środa, 16 listopada 2016

Rozdział V



Byłabym wdzięczna za jakieś komentarze. Nie wiem, czy się podoba, czy nie... Teraz jest trochę nudno, ale następny rozdział w końcu pozwala mi iść moim własnym rytmem.

Weszłam do środka. Nevra, Valkyon i Ezrael już tu byli. Prawdopodobnie wpadłam w środku jakiegoś zebrania…
- Co ty tu robisz… - Miiko spojrzała na mnie jednym z tych… Swoich spojrzeń. – Nie widzisz, że jesteśmy w trakcie spotkania?
Nie ruszyłam się… Właściwie to nie byłam nawet do końca pewna, co ja tutaj robię…
- Głucha jesteś?
- … - Zacisnęłam kawałek kryształu w dłoni… A po chwili wyciągnęłam go w stronę Miiko… Albo raczej w stronę kryształu, przed którym stała…
- Co do… - Miiko… Nie, wszyscy spojrzeli na mnie zszokowani. Lisica odwróciła się do Jamona, zaczęły się szepty… Stałam trochę jak wryta, aż w końcu Miiko odwróciła się w moją stronę - Jak to się stało, że jesteś w posiadaniu kawałka kryształu?
- Ja…
- Ty…?
- Pomogłam Meremu znaleźć jego chowańca… W sumie to… Znalazłam mu nowego razem z Ezraelem i…
- Ezarel! Nazywam się Ezarel! – Ale Miiko przerwała mu.
- Nie o to Cię pytałam. – Wyglądała, jakby za chwilę miała stracić cierpliwość.
- Mery dał mi go w podzięce.
- Wiesz gdzie go znalazł?
- Nie pytałam… Nie myślałam, że to ważne… Dopiero później przypomniało mi się, że już ten kryształ gdzieś widziałam. A dokładnie mówiąc widziałam go tutaj…
- Rozumiem… Jamon, chłopaki... Chodźcie za mną, musimy pomówić o… jej ‘przypadku’. – Wyszli. Kompletnie mnie ignorując… Postałam chwilę, po czym zdecydowałam iść za nimi. Przystanęłam przy drzwiach spiżarni. Tam rozmawiali. Słyszałam głośno i wyraźnie komentarze Ezraela na mój temat.
- Nie ładnie jest podsłuchiwać.
Aż podskoczyłam – Leiftan?
- Ale w tym przypadku chyba Cię rozumiem…  - Widząc moją minę dodał. -Ezarel nie jest złą osobą, ale czasami potrafi być bardzo radykalny. Nie zwracaj uwagi na to, co mówi. W końcu to nie on ma tu ostatnie słowo...
- Nigdy nie powiedziałam, że chcę tu być…
Miiko i pozostali wyszli ze spiżarni. Byli zaskoczeni widząc mnie tutaj. Lisica westchnęła, po czym powtórzyła mi pokrótce co ustalili, skoro już i tak słyszałam wszystko. Spojrzałam na Ezraela nienawistnie.
- Dokończycie swój spór później. Chodźcie, musimy odnieść kryształ na swoje miejsce, możesz mi już go oddać. – Wyciągnęła rękę, ale… Jakoś nie potrafiłam jej go dać. – No…
- Czy mogłabym sama go zwrócić?
- Nie. – Odparła sucho.
Westchnęłam i z wielkim trudem oddałam jej kryształ.
- Chodźmy…
Weszliśmy do kryształowej Sali. Gdy Miiko przyłożyła fragment do kryształu, oba rozbłysły i połączyły się w jedno. Ten widok był niesamowity. Kryształ jednak nagle zaczął się mienić… Wyłoniła się z niego jakaś postać… Kobieta. Miałam wrażenie, jakbym ją bardzo dobrze znała. Otworzyła oczy i wyraźnie wskazała na mnie. Nikt nie stał dość blisko, by można się pomylić… Szepnęła coś, ale nie dosłyszałam… Poczułam tylko… Jakby nostalgię w sercu. Zniknęła. Wszyscy wpatrywali się we mnie w wyraźnym szoku.
- Kryształ… Ona… - Ezrael wydukał
- Ona? Kim ona jest? – Zwróciłam się do Miiko
- To dusza wielkiego kryształu. Nazywamy ją Oracle....
- Oracle… - To imię jakby odbiło się echem w mojej głowie.
- To pierwszy raz, gdy pojawiła się po tym, jak kryształ został stłuczony. – Nawet zwykle opanowany Valyon wydawał się być zszokowany.
- Często się pokazuje?
- Przed ważnymi wydarzeniami takimi jak katastrofa naturalna, narodziny królewskiego dziecka, zmiana w maanie... i... wygląda na to, że również podczas przybycia małego człowieka. – Nevra przyszedł mi z odpowiedzią.
- No… Dobrze… Ale czemu pojawiła się przede mną.
- Właśnie, zwykły człowiek nie powinien spowodować czegoś takiego – Ezrael widocznie nadal coś do mnie ma…
- Chyba że… - Leftan zaczął, ale Miiko dokończyła za niego
- Że ona ma w sobie krew faery. – Ezrael się roześmiał, ale Miiko spojrzała na niego gniewnie – Mówię poważnie. Powinieneś zrobić jej test.
- Nie mam czasu na takie rzeczy.
- Nie dyskutuj, tylko zrób jej test! – Miiko potrafi być straszna, gdy się zdenerwuje.
Wszyscy wyszli, zostaliśmy tylko ja i Ezrael.
- To nie możliwe, żebyś była człowiekiem. – Mruknął.
- Choć raz się z czymś zgadzamy. Nie chcę tu zostawać. Zróbmy to szybko, szybciej się mnie pozbędziesz.
Elf wyszedł zdenerwowany klnąc pod nosem. Poszłam za nim do pracowni alchemicznej. Bez słowa zajął się swoją robotą. Usiadłam w kącie, żeby nie przeszkadzać.
- Jestem zdumiony, że nie podeszłaś. – Mruknął.
- Nie lubię, jak się  mi przeszkadza, gdy pracuję.
Uśmiechnął się do mnie. Pierwszy raz.
- Brakuje mi jednego składnika, pójdziesz po niego. – Nie powiedział tego, jako prośbę, bardziej jak rozkaz. – Znajdziesz go na polanie Cyprysów. Masz tutaj notatkę dla Jamona, żeby Cię puścił.
- Nie zgubię się?
- To na brzegu lasu, musiałabyś być idiotką, żeby się zgubić.
Przemilczałam. Wyrwałam mu kartkę i wyszłam. Po drodze spotkałam Kero. Gdy dowiedział się o Oracle natychmiast pobiegł porozmawiać z Miiko. Mam nieprzyjemne wrażenie, że stało się coś ważnego… A ja jestem w to wplątana.
Gdy znalazłam się w lesie już na jego początku rzuciło mi się coś w oczy. Grzybowy krąg! Miiko mówiła, że to nie działa, ale… Może jednak warto spróbować… Wskoczyłam w niego. Poskakałam chwilę, ale nic nie drgnęło. Wyszłam z niego zrezygnowana.
- Ykhar! To człowiek! Wyszła z grzybowego kręgu, musimy ją zabrać do Miiko!
- C-co?
Dziewczyny, jedna pokryta łuskami, jedna z króliczymi uszami zabrały mnie… Z powrotem do kwatery głównej. Za nic w świecie nie chciały słuchać moich wyjaśnień. Ba, w ogóle ze mną nie rozmawiały! Dopiero w kryształowej Sali Miiko doprowadziła je do porządku. W prawdzie mnie przeprosiły, ale… Tyle drogi na marne… Musiałam się wrócić do lasu…
Znalazłam się w końcu w tym samym miejscu co wcześniej. Zebrałam sok, który był mi potrzebny. Już miałam wracać, kiedy usłyszałam hałas.
- C-czy ktoś tam jest? – Zawołałam. Nie było odpowiedzi. – P-pokaż się… - Zza krzaków wyszedł mężczyzna, ten sam, który uwolnił mnie z celi. Przyłożył palec do ust.
- Dlaczego się nie odzywasz…? – zapytałam, ale ten znów mnie uciszył i wskazał na dziuplę. Sięgnęłam do  środka. To dziwne, ale miała wrażenie, że mogę mu ufać… Poczułam coś pod palcami. Znałam już ten kształt. Ba, znałam to dziwne uczycie. To kawałek kryształu! – Odwróciłam się do mężczyzny, ale jego już nie było…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz