- Już, już, bekso. – Poczułam,
jak Ezarel gładzi mnie po głowie.
Odsunęłam się od niego i otarłam
łzy. Ezarel wreszcie przywykł do tego, że go dotykam, choć innym na to nie pozwalał.
Czy to znaczy, że on też coś do mnie czuje? Policzki zapłonęły mi rumieńcem.
- Skończyły gołąbeczki? – Nevra zapytał
wesoło. – No proszę, mamy nową parkę w kwaterze. Szkoda, widocznie się
spóźniłem.
Miiko posłała mu jednak karcące
spojrzenie. Ewelein wróciły wraz z Ykhar.
- Przyszłyśmy po pacj… - Zaczęła
Ewelein wesoło, ale Miiko przerwała jej.
- Oto stoi przed nami wcielenie
stworzycielki naszego świata. Oracle.
Zapadła cisza. Większość jakby
dopiero zdała sobie z tego sprawę, nawet Ezarel spojrzał na mnie, jakby mnie
pierwszy raz zobaczył. Ja z kolei byłam… Dziwnie spokojna. To tak, jakbym
wiedziała to od zawsze, ale ktoś musiał mi to powiedzieć, żebym zrozumiała. Zdawało
się, że nikt nie wie, jak ma zareagować. Ykhar klęknęła, Kero za nią, a ja
zaczęłam machać rękami.
- Czekajcie, Czekajcie, stop!
Prawda, byłam nią, ale… Ale już to nie jestem. Nasze dusze są już… Oddzielne.
- Powiedziałabym, że to trochę
tak, jakbyśmy były bliźniaczkami. – Dodała Oracle. – Startowałyśmy jako prawie identyczne,
ale otaczający nas świat nas zmienił.
- Nie bardzo rozumiem… - Miiko
zwróciła się do niej – Jak to działa?
- Zostańmy przy tych bliźniętach.
– Mikael odezwał się. Wzdrygnęłam się, nie wiedziałam, że może się odzywać…! -
Powiedzmy, że bliźnięta zostały rozdzielone tuż po narodzinach. Każde z nich
miało wrodzony talent, którym było… - Zamyślił się na chwilę. – Malarstwo.
Jedno z bliźniąt trafiło do biednej rodziny. Rodzice czasem kupowali mu tanie
kredki, ale nie mieli dość Maany, by pozwolić mu to rozwijać. Zamiast tego
przymusili dziecko, by rozwinęło jakiś zawód, który zapewni mu przyszłość.
Dzięki temu jedno z bliźniąt nigdy nie rozwinęło swojego talentu, za to
nauczyło się wspaniale szyć i otworzyło mały salon krawiecki. Drugie było w
bogatej rodzinie, rodzice szybko zauważyli jego talent, kupili mu wszystkie
możliwe przybory malarskie, by mogło się rozwijać i zainwestowali w szkołę,
płótna… Dziecko zostało więc wspaniałym malarzem.
- Chyba trochę zbyt zawile,
prawda? – Oracle spojrzała na Miiko – Ja nabyłam cech, których nie ma
Gardienne, a Gardienne nabyła cech, których nie mam ja, chociaż większość jest
taka sama. Obie jesteśmy uparte, silne i zaradne, ale Gardienne nie kocha
Mikaela, nie zna się na magii, którą posiada.
- Posiadam?! – Przerwałam jej
nagle.
- Właśnie o tym mówię. Myśleliśmy,
że podzielenie duszy będzie wyglądało trochę inaczej. Cechy, które chciałam
zostawić tutaj nie pojawiły się w Twoim ciele… To znaczy miłość do Eldaryi i
Miłość do Mikaela. Ale to nie zaprzecza, że nie możesz ich nabyć. Nigdy nie
pokochałaś Mikaela, ale pokochałaś Eldaryę. Moje umiejętności magiczne również
w Tobie są, ale przez wieki nie były rozwijane, więc zanikły. Jednak moja magia
wciąż tam jest. Tutaj. – Wskazała na serce.
- Czyli ten kryształ…?
- Mam taki sam.
- Ale to część ciała…! –
Zaprotestowałam – Nie duszy.
- Wiem. Podarowałam Ci moje
umiejętności w duszy… Ale zdecydowałam się dać Twojemu ciału dwie cechy stałe.
Moją magię i moje oczy. Reszta została pomieszana przez geny.
- To znaczy, że mogę używać
magii?
Oracle spoważniała.
- Nauczę Cię tego… Istnieje
szansa, że będziesz mogła nas stąd uwolnić. – Skinęła na Mikaela, który z kolei
spojrzał na Oracle zaciekawiony.
- Ale chyba nie masz zamiaru jej
więzić? – Ezarel wtrącił się szybko.
- Nie, nie…! – Odpowiedziała elfowi
lekko rozbawiona - Ja już nie mogę stąd wyjść… Ale ty tak! Możesz stworzyć
więcej punktów kontrolnych i zwiększyć ich działanie.
- Jak? – Zapytałam szybko.
- Nie potrafisz jeszcze Tworzyć
własnych kryształów, więc zbieraj fragmenty tego. Nie oddawaj ich tutaj, tylko
zbierz, aż będzie ich wystarczająco na punkt kontrolny. Dzięki Mikaelowi, a
raczej jego duszy obszar mojego kryształu zwiększył się. Teraz możemy wychodzić
na zewnątrz. Granica jest chyba przy alei łuków.
- Zaraz, to znaczy, że
potrzebujemy czyichś dusz, żeby zwiększyć zasięg? – Zapytała Miiko, sama
właśnie zaczynałam nad tym myśleć.
- Nie wiem… - Oracle przygryzła
wargę. Zupełnie jak ja, kiedy się denerwuję. – Obawiam się, że będziemy musieli
zapytać o to moich pobratymców, ale… Nie wiem, czy będą chcieli nam pomóc. Na
razie skupmy się na punktach kontrolnych.
- Kim są Twoi pobratymcy? – Miiko
widocznie chciała się dowiedzieć wszystkiego.
Mikael spojrzał na Oracle
przepraszająco.
- To długa historia, a ona jest
ranna. – Oracle westchnęła. – Ale… Postaram się wszystko wam opowiedzieć. –
Zwróciła się nagle do Ykhar. – Wiem, że lubisz pisać książki.
- S-skąd wiesz?! – Ykhar zrobiła
się zielona na twarzy. Chyba przerażał ją fakt, że ktoś tak ważny jak Oracle
zwraca się do niej.
- Słyszę wszystko, co się tu
dzieje – Zaśmiała się – Cóż, może to nie to samo, ale… Czy chciałabyś na nowo
spisać historię stworzenia Eldaryi?
- J-ja?! – Zapytała teraz już
bladozielona.
- Tak… Jeśli się zgodzisz
oczywiście, opowiemy Ci wszystko. Będziesz mogła stworzyć kilka kopii i
umieścić je w bibliotece, żeby każdy mógł ją przeczytać.
- A-ależ oczywiście!
Ktoś położył mi dłoń na plecach.
- Chodź, Ewelein czeka.
Ezarel wyprowadził mnie z Sali Kryształu.
Wszyscy zaczęli się rozchodzić. Miiko i Leiftan zostali, aby posłuchać o
historii powstania Eldaryi. Szczerze mówiąc też chciałam ją usłyszeć.
Ewelein zajęła się moimi
zadrapaniami. Dopiero jak sobie o nich przypomniałam zaczęły boleć. Zagadnęła
mnie, gdy Ezarel poszedł po mikstury.
- A więc oficjalnie jesteście
parą?
- P-parą!? – Spłonęłam rumieńcem –
A-ale… Ja i Ezarel?!
- Nie, Nevra i Valkyon. No
oczywiście, że wy.
- Ale… Ezarel nie powiedział
nic.. Czy chcę zostać jego dziewczyną i…
- Tego nie trzeba mówić. Każdy na
Sali Kryształu zrozumiał tamtą… Hmn… Scenę dość jednoznacznie…
Nie mogłam kontynuować, gdyż
Ezarel wszedł z maścią. Ewelein zostawiła resztę roboty jemu i wyszła machając
mi ręką.
- Nie masz ty czasem gorączki? –
Sprawdził moje czoło. – Strasznie czerwona się zrobiłaś. Ciśnienie Ci skoczyło?
- Ez… No bo… My jesteśmy… -
Przełknęłam ślinę. – Chłopakiem i dziewczyną, tak?
- . . . Uhh… Nigdy Ciebie nie
sprawdzałem, ale mogę z całą stanowczością stwierdzić, że jestem mężc…
- Nie, nie! Mam namyśli, że ty… i
ja… Jesteśmy… Razem!
- Oczywiście, że jesteśmy tu
razem. Poza tym nie licząc nas nie ma tu nikogo.
- Nie! – Powiedziałam szybko i
spojrzałam na elfa, który… Miał niezły ubaw. – No bo… Nie chciałeś, żebym
odeszła i…
- No pewnie, że nie, masz jeszcze
tonę pracy w Sali alchemicznej, poza tym nie obiecałaś mi przypadkiem swojej
racji miodu?
- C-co?! – Łzy stanęły mi w
oczach. – Nic Ci nie obiecywałam…
Ezarel położył rękę na mojej
głowie.
- Jeśli pytasz, czy jesteśmy parą
– Powiedział z uśmiechem – to myślę, że tak. O ile Tobie to odpowiada.
- Idiota!
- Ale wiesz… Nigdy bym się nie
spodziewał, że będziesz kimś tak ważnym…
- Haha, bardzo śmieszne…
- Mówiłem poważnie. Poza tym… Z
tego co zrozumiałem, mój pradziadek też podzielił swoją duszę, chyba nie
myślisz, że ja…
- Nie. Zdecydowanie nie, jesteś
za mało… em… Miły..? – Widząc jego minę dodałam. – No wiesz, Mikael nigdy nie
zaśpiewałby Ykhar piosenki o myśliwym, który zastrzelił królika…
- Musisz przyznać, że jest
całkiem zabawna.
- Na pewno nie dla Ykhar…
- No właśnie!
- Jesteś niemożliwy. Dobry żart
to taki, z którego wszyscy się śmieją.
Skończył opatrywać mi ręce.
- Za dobry żart to pewnie
mieszkańcy uznają Oracle paradującą po schronisku.
Zadrżałam. Co właściwie będzie
jeśli Oracle tak po prostu sobie wyjdzie!? Chyba powinnam o tym z nimi pomówić.
- Spokojnie… - Ezarel powiedział
chyba wyczytując z mojej twarzy wszystko – Nie jest głu… A nie, w końcu to ty…
W sumie może to zrobić… Ale Miiko ją pewnie powstrzyma.
- Wielkie dzięki…
- Ja muszę się już zbierać –
Wstał. – Mam misję po południu, ale powinienem wrócić jutro rano. Wpadnę do
Ciebie, więc załóż bieliznę! – Powiedział śmiejąc się.
B-b-bieliznę?!?!