środa, 23 listopada 2016

Rozdział XI



Wróciliśmy do kwatery głównej.
- Powinniśmy zdać raport… Ale najpierw coś zjedzmy.
Przytaknęłam. Poszliśmy do kuchni. Ezarel wybrał szybko kilka rzeczy przygotowane dzisiaj przez Karuto.
- Miód doda Ci energii i postawi na nogi. – Posmarował mi tosta.
Zjadłam trochę, ale w pewnej chwili tamten widok wrócił do mojej pamięci. Odłożyłam szybko jedzenie na talerz.
- Już nie jesz?
- Już nie mogę… - Powiedziałam. Nie byłam w stanie już nic przełknąć.
Ezarel spojrzał na mojego tosta. Przez chwilę się wahał, ale sięgnął po niego i zaczął jeść.
- Szkoda, żeby miód się zmarnował…
Uśmiechnęłam się w końcu.
- Wyglądasz już lepiej, ale i tak uważam, że powinnaś iść i odpocząć. Złożę raport za Ciebie.
- Od kiedy jesteś taki uczynny? – Zapytałam zadziornie.
- Wiesz, zbieranie Cię z podłogi byłoby bardziej uciążliwe niż zdawanie raportu.
Poszedł za mną do kryształowej Sali, widziałam, że czeka aż zniknę za drzwiami swojego pokoju. Chyba rzeczywiście się zmartwił. Jednak im dalej od lasu byłam, tym bardziej zaczęłam się uspokajać. Po chwili nawet zaczęłam zapominać, co widziałam… Może był to pewien rodzaj snu na jawie? A propos snu… Jednak dobrze byłoby odpocząć…
- Ale zobacz, śpi… Nie budźmy jej.
- Po prostu to tu zostawmy.
- Ale chcę, żeby wiedziała, że to od nas, poczekajmy!
- Hmn…? – Spojrzałam przez przymknięte powieki. Alajea i Ykhar były u mnie w pokoju. Pewnie zapomniałam zamknąć drzwi. – Dziewczyny?
- Oh, Gardienne, wybacz, pukałyśmy, ale nie odpowiadałaś! – Alajea była wyraźnie ucieszona, że się obudziłam, w przeciwieństwie do Ykhar.
- Wybacz, nie odpowiadałaś, więc weszłyśmy, Ezarel wspominał, że źle się poczułaś i pomyślałam, że może coś Ci się stało i…
- Spokojnie Ykhar, nic mi nie jest. Po prostu cały dzień nic nie jadłam i zrobiło mi się słabo, ale jak już coś zjadłam poczułam się lepiej. Co to za pakunki? – Spojrzałam na dwie wielkie torby, które trzymały.
- Ah, to mały prezent od nas!
- Ezarel powiedział nam, że Twoje ubrania są zniszczone i nie masz nic innego, więc poszedł z tym do Miiko…
- Miiko kazała wam je kupić?
- Nie, nie, skądże! Poszedł z tym do Miiko, ale ona nie chciała go słuchać. Nie wiem, co jej powiedział, bo chociaż powiedziała, że jej to nie obchodzi, osobiście poszła na targ, żeby Ci coś wybrać. Widzę, że już Ci je podarowała, ma świetny gust! – Alajea zachwycała się moim strojem.
- Ale pomyślałyśmy, że jeden komplet ubrań to trochę mało, więc też Ci coś wybrałyśmy. Ten jest ode mnie. – Ykhar wyciągnęła strój i położyła mi na łóżku, żebym mogła zobaczyć cały komplet.
- Oh, jest wspaniały!


- Nazywa się „Folded gems”, jeśli będziesz chciała, na targu znajdziesz inne kolory. Wybrałam zielony pod względem tego, co mi się podoba… No i jako stworzenie leśne pewnie lubisz ten kolor…
- Bardzo mi się podoba! Ale też nie musiałyście.. Nie mogę przyjąć aż trzech takich drogich prezentów.
- Ależ musisz! – Syrena chwyciła mnie za ręce – Zanim uzbierałabyś na swoją garderobę sama, ten strój który masz byłby już w strzępach, a tak, jak kilka osób da coś od siebie, szybko uzbieramy dla Ciebie potrzebne ciuchy! Zobacz, to ode mnie, Miiko wzięła Ci już coś niebieskiego, więc wybrałam to! To zestaw „sand princess”, jak Ci się podoba? Pasuje Ci do oczu!


- Jest przepiękny! Idealny na ciepłe dni, bardzo zwiewny, ja… Ja nie wiem, jak mam wam dziękować!
Obie uśmiechnęły się do mnie.
- Właściwie, to nie myślałam, że Ezarel rozgada, że źle się poczułam podczas misji… - Czułam się trochę zawstydzona, w końcu to była moja pierwsza misja, chciałam się wykazać.
- Powiedział mi to, kiedy składał raport. Ale z jego raportu wynika, że bardzo dużo zrobiłaś, a źle się poczułaś dopiero, jak już mieliście wracać. Nie przejmuj się, wykonałaś kawał dobrej roboty! Oh, Prawie zapomniałam Miiko prosiła, żebyś odwiedziła Ewelein.
- Miiko już wie? - Stęknęłam.
- T-tak… Ale nie martw się, nie jest na Ciebie zła. Jest bardzo zadowolona, gdyby nie ty, nie mielibyśmy dobrych leków!
Muszę przyznać, że poprawiły mi humor na cały dzień. Nawet trochę zgłodniałam. Już prawie zapomniałam o tym, co widziałam w lesie. Nawet zaczęłam się zastanawiać, czy to nie były zwykłe zwidy związane z głodem. Tak, na pewno tak było. Najpierw zdecydowałam się pójść do Ewelein i to był błąd. Trzymała mnie chyba z godzinę.
- No, wygląda dobrze, ale musisz pamiętać o regularnych posiłkach, to może bardzo zaszkodzić Twojemu zdrowiu!
- tak, zrozumiałam, to się więcej nie powtórzy…
- Właściwie mam coś dla Ciebie.
- Hmn? Jakiś lek? Przecież nic mi nie jest.
- Nie, nie tym razem. – Podała mi pakunek, od razu się domyśliłam.
- Ewelein… Ty też?! Dziękuję, ale..
- Piżam jeszcze nie masz, prawda? Kupiłam Ci koszulę nocną, trzy komplety bielizny i jedną piżamę z długim rękawem.
- Ewelein…! To wszystko musiało być strasznie drogie…- Ale ona tylko uśmiechnęła się do mnie.
- Nawet nie wiesz, ile dla nas zrobiłaś. Choć był to przypadek, gdyby nie ty… Leków było już tak mało, że bałam się, że niedługo zabraknie, a ty znalazłaś idealne miejsce, żeby je hodować. I tak mamy już ogromny zapas, a dzięki Tobie być może już nam ich nie zabraknie. To jedyne, jak mogę Ci się teraz odwdzięczyć. A teraz zmykaj już, mam jeszcze dużo pracy!
Ciekawiło mnie skąd znała rozmiar mojej bielizny! Choć pewnie po ostatnim badaniu… Ale skąd wszyscy znali wymiary dla pozostałych ubrań…?
Odniosłam paczkę do pokoju i nareszcie ruszyłam, żeby coś zjeść. Usiadłam i zabrałam się za obiad. Jednak znów mnie zaczepiono…
- Gardienne?
Podniosłam głowę znad kotleta.

2 komentarze:

  1. Ten pierwszy stój jest boski *.*
    A z Ezarela jest papla XD
    Życzę weny i czekam na next :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. I nabrałam ochoty na kotleta xD

    OdpowiedzUsuń