HURRA! NAPISAŁAM!
Podczas, gdy Ezarel wylegiwał się
w ciepłym wyrku ja miałam pełne ręce roboty. Alajea zrobiła sobie akurat teraz
wolne, a Ewelein miała swoje własne rzeczy do zrobienia, także byłam jedynym
uzupełniaczem mikstur na chodzie. Nie było jeszcze wiadomo, czym są moje wizje,
gdyż nie zdarzały się aż tak często, czasem nawet nic się nie działo przez
kilka tygodni. Dlatego musieliśmy czekać.
- Dajesz radę? – Valkyon zapukał
do laboratorium
- O, hej, rzadko tu wpadasz.
- Pomyślałem, że kubek gorącego
kakao dobrze Ci zrobi.
- O tak, to na pewno! – Zdjęłam
na chwilę fartuch i usadowiłam się na kanapie w rogu. Mężczyzna usiadł obok
mnie.
- Wiadomo, kiedy Ezarel wróci do
pracy? – Zagadnął.
- Byłam u niego dziś rano, czuje
się już dobrze, ale Ewelein się upiera, żeby przetrzymać go do jutra. Wróciło
mi także poczucie humoru…
- To znaczy?
- Nalał do pustej kaczki soku
jabłkowego i poprosił mnie o wyniesienie…
- Oh… I co, wyniosłaś?
- Wypiłam.
Valkyon zakrztusił się swoim
kakao.
- Spokojnie. Ewelein bardzo
sterylnie podchodzi do swoich rzeczy w gabinecie… Poza tym była wyraźnie nowa. No
i poczułam zapach jabłka, mocz tak nie pachnie.
- A gdyby jednak to było coś
innego?
- Pożałowałabym nadmiernej
pewności siebie.
- Czasem Twoja odwaga miesza się
z głupotą.
- Jak powiedziałby Nevra, „nie
mogłam dać mu wygrać”. Ale fajnie mu mina zrzedła… Zabawne, ale zapytał mnie o
to samo, co ty.
- Chyba się pogodziliście.
Zaczęliście się dogadywać.
- Trudno się nie pogodzić po
czymś takim.
- Słuszna uwaga.
Wypiłam napój do końca.
- Aaah! Tego mi było trzeba! –
Wstałam i przeciągnęłam się. – Trochę dodatkowej energii do pracy, dzięki
Valkyon, jesteś niezawodny.
Uśmiechnął się do mnie
- Chociaż tak mogę pomóc. Teraz
nie ma dla mnie zbyt dużo roboty.
- Myślałam, że dowódca straży ma
sporo na głowie.
- Po prostu mam mniej niż zwykle.
- Wiesz… Cieszę się, że z Tobą
też się ostatecznie dogadałam…
- To znaczy?
- No bo… Nie lubiłeś mnie z
początku.
Wstał.
- Powiedzmy, że to było mylne
pierwsze wrażenie. Czasem trzeba kogoś głębiej poznać.
Zamyśliłam się na chwilę. W
sumie… Co ja wiem o Valkyonie? Wiem, że ma hopla na punkcie swojego chowańca i
jest małomówny. Zmierza prosto do sedna sprawy. Ciekawe, czy wybiera tylko
odpowiednie myśli, a dokładnie się nad czymś zastanawia, czy jego myśli i słowa
wyglądają tak samo?
- Gardienne?
- Oh, tak… Masz rację. Wybacz,
zamyśliłam się.
- Cóż, pójdę już. – Przeciągnął
się i ruszył w stronę drzwi
- Już?
Złapał za klamkę.
- Zaraz mam treningi.
- Oh, rozumiem. Miłej zabawy.
- Tobie również.
Wyszedł. Tak wygląda każda
rozmowa z Valkyonem. Jest miły. Pogada… streści się… Ma robotę. Ok, ok, to pa.
Zaraz… Mówił, że nic teraz nie ma, był tu dosłownie kilka minut.
- Przyszedł… Dać mi kakao? Tylko
po to? Przedtem miał przecież zmianę na warcie, mógł odpocząć…
Spojrzałam na dwa kubki. W tym
wielkim, umięśnionym ciele musi być więcej czułości, niż sądziłam.
- Gardienne!!!
- Z mojej pracy pół godziny
później znów coś mnie wyrwało. A raczej ktoś.
