Byłabym wdzięczna za jakieś komentarze. Nie wiem, czy się podoba, czy nie... Teraz jest trochę nudno, ale następny rozdział w końcu pozwala mi iść moim własnym rytmem.
Weszłam do środka. Nevra, Valkyon i Ezrael już tu byli. Prawdopodobnie wpadłam w środku jakiegoś zebrania…
Weszłam do środka. Nevra, Valkyon i Ezrael już tu byli. Prawdopodobnie wpadłam w środku jakiegoś zebrania…
- Co ty tu robisz… - Miiko
spojrzała na mnie jednym z tych… Swoich spojrzeń. – Nie widzisz, że jesteśmy w
trakcie spotkania?
Nie ruszyłam się… Właściwie to
nie byłam nawet do końca pewna, co ja tutaj robię…
- Głucha jesteś?
- … - Zacisnęłam kawałek
kryształu w dłoni… A po chwili wyciągnęłam go w stronę Miiko… Albo raczej w
stronę kryształu, przed którym stała…
- Co do… - Miiko… Nie, wszyscy
spojrzeli na mnie zszokowani. Lisica odwróciła się do Jamona, zaczęły się
szepty… Stałam trochę jak wryta, aż w końcu Miiko odwróciła się w moją stronę -
Jak to się stało, że jesteś w posiadaniu kawałka kryształu?
- Ja…
- Ty…?
- Pomogłam Meremu znaleźć jego
chowańca… W sumie to… Znalazłam mu nowego razem z Ezraelem i…
- Ezarel! Nazywam się Ezarel! –
Ale Miiko przerwała mu.
- Nie o to Cię pytałam. –
Wyglądała, jakby za chwilę miała stracić cierpliwość.
- Mery dał mi go w podzięce.
- Wiesz gdzie go znalazł?
- Nie pytałam… Nie myślałam, że
to ważne… Dopiero później przypomniało mi się, że już ten kryształ gdzieś
widziałam. A dokładnie mówiąc widziałam go tutaj…
- Rozumiem… Jamon, chłopaki...
Chodźcie za mną, musimy pomówić o… jej ‘przypadku’. – Wyszli. Kompletnie mnie
ignorując… Postałam chwilę, po czym zdecydowałam iść za nimi. Przystanęłam przy
drzwiach spiżarni. Tam rozmawiali. Słyszałam głośno i wyraźnie komentarze
Ezraela na mój temat.
- Nie ładnie jest podsłuchiwać.
Aż podskoczyłam – Leiftan?
- Ale w tym przypadku chyba Cię
rozumiem… - Widząc moją minę dodał. -Ezarel
nie jest złą osobą, ale czasami potrafi być bardzo radykalny. Nie zwracaj uwagi
na to, co mówi. W końcu to nie on ma tu ostatnie słowo...
- Nigdy nie powiedziałam, że chcę
tu być…
Miiko i pozostali wyszli ze
spiżarni. Byli zaskoczeni widząc mnie tutaj. Lisica westchnęła, po czym
powtórzyła mi pokrótce co ustalili, skoro już i tak słyszałam wszystko.
Spojrzałam na Ezraela nienawistnie.
- Dokończycie swój spór później.
Chodźcie, musimy odnieść kryształ na swoje miejsce, możesz mi już go oddać. –
Wyciągnęła rękę, ale… Jakoś nie potrafiłam jej go dać. – No…
- Czy mogłabym sama go zwrócić?
- Nie. – Odparła sucho.
Westchnęłam i z wielkim trudem
oddałam jej kryształ.
- Chodźmy…
Weszliśmy do kryształowej Sali.
Gdy Miiko przyłożyła fragment do kryształu, oba rozbłysły i połączyły się w
jedno. Ten widok był niesamowity. Kryształ jednak nagle zaczął się mienić…
Wyłoniła się z niego jakaś postać… Kobieta. Miałam wrażenie, jakbym ją bardzo
dobrze znała. Otworzyła oczy i wyraźnie wskazała na mnie. Nikt nie stał dość blisko,
by można się pomylić… Szepnęła coś, ale nie dosłyszałam… Poczułam tylko… Jakby
nostalgię w sercu. Zniknęła. Wszyscy wpatrywali się we mnie w wyraźnym szoku.
- Kryształ… Ona… - Ezrael wydukał
- Ona? Kim ona jest? – Zwróciłam się
do Miiko
- To dusza wielkiego kryształu.
