszyscy spojrzeli nie wiedząc, o
co chodzi, tylko Nevra wybuchnął śmiechem
- Mówiłem, że strój ode mnie Ci
się przyda. – Widząc miny innych dodał – Czarny Misty Rogue.
- Jest odważna… Wciąż uważam, że
pasowałaby do mojej straży.
- Dzięki Valkyon… - Już całkiem
się uspokoiłam. – Przepraszam, że się tak na Ciebie rzuciłam… Ja tylko… Tyle
razy mi pomogłeś i… Chyba tylko w Tobie widziałam sojusznika…
- Hej, a ja? – Ykhar uśmiechnęła
się do mnie, miałam wrażenie, że tym razem bardziej szczerze. – Ostatnio często
razem chodzimy na obiad, dużo rozmawiamy… Myślałam, że już się przyjaźnimy!
- Przepraszam – Zaśmiałam się,
Valkyon był chyba bliżej.
- Wybacz, że przerwę, ale..
Potrzebny mi przepis na ten eliksir… Mówiłaś też coś o eliksirze dodającym
energii.
- Oooh, no nie wiem. – Spojrzałam
na Miiko, tym razem się uśmiechając – Nie otrujecie się?
Odesłała mi uśmiech. Chyba
pierwszy raz widziałam ją uśmiechniętą.
- Zaryzykujemy.
- W takim razie zgoda! Ten
przepis wam zapisałam. Udał się po trzech próbach, ale głownie dlatego, że nie
umiałam dobrze oddzielić i podzielić składników. Jednak przepis jest zapisany
poprawnie. Ten drugi podam Ci z pamięci.
- Cóż, chyba wszyscy możemy już
wrócić do swoich obowiązków. – Leiftan uśmiechnął się. – A ty pewnie jesteś
zmęczona całym tym zajściem, prawda?
- Oh… Wypiłam całą szklankę
eliksiru dodającego energii… Powinno się wypić filiżankę… Chyba wyczuwam
nadchodzącą nieprzespaną noc.
Ewelein zaśmiała się. Wszyscy się
rozeszli, została tylko Miiko.
- Jak skończysz, przyjdź do Sali
kryształu. Trzeba zwrócić kryształ… No i musimy porozmawiać, co dokładnie
potrzebujesz do swojego nowego stanowiska. – Wyszła. Szybko się z tym
uporałyśmy, jednak coś mnie tknęło
- Ezarel teraz na pewno mnie
nienawidzi.
- Raczej boli go jego duma.
- To znaczy?
- Jest najlepszy w naszej straży.
Męczył się nad eliksirem od długiego czasu, a ty zrobiłaś go w dwadzieścia
minut.
- Może to dziwne, ale… Czasem
choć nigdy wcześniej czegoś nie widziałam, wiem czym to jest. Tak było z
ziołem, które Ci wtedy przyniosłam. Możliwe, że to ma coś wspólnego z moim
przodkiem faery.
- Tak, to możliwe… Choć dziwne,
że aż w takim stopniu. Musisz mieć wyjątkowy talent. Na pewno będziesz dla nas
ogromną pomocą.
- Dziękuję… - Poczułam, że się
rumienię. Ba, było mi wstyd, że dostaję pochwały za czyjąś pracę, jednak z
drugiej strony, zrobiłam ten eliksir sama, ba, skądś wiedziałam, jak go zrobić.
Może rzeczywiście jest w tym trochę talentu… Ale.. Czym są te wizje?
Poszłam do Miiko. Znów pozwoliła
mi samej oddać kryształ. Dodatkowo bardzo poważnie podeszła do wyposażania
mojego stanowiska pracy. Zrobiła całą długą listę „rzeczy mi potrzebnych” w tym
przyborów, składników, fartucha ochronnego i innych. Nagle do Sali wszedł
Jamon.
- Ja czekać na Gardienne, żeby
wrzucić do lochu.
- Zmiana planów, Jamon. Udało jej
się.
- Oh. Jamon szczęśliwy. Jamon nie
chciał wrzucać Gardienne do lochu.
Uśmiechnęłam się. To było bardzo
miłe.
W końcu po paru dniach moje
miejsce w laboratorium zostało oficjalnie otwarte, a ja otrzymałam swoje
pierwsze misje, które polegały głownie na hurtowym wykonywaniu prostych
eliksirów. Nareszcie byłam potrzebna! Czułam, że robię coś ważnego, a nie coś,
co mógłby robić każdy. Dziś znów weszłam do Sali alchemii, żeby rozpocząć
pracę. Spotkałam w niej Ezarela. Nie widywałam go od jakiegoś czasu, jednak
regularnie zostawiał mi porcję miodu w spiżarni, o czym poinformował mnie
Karuto.
- Cześć. – Powiedziałam nieśmiało.
- Dobra robota. – Powiedział
odwróciwszy wzrok. – Nawet ja nie umiałem tego zrobić.
- Prawdę mówiąc… Pomogła mi jedna
z książek.
- Która?
- Już nie pamiętam, czytałam ich
już całkiem sporo. Po prostu zapamiętałam informacje o kwaśnym źdźble. Tak naprawdę
nie mam aż takiej wiedzy o alchemii, ale ciągle się uczę.
- Widzę, że bierzesz to na
poważnie, nie spodziewałem się.
- Alchemia to coś, co należy brać
na poważnie. Jeden błąd i można komuś poważnie zaszkodzić.
- Widzę, że mnie rozumiesz…
- Właściwie, to w ogóle Cię nie
rozumiem.
- Wybacz, że wtedy się tak
zachowałem… Myślałem, ze tylko się puszysz bo „wydaje Ci się”, że coś wiesz i
chcesz być ważna. Widocznie się myliłem…
- Nadal mam sporo braków. Miałam
duże problemy z oddzieleniem poszczególnych składników chemicznych kwaśnego
źdźbła. Nie wiem też wielu podstaw… Sporo się naczytałam, zanim zrobiłam te
proste eliksiry o które prosiła Miiko.
- W takim razie będę Ci pomagał,
jeśli będziesz chciała. Rozumiem, jeśli poprosisz Ewelein zamiast mnie… W
końcu… Raczej mnie nie lubisz.
- Oh daj już spokój! Gdzie ten
Ezarel, którego ciągle trzymają się żarty?! Ezarel, który zawsze się uśmiecha i
wkurza ludzi na około. Weź się w garść człowieku!
- Myślałem, że mnie nienawidzisz
– Uśmiechnął się. W końcu.
- To źle myślałeś.
- Przedtem mówiłaś coś innego.
- Kobieta zmienną jest!
- Albo zapominalską! Znowu
zapomniałaś imienia swego mistrza!
- Nie przypominam sobie.
- A nie mówiłem? Zapominalska!
Często się mylisz i mówisz na mnie Ezrael.
- Ezrael… - Coś mi zaczęło
świtać.
- Tak Ezrael. Mam na imię Ezarel,
zapamiętaj sobie.
- WŁAŚNIE! – Chwyciłam go za
ramiona, po czym wybiegłam z Sali zostawiając osłupiałego elfa za sobą…
Dotknął swoich ramion, nie mógł
powstrzymać wzdrygnięcia.
- Ciekawa z niej dziewczyna… -
Uśmiechnął się lekko
͡° ͜ʖ ͡° czekam na nexta ͡° ͜ʖ ͡°
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLmao, still w8 for new chapter ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńTen uczuć, kiedy wkręciłaś się w fabułę, a nie ma kolejnego rozdziału ;-;
OdpowiedzUsuńKiedy next :'( ?
OdpowiedzUsuńJuż jestem w połowie
UsuńJezu aż się uśmiechnęłam przez Jamona XD
OdpowiedzUsuń