- Ykhar? O co chodzi?
- Pomyślałam, że powinnam Ci
powiedzieć wcześniej! – Pokazała mi plakat, podciskając mi go pod nos.
- Co to jest?
- Bal Bożonarodzeniowy! –
Powiedziała podskakując zupełnie jak prawdziwy króliczek. – Będą tańce, bankiet
i wybory króla i królowej balu! W zeszłym roku Miiko została królową, a Leiftan
królem, ale nie można być dwa razy z rzędu, więc każde z nas ma nadzieje, że co
drugi rok będziemy mogli wygrać i teraz jest ten rok, Ewelein była dwa lata
temu i Ezarelowi było bardzo przykro, bo nie wygrał on tylko Nevra, ale Ewelein
nie wydawała się zbyt zadowolona tańcem z nim, to nic dziwnego, Ewelein jest
miła i lubi wszystkich, ale nie lubi flirciarstwa Nevry i…
- Ykhar… Co z tym balem?
- Ah, tak! 24 grudnia zaraz po
bankiecie. Tutaj masz plakat i kartę do głosowania. Możesz wpisać kogokolwiek,
ale nie Miiko i Leiftana.
- I ja tez mogę przyjść?
- Jasne! Każdy ze straży i każdy
z mieszkańców. Lepiej kup zawczasu jakąś ładną kreację na ten dzień! Ja już
lecę, bo wszystko mi wykupią! Mam taką ładną suknię na oku! Tak bardzo
chciałabym wygrać, choć raz… - Przygryzła wargę i pohasała Yyy… Pognała gdzieś
dalej.
Ona jest niemożliwa. Zaśmiałam
się. W sumie miałam już dość na dzisiaj. Dochodziła pora obiadu, ale mimo to
wolałam iść najpierw na targ.
Ykhar miała rację… Na targu były
TŁUMY! Spodobała mi się sukienka night owl, ale została już tylko…
Brązowo-zielona. Zobaczyłam pędzącą Ykhar, a jej szare oczy błyszczały.
- Zdążyłam! Mam piękną sukienkę,
złotą!
- Moje gratulacje… - Uśmiechnęłam
się do niej miło. – Szybko wszystko wykupiono.
- Nigdy nie starcza sukni dla
każdego, więc większość ubiera zeszłoroczne…
- Ale ja nie mam zeszłorocznych!
- Oh… A więc się pośpiesz, zaraz
będzie pozamiatane!
Widziałam Alajeę, kupującą ładną,
biało-niebieską sukienkę snow lady i Ewelein idącą z zapakowaną w przeźroczystą
folię suknię star Angel.
- Pozamiatane… - Westchnęłam
cicho. Została mi tylko do wyboru suknia cute leprechaun. W dodatku
pomarańczowo zielona. – Trzeba było wziąć tamtą night owl… Kiedy jeszcze była… Wtem
dostrzegłam TO. Stoisko na boku targu. Wyglądało na to, że sprzedaje tam troll.
Albo trollica… Ciężko było rozróżnić. Wszyscy omijali to stoisko. Sprzedawała
głównie dziwne bronie i stare futra.
- Dzień dobry! – Powiedziałam pogodnie.
- Witaj złotko. – Jej oczy
promieniały. – Mało osóbek w Twoim wieku mnie odwiedza. Potrzebujesz czegoś do
walki z Yeti? Mam tutaj idealny zestaw… Mam też North Savage na mroźne dni… Oh.
Czy ty nie masz czasem pod spodem zestawu Furry Beast?
- Ah… Mam… - Powiedziałam
skołowana nawałem dziwnych wypowiedzi staruszki.
- Pewien młody białowłosy chłopiec
kupił go ode mnie dość dawno temu… Dla Ciebie? – Przytaknęłam. – Często u mnie
kupuje, właściwie to prawie tylko on… Ah… Więc szukasz czegoś cieplejszego,
tak?
- Właściwie to… Nie. Szukam sukni
na bal.. – Przygryzłam wargę. Właściwie skąd wziął się w mojej głowie pomysł,
że znajdę TU suknie? Może dlatego, że nie ma tutaj osób. – Ale… Chyba pani nie…
- Ależ proszę! – Pokazała mi
piękną suknię. Biało-złotą z licznymi zdobieniami. – Ta powinna Ci pasować…
Jesteś naprawdę piękną młodą damą, tylko.. Jest trochę droga… - Powiedziała to
z wyraźnym smutkiem. – Ale… Mogę opuścić…
- A ile kosztuje?