Nazywamy ją Oracle....
- Oracle… - To imię jakby odbiło się echem w mojej głowie.
- To pierwszy raz, gdy pojawiła
się po tym, jak kryształ został stłuczony. – Nawet zwykle opanowany Valyon
wydawał się być zszokowany.
- Często się pokazuje?
- Przed ważnymi wydarzeniami
takimi jak katastrofa naturalna, narodziny królewskiego dziecka, zmiana w
maanie... i... wygląda na to, że również podczas przybycia małego człowieka. –
Nevra przyszedł mi z odpowiedzią.
- No… Dobrze… Ale czemu pojawiła
się przede mną.
- Właśnie, zwykły człowiek nie
powinien spowodować czegoś takiego – Ezrael widocznie nadal coś do mnie ma…
- Chyba że… - Leftan zaczął, ale
Miiko dokończyła za niego
- Że ona ma w sobie krew faery. –
Ezrael się roześmiał, ale Miiko spojrzała na niego gniewnie – Mówię poważnie.
Powinieneś zrobić jej test.
- Nie mam czasu na takie rzeczy.
- Nie dyskutuj, tylko zrób jej
test! – Miiko potrafi być straszna, gdy się zdenerwuje.
Wszyscy wyszli, zostaliśmy tylko
ja i Ezrael.
- To nie możliwe, żebyś była
człowiekiem. – Mruknął.
- Choć raz się z czymś zgadzamy.
Nie chcę tu zostawać. Zróbmy to szybko, szybciej się mnie pozbędziesz.
Elf wyszedł zdenerwowany klnąc
pod nosem. Poszłam za nim do pracowni alchemicznej. Bez słowa zajął się swoją
robotą. Usiadłam w kącie, żeby nie przeszkadzać.
- Jestem zdumiony, że nie
podeszłaś. – Mruknął.
- Nie lubię, jak się mi przeszkadza, gdy pracuję.
Uśmiechnął się do mnie. Pierwszy
raz.
- Brakuje mi jednego składnika,
pójdziesz po niego. – Nie powiedział tego, jako prośbę, bardziej jak rozkaz. –
Znajdziesz go na polanie Cyprysów. Masz tutaj notatkę dla Jamona, żeby Cię
puścił.
- Nie zgubię się?
- To na brzegu lasu, musiałabyś
być idiotką, żeby się zgubić.
Przemilczałam. Wyrwałam mu kartkę
i wyszłam. Po drodze spotkałam Kero. Gdy dowiedział się o Oracle natychmiast
pobiegł porozmawiać z Miiko. Mam nieprzyjemne wrażenie, że stało się coś
ważnego… A ja jestem w to wplątana.
Gdy znalazłam się w lesie już na
jego początku rzuciło mi się coś w oczy. Grzybowy krąg! Miiko mówiła, że to nie
działa, ale… Może jednak warto spróbować… Wskoczyłam w niego. Poskakałam
chwilę, ale nic nie drgnęło. Wyszłam z niego zrezygnowana.
- Ykhar! To człowiek! Wyszła z
grzybowego kręgu, musimy ją zabrać do Miiko!
- C-co?
Dziewczyny, jedna pokryta
łuskami, jedna z króliczymi uszami zabrały mnie… Z powrotem do kwatery głównej.
Za nic w świecie nie chciały słuchać moich wyjaśnień. Ba, w ogóle ze mną nie
rozmawiały! Dopiero w kryształowej Sali Miiko doprowadziła je do porządku. W
prawdzie mnie przeprosiły, ale… Tyle drogi na marne… Musiałam się wrócić do
lasu…
Znalazłam się w końcu w tym samym
miejscu co wcześniej. Zebrałam sok, który był mi potrzebny. Już miałam wracać,
kiedy usłyszałam hałas.
- C-czy ktoś tam jest? –
Zawołałam. Nie było odpowiedzi. – P-pokaż się… - Zza krzaków wyszedł mężczyzna,
ten sam, który uwolnił mnie z celi. Przyłożył palec do ust.
- Dlaczego się nie odzywasz…? –
zapytałam, ale ten znów mnie uciszył i wskazał na dziuplę. Sięgnęłam do środka. To dziwne, ale miała wrażenie, że mogę
mu ufać… Poczułam coś pod palcami. Znałam już ten kształt. Ba, znałam to dziwne
uczycie. To kawałek kryształu! – Odwróciłam się do mężczyzny, ale jego już nie
było…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz