środa, 9 listopada 2016

Rozdział III




- Zeszliśmy na dół, koło drzwi do kryształowej Sali Kero poprosił, bym na niego poczekała. Nagle zaświtało mi w głowie. To moja s z a n s a! Jeśli uda mi się wyjść z tego.. Pałacu to może uda mi się wrócić do domu. Może znajdę nowy grzybowy krąg i wrócę do domu? Zacisnęłam zęby, raz kozie śmierć. Odwróciłam się i zaczęłam biec, jednak na zakręcie wpadłam na… Valkyona! Serce mi stanęło.
- Jesteś sama…?
- Kero po coś poszedł…
- A gdzie zamierzałaś pójść?
Na początku chciałam to przemilczeć. Jednak kiedy Valkyon znów spróbował się odezwać, nie wytrzymałam.
- Zamierzałam wrócić do domu…! Tak, do domu! – Warknęłam, kiedy próbował mi przerwać – I wiesz co? Gdybyś mnie nie zatrzymał, byłabym już daleko stąd, nie zamierzam tu zostawać I… I nawet, jeśli jesteś większy i silniejszy ode mnie, to ja się nie poddam, prawdziwy wojownik się nie poddaje, prawda!? Może tym razem mnie zatrzymałeś, ale zobaczysz, znajdę sposób, by stąd uciec i wtedy nawet TY mnie nie powtrzymasz! – Patrzyłam mu prosto w oczy. Valkyon na początku zdawał się być zszokowany. W końcu zapytał.
- Do jakiej straży się dostałaś?
- Jeszcze nie wiem! – Prychnęłam.
- Nadawałabyś się do Obsydianu.
Zaśmiałam się ironicznie.
- Wątpię. Nie jestem silna, nie nadaję się do żadnej ze straży.
- Nie jesteś może silna, ale... Masz to coś.
Spojrzałam na niego zdziwiona, jednak w tym momencie pojawił się Kero.
- Gardienne? Szukałem Cię, miałaś czekać przy kryształowej Sali. Valkyon? Co ty tu robisz?
- ... Zastanawiałem się, czy zdecydowałeś już pod czyją będzie opieką.
-  W zasadzie już policzyłem punkty. Gardienne będzie w straży Absyntu…
-  CO?!?! – Wybuchnęłam – Nie, tylko nie to!
- Jesteś pewien, że nie pasuje do mojej straży?
- W zasadzie… - Kero się zmieszał – O jej przydziale zadecydował zaledwie jeden punkt…
- W takim razie może dałoby się coś z tym zrobić… - Spojrzałam z nadzieją, ale Kero i Valkyon zaczęli niestety kręcić głowami.
- Jedyne co w tym przypadku można zrobić, to ponownie przeliczy punkty… Kero?
- Liczyłem już kilkakrotnie. Obawiam się, że wynik jest przesądzony.
- Szkoda… - Valkyon spojrzał na mnie badawczo – Jednak może uda mi się nakłonić Miiko, żebyś czasem poszła z nami na misję.
Westchnęłam.
- W każdym razie, Gardienne, tak wyglądają chowańce…





Spojrzałam na zdjęcia.
- Ugh… Pierwszy to jakiś jaszczur… Ugh..
- Nie musisz tak dramatyzować…
- Czemu pokazujesz jej zdjęcia…? – Valkyon zajrzał mi przez ramię. – przecież powinna przejść test…
- Gardienne boi się.. niektórych rzeczy.
- Gadów i ptaków. – Mruknęłam.
Valkyon wydawał się nieco zawiedziony.
- To może daj jej sabali…?
- Nie! On też jest… Ma takie… i tutaj…! Nie chcę żadnego!
- Ale każdy nowy…
- Nie! Poradzę sobie bez żadnego dziwnego stworzenia. – Odwróciłam się na pięcie obrażona. – Pójdę sprawdzić, czy nie mogę jakoś… Pomóc w swojej straży!
- A przez chwile myślałem, że nadałaby się do mojej straży… - Westchnął Valkyion.
Poszłam wściekła w stronę laboratorium. Wcale nie chciałam potraktować tak Kero ani Valkyona… To chyba te nerwy… Nie dość, że nie mogę wrócić do domu, to jeszcze jako przełożonego dostałam… Ugh! Nawet nie zauważyłam, kiedy na kogoś wpadłam.
- O, nasz mały człowiek – Nevra uśmiechnął się do mnie zalotnie – Lubisz na mnie wpadać?
- Nie. – Burknełam.
- Już wiesz w której jesteś straży?
- Nie w Twojej… Choć już bym to wolała… Gorzej trafić nie mogłam, jestem u Ezraela.
- Chyba u Ezarela…
- Tak, to…
- Chyba za bardzo dramatyzujesz – Nevra wyciągnął rękę i pogładził mnie po włosach. – Żarty mu w głowie, ale jest też bardzo cierpliwy. Zobaczysz, dogadacie się!
- Może mogłabym Ci jakoś pomóc? Wiesz, skoro już muszę tu coś robić… Może potrzebujesz w czymś pomocy?
- Hmn… Myślę, że lepiej będzie, jak zameldujesz się od razu u Ezarela. Przy okazji… Jak Ci na imię?
- Jestem Gardienne.
- Miło mi Cię poznać, Gardienne.
Może i był lowelasem… Ale przynajmniej on był dla mnie miły… Bałam się, co mnie czeka, gdy otwierałam drzwi do pokoju alchemii…
Weszłam, Ezrael spojrzał na mnie.
- Oh i co, już wiesz, czyim będziesz niewolnikiem?
Przygryzłam wargę.
- Twoim.
- Super! Znasz się na pracach domowych? Mógłbym Cię użyć do sprzątania pokoju!
- Ohhh, naprrrawdę?! – Uśmiechnęłam się w taki sposób, że nawet elf się cofnął. Sięgnęłam po leżącą niedaleko miotełkę z piórek – To gdzie jest Twój pokój!? Mwahahaa…. Ale będzie zabawa…!
- Ughh… Pamiętaj, że musisz być miła, dla przełożonego! Bo teraz wygląda na to, że tęsknisz za celą.
- T-to nie jest śmieszne!
- I na dodatek nie masz poczucia humoru. – Ezrael pokręcił głową…
- Nie masz dla mnie jakiejś… Prawdziwej misji?
- Jak dla człowieka… Nic lepszego od sprzątania pokoju.
- Mam na imię Gardienne! Głupi Ezrael! – Ruszyłam w stronę drzwi.
- Ezarel. Co, nawet nie wiesz, jak ma na imię Twój przełożony?
- To akurat najmniej mnie obchodzi! – Prychnęłam i wyszłam. W ręku wciąż trzymałam małą miotełkę. Schowałam ją szybko do kieszeni w kurtce, zanim ktoś zauważy. Odłożę ją kiedy indziej, jeszcze ktoś mnie oskarży, że ją ukradłam…

2 komentarze:

  1. Na miejscu Gardianny bym mu tak pokój wysprzątała że by zrezygnował z moich usług do końca życia XD
    Czekam na next i życzę dużo weny :)
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogła jeszcze na końcu tą miotełką walnąć Izraela xD

    OdpowiedzUsuń