- 900 Maany… - Zastanowiłam się
chwilę. Ale tylko chwilę. Właściwie, to kupiłam już suknię, ale… Czy starczy mi
pieniędzy…? Night Owl była znacznie droższa…
- Mogę opuścić do 800…
- Nie. – Odparłam stanowczo.
Kupię ją za 900. Po ile są dodatki?
- To.. całość. – Wybałuszyłam oczy
na te słowa.
- Sprzedaje mi pani pełen zestaw
za 900 Maany? Ale przecież… Ta suknia jest przepiękna, nigdzie indziej takiej
nie ma, gdyby inne dziewczyny wiedziały…
- Nie przyszłyby. Moja droga…
Eldarya to wspaniałe miejsce, gdzie wszystkie rasy mogą żyć razem w pokoju… Ale
to nie znaczy, że wszystkie się lubią i darzą szacunkiem. Mało kto akceptuje
moją rasę, a młode dziewczęta brzydzą się mnie…
Pod wpływem impulsu chwyciłam ją
za rękę
- Dziękuję Pani. Jak tylko będę
miała trochę więcej Maany, na pewno kupię sobie coś ciepłego na zimę.
Warga jej zadrżała, ale
uśmiechnęła się po chwili. Tak niewiele… Ale czułam się tak lekko na duszy. Na
pewno będę jej stałą klientką!
- Oh, Gardienne. Wybierasz
suknię?
- Już wybrałam! – Uśmiechnęłam się
widząc niosącego wielgachną choinkę Valkyona. – A ty masz już garnitur?
- Nie.
- Wszystko ci wykupią.
- Idę w zwykłym ubraniu. Nie
interesują mnie konkursy czy bale. Pewnie chcesz zostać księżniczką balu?
Cóż… Wcześniej się nad tym nie
zastanawiałam. Zostać księżniczka byłoby fajnie, ale… Nikt mnie jeszcze tutaj
nie zna.
- Marne szanse. – Odparłam w
końcu. Dopiero co tu przybyłam, połowa pewnie nie wie jeszcze, że istnieję.
- Wątpię, wszyscy już o Tobie
wiedzą. Zgłosiłaś się już?
- To trzeba się zgłaszać?
- Oczywiście.
- Ykhar musiała zapomnieć mi
powiedzieć…
- Nie dała Ci karty
zgłoszeniowej?
Wyjęłam jeszcze raz plakat i
ulotki.
- Rzeczywiście, jest…!
- Jeszcze zdążysz, masz mnóstwo
czasu.
Ale…
- Valkyon… - Spojrzał na mnie
pytająco. Odstawił drzewko na chwilę na ziemi. – Nie chcę się zgłaszać, nie w
tym roku. Ale mam do Ciebie prośbę…
- Tak?
- Mógłbyś zagłosować na Ykhar?
Spojrzał na mnie dziwnie.
- Wybacz… Chyba nie powinnam Cię
prosić o takie rzeczy…
- I tak zamierzałem na nią głosować.
- Naprawdę?
- Tak, bardzo ją lubię, jest
miła. No i myślę, że ma duże szanse, skoro nie starują ani Miiko, ani Ewelein,
ani ty.
- Czemu Ewelein nie startuje?
- Mówi, że już raz wygrała, nie
potrzebuje więcej.
- A Alajea i Karen?
- Nie wiem… Musiałabyś ich
zapytać.
- Rozumiem. Dziękuję. Pomóc Ci
jakoś?
- Nie trzeba, raczej tego nie
uniesiesz. Ale.. To miłe, że troszczysz się o innych. Dziękuję.
Rozstaliśmy się. Jutro Ezarel
wraca do pracy… Nareszcie! WOLNE!
Jejku ale mi humor poprawiłaś nowym rozdziałem 💕❤ czekam na następny ^,^
OdpowiedzUsuńA tak z godzinę temu myślałam "DD nic nie pisze... Może znudziło jej się czekanie? D:" A tu DD! YATTA!
UsuńCzekałam cierpliwie jak na zbawienie
Usuń<(")
OdpowiedzUsuń