poniedziałek, 14 listopada 2016

Rozdział IV



Poszłam się przejść.  Wyszłam z kwatery głównej i ruszyłam w kierunku schroniska. Musiałam się po prostu przespacerować i uspokoić. Spokój jednak nie trwał zbyt długo. Zobaczyłam Kero, rozmawiał z jakimś bardzo zapłakanym dzieckiem. Podeszłam i zapytałam, o co chodzi.
Wyglądało na to, że tutejsi naprawdę zauważali, że jestem trochę… Inna. Jednak mimo tych uwag udało mi się dowiedzieć, że mały zgubił swojego chowańca.
- Może być w okolicach nory… - Wytłumaczył mi, kiedy zgodziłam się pomóc. – Możesz kupić Eskimo – Widząc moją zdziwioną minę dodał – To rodzaj.. Lodów na patyku, jedzenie dla chowańców.
- Oho! Lubię lody!
Ale Kero zaśmiał się tylko.
- Nie smakowałyby Ci.
- A powiedz mi, jak wygląda ten… Crylasm, tak?
- Dokładnie. To taka jakby… Mała owca ze skrzydłami.
- Rozumiem… - Rozstaliśmy się. Poszłam w stronę, którą wskazał mi Kero, ale drogę zagrodziła mi olbrzymia postać Jamona…
- Tobie nie wolno
- Ale ja muszę, Kero mnie prosił...
- Samej nie wolno!
Przygryzłam wargę. Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam Valkyona, najwyraźniej słyszał moją rozmowę z Jamonem. Wyglądał na naprawdę zawiedzionego… Podbiegłam do niego, chwyciłam go za ramię i pociągnęłam. Za sobą… Oczywiście w ogóle nie udało mi się go ruszyć.
- Co do…?
- Idziesz ze mną!
- Co?
- Muszę iść znaleźć Crylasma Merego! – Kłapnęłam na niego – A ty co byś zrobił, gdyby Twój chowaniec uciekł?! Mery jest za mały i nie może iść go sam znaleźć! Rusz wreszcie te swoje cztery litery i chodź ze mną, bo ucieknie jeszcze dalej…
- Jesteś pewna, że nie jest to wymówka, żeby uciec?
Spojrzałam na niego sucho.
- Czyli uważasz się za tak słabego dowódcę straży, że mała dziewczynka będzie w stanie uciec od C i e b i e? – Zaakcentowałam ostatnie słowo. To go widocznie przekonało.
- No niech będzie… Pójdę z Tobą.
Wyszliśmy poza bramę. Jamon na szczęście nas puścił, choć łypnął na mnie złowrogo. Valkyon zaprowadził mnie aż do nory.
- Nie ma go tu… - Powiedziałam zrezygnowana.
- Może być w środku. – Odparł
- Myślisz? – Nie odpowiedział – No nic, jak mus to mus… - Podwinęłam rękawy i zajrzałam do środka.
- Wiesz, że mogą tam być również inne chowańce? Np. Crowmero, albo Sabali…
- Wtedy piz… u-khum. Uderzę nim o ścianę. – Wylazłam stamtąd. – Jednak tak się raczej nie stanie, bo nic tam nie ma.
- Szkoda, miałem nadzieję, że właśnie tu przyszedł.
- Skąd ten pomysł? Uciekł dość dawno… Siedziałby tu jakiś czas.
- W ogóle go tu nie było – Valkyon pokręcił głową – Gdyby tu był wokół leżałoby mnóstwo patyczków po eskimo.
- Czyli przepadł na dobre? Biedny Mery!
Usiadłam przy norze i zbliżyłam do siebie kolana.
- Możemy dać mu nowego chowańca.
- Myślisz, że nie zauważy?
- Na pewno zauważy… Ale myślę, że to nie będzie problem, to nie będzie pierwszy raz…
- Jak to!? – Valkyon opowiedział mi pokrótce… Bardzo pokrótce, w końcu to Valkyon, co się stało z ojcem Merego i dlaczego znów chcą mu dać zwierzątko.
- Biedny Mery! W takim razie jak mam znaleźć dla niego chowańca?
- Obawiam się, że bez własnego nie dasz rady… Ja porozmawiam z Kero, niech pogada z małym. Ty znajdź kogoś, kto ma chowańca, żeby się tym zajął.
- Ty nie masz swojego chowańca?
- Mam, ale… Nie lubię jej wypuszczać na misję.
- Chyba Cię trochę rozumiem… No nic, znajdę kogoś…
Valkyon odprowadził mnie pod bramę. Tam się rozdzieliliśmy. Powiedział mi jeszcze, żebym zdobyła złote nożyce. To przynęta na Crylasmy. Kupiłam je na targu. Teraz pozostało mi tylko znaleźć kogoś, kto zdobędzie dla mnie Crylasma. Pochłonięta myślami wpatrywałam się w złote nożyce.
- Planujesz ściąć włosy? – Ezrael patrzył na mnie z rozbawieniem.
- Nie, planuję złapać Crylasma.
- Chyba ktoś Cię oszukał… To nie są nożyce do złapania Crylasma…
- C-co!?
- Potrzebne są takie! – Wyjął zza pasa zwykłe nożyczki.
- Oh świetnie, to skoro już masz przynętę, przydasz mi się!
- Obawiam się, że nie mam czasu na łapanie dla Ciebie chowańców.
- To nie ma być dla mnie ty stary bucefale, tylko dla Merego!
- Znowu zgubił swojego?
- Niestety tak. A ja dostałam polecenie od Valkyona – Uznałam, że to będzie brzmiało ‘ważnie’ – aby znaleźć kogoś, kto ma chowańca, żeby złapał Crylasma.
- Ech, Valkyon nie chce wysłać swojego, tak? Niech będzie, daj mi te nożyce…
- Przecież masz… - Spojrzałam na niego udając głupią. – Oh… Coś nie tak?
Bez słowa zabrał mi nożyczki. Ha, jeden zero dla mnie!
- Pff… Jednak się na to nabrałaś! – Odszedł śmiejąc się. Chyba go zabiję…
Na szczęście nie musiałam długo czekać. Wrócił z jajkiem pod pachą.
- Co to?
- Crylasm.
- Nie przypomina owcy… - Spojrzałam na niego sceptycznie. – To znowu Twój głupi żart, tak? Oddawaj nożyce, znajdę kogoś innego.
- Gdybyś miała chowańca, wiedziałabyś o co chodzi. – Wcisnął mi w ręce jajko. Wydawało się być dziwnie miękkie. – W dodatku w ogóle nie masz poczucia humoru.
Poszłam do biblioteki cała rozdrażniona
- Ten głupi Ezrael znowu robi sobie ze mnie żarty! Poprosiłam go, aby złapał Crylasma, a on dał mi TO! – Cisnęłam jajo na stół, ale Kero szybko je złapał
- Bo to jest Crylasm!!
- J-jak to?!
- Chowańce wykluwają się z jaj… Gdybyś miała jednego, też byś o tym wiedziała. Ba, sama być go wykluła…
- Oh… P-przepraszam… Myślałam, że Ez…
- W porządku… Idź, zanieś go Meremu. Na pewno się ucieszy. Tylko… Ostrożnie, dobrze?
Uśmiechnęłam się. Nareszcie… Chyba zaczynam się rozluźniać.
- A może sama byś chciała Crylasma? Mogę złapać jednego dla Ciebie, jeśli chcesz…
- Dziękuję, ale… Podziękuję. Mówiłam, że poradzę sobie bez chowańca. Poza tym… Nie mam go nawet gdzie trzymać… - Przytuliłam jajko do siebie. – No i…. Nadal nawet nie wiem, jak on wygląda.
Poszłam do Merego. Siedział sam na ławce w schronisku. Teraz naprawdę było mi go bardzo żal… Ucieszył się jednak widząc mnie z jajkiem w dłoni. Od razu pobiegł mi na spotkanie.
- Cześć Mery, zobacz, kogo dla Ciebie mam!
- Nowy przyjaciel?!
- Tak! … Oh, wiesz, jak go wykluć…?
- Oczywiście, moja mama umie to robić… Wiesz co… W sumie mam coś dla Ciebie! Znalazłem go, kiedy szukałem mojego przyjaciela… Ale mam wrażenie, że powinienem Ci go dać! Oddaj go komuś ze straży, może pomyślą, że jesteś mniej… Dziwna.
- R-rozumiem… Dziękuję Ci Mery. I dbaj o swojego chowańca!
- Będę!
Poszłam w stronę kwatery główniej… Nogi jakoś same zaniosły mnie do kryształowej Sali…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz