wtorek, 3 stycznia 2017

Rozdział XXVII



HURRA! NAPISAŁAM! 

Podczas, gdy Ezarel wylegiwał się w ciepłym wyrku ja miałam pełne ręce roboty. Alajea zrobiła sobie akurat teraz wolne, a Ewelein miała swoje własne rzeczy do zrobienia, także byłam jedynym uzupełniaczem mikstur na chodzie. Nie było jeszcze wiadomo, czym są moje wizje, gdyż nie zdarzały się aż tak często, czasem nawet nic się nie działo przez kilka tygodni. Dlatego musieliśmy czekać.
- Dajesz radę? – Valkyon zapukał do laboratorium
- O, hej, rzadko tu wpadasz.
- Pomyślałem, że kubek gorącego kakao dobrze Ci zrobi.
- O tak, to na pewno! – Zdjęłam na chwilę fartuch i usadowiłam się na kanapie w rogu. Mężczyzna usiadł obok mnie.
- Wiadomo, kiedy Ezarel wróci do pracy? – Zagadnął.
- Byłam u niego dziś rano, czuje się już dobrze, ale Ewelein się upiera, żeby przetrzymać go do jutra. Wróciło mi także poczucie humoru…
- To znaczy?
- Nalał do pustej kaczki soku jabłkowego i poprosił mnie o wyniesienie…
- Oh… I co, wyniosłaś?
- Wypiłam.
Valkyon zakrztusił się swoim kakao.
- Spokojnie. Ewelein bardzo sterylnie podchodzi do swoich rzeczy w gabinecie… Poza tym była wyraźnie nowa. No i poczułam zapach jabłka, mocz tak nie pachnie.
- A gdyby jednak to było coś innego?
- Pożałowałabym nadmiernej pewności siebie.
- Czasem Twoja odwaga miesza się z głupotą.
- Jak powiedziałby Nevra, „nie mogłam dać mu wygrać”. Ale fajnie mu mina zrzedła… Zabawne, ale zapytał mnie o to samo, co ty.
- Chyba się pogodziliście. Zaczęliście się dogadywać.
- Trudno się nie pogodzić po czymś takim.
- Słuszna uwaga.
Wypiłam napój do końca.
- Aaah! Tego mi było trzeba! – Wstałam i przeciągnęłam się. – Trochę dodatkowej energii do pracy, dzięki Valkyon, jesteś niezawodny.
Uśmiechnął się do mnie
- Chociaż tak mogę pomóc. Teraz nie ma dla mnie zbyt dużo roboty.
- Myślałam, że dowódca straży ma sporo na głowie.
- Po prostu mam mniej niż zwykle.
- Wiesz… Cieszę się, że z Tobą też się ostatecznie dogadałam…
- To znaczy?
- No bo… Nie lubiłeś mnie z początku.
Wstał.
- Powiedzmy, że to było mylne pierwsze wrażenie. Czasem trzeba kogoś głębiej poznać.
Zamyśliłam się na chwilę. W sumie… Co ja wiem o Valkyonie? Wiem, że ma hopla na punkcie swojego chowańca i jest małomówny. Zmierza prosto do sedna sprawy. Ciekawe, czy wybiera tylko odpowiednie myśli, a dokładnie się nad czymś zastanawia, czy jego myśli i słowa wyglądają tak samo?
- Gardienne?
- Oh, tak… Masz rację. Wybacz, zamyśliłam się.
- Cóż, pójdę już. – Przeciągnął się i ruszył w stronę drzwi
- Już?
Złapał za klamkę.
- Zaraz mam treningi.
- Oh, rozumiem. Miłej zabawy.
- Tobie również.
Wyszedł. Tak wygląda każda rozmowa z Valkyonem. Jest miły. Pogada… streści się… Ma robotę. Ok, ok, to pa. Zaraz… Mówił, że nic teraz nie ma, był tu dosłownie kilka minut.
- Przyszedł… Dać mi kakao? Tylko po to? Przedtem miał przecież zmianę na warcie, mógł odpocząć…
Spojrzałam na dwa kubki. W tym wielkim, umięśnionym ciele musi być więcej czułości, niż sądziłam.
- Gardienne!!!
- Z mojej pracy pół godziny później znów coś mnie wyrwało. A raczej ktoś.
- Ykhar? O co chodzi?
- Pomyślałam, że powinnam Ci powiedzieć wcześniej! – Pokazała mi plakat, podciskając mi go pod nos.
- Co to jest?
- Bal Bożonarodzeniowy! – Powiedziała podskakując zupełnie jak prawdziwy króliczek. – Będą tańce, bankiet i wybory króla i królowej balu! W zeszłym roku Miiko została królową, a Leiftan królem, ale nie można być dwa razy z rzędu, więc każde z nas ma nadzieje, że co drugi rok będziemy mogli wygrać i teraz jest ten rok, Ewelein była dwa lata temu i Ezarelowi było bardzo przykro, bo nie wygrał on tylko Nevra, ale Ewelein nie wydawała się zbyt zadowolona tańcem z nim, to nic dziwnego, Ewelein jest miła i lubi wszystkich, ale nie lubi flirciarstwa Nevry i…
- Ykhar… Co z tym balem?
- Ah, tak! 24 grudnia zaraz po bankiecie. Tutaj masz plakat i kartę do głosowania. Możesz wpisać kogokolwiek, ale nie Miiko i Leiftana.
- I ja tez mogę przyjść?
- Jasne! Każdy ze straży i każdy z mieszkańców. Lepiej kup zawczasu jakąś ładną kreację na ten dzień! Ja już lecę, bo wszystko mi wykupią! Mam taką ładną suknię na oku! Tak bardzo chciałabym wygrać, choć raz… - Przygryzła wargę i pohasała Yyy… Pognała gdzieś dalej.
Ona jest niemożliwa. Zaśmiałam się. W sumie miałam już dość na dzisiaj. Dochodziła pora obiadu, ale mimo to wolałam iść najpierw na targ.
Ykhar miała rację… Na targu były TŁUMY! Spodobała mi się sukienka night owl, ale została już tylko… Brązowo-zielona. Zobaczyłam pędzącą Ykhar, a jej szare oczy błyszczały.
- Zdążyłam! Mam piękną sukienkę, złotą!
- Moje gratulacje… - Uśmiechnęłam się do niej miło. – Szybko wszystko wykupiono.
- Nigdy nie starcza sukni dla każdego, więc większość ubiera zeszłoroczne…
- Ale ja nie mam zeszłorocznych!
- Oh… A więc się pośpiesz, zaraz będzie pozamiatane!
Widziałam Alajeę, kupującą ładną, biało-niebieską sukienkę snow lady i Ewelein idącą z zapakowaną w przeźroczystą folię suknię star Angel.
- Pozamiatane… - Westchnęłam cicho. Została mi tylko do wyboru suknia cute leprechaun. W dodatku pomarańczowo zielona. – Trzeba było wziąć tamtą night owl… Kiedy jeszcze była… Wtem dostrzegłam TO. Stoisko na boku targu. Wyglądało na to, że sprzedaje tam troll. Albo trollica… Ciężko było rozróżnić. Wszyscy omijali to stoisko. Sprzedawała głównie dziwne bronie i stare futra.
- Dzień dobry! – Powiedziałam pogodnie.
- Witaj złotko. – Jej oczy promieniały. – Mało osóbek w Twoim wieku mnie odwiedza. Potrzebujesz czegoś do walki z Yeti? Mam tutaj idealny zestaw… Mam też North Savage na mroźne dni… Oh. Czy ty nie masz czasem pod spodem zestawu Furry Beast?
- Ah… Mam… - Powiedziałam skołowana nawałem dziwnych wypowiedzi staruszki.
- Pewien młody białowłosy chłopiec kupił go ode mnie dość dawno temu… Dla Ciebie? – Przytaknęłam. – Często u mnie kupuje, właściwie to prawie tylko on… Ah… Więc szukasz czegoś cieplejszego, tak?
- Właściwie to… Nie. Szukam sukni na bal.. – Przygryzłam wargę. Właściwie skąd wziął się w mojej głowie pomysł, że znajdę TU suknie? Może dlatego, że nie ma tutaj osób. – Ale… Chyba pani nie…
- Ależ proszę! – Pokazała mi piękną suknię. Biało-złotą z licznymi zdobieniami. – Ta powinna Ci pasować… Jesteś naprawdę piękną młodą damą, tylko.. Jest trochę droga… - Powiedziała to z wyraźnym smutkiem. – Ale… Mogę opuścić…
- A ile kosztuje?
- 900 Maany… - Zastanowiłam się chwilę. Ale tylko chwilę. Właściwie, to kupiłam już suknię, ale… Czy starczy mi pieniędzy…? Night Owl była znacznie droższa…
- Mogę opuścić do 800…
- Nie. – Odparłam stanowczo. Kupię ją za 900.  Po ile są dodatki?
- To.. całość. – Wybałuszyłam oczy na te słowa.
- Sprzedaje mi pani pełen zestaw za 900 Maany? Ale przecież… Ta suknia jest przepiękna, nigdzie indziej takiej nie ma, gdyby inne dziewczyny wiedziały…
- Nie przyszłyby. Moja droga… Eldarya to wspaniałe miejsce, gdzie wszystkie rasy mogą żyć razem w pokoju… Ale to nie znaczy, że wszystkie się lubią i darzą szacunkiem. Mało kto akceptuje moją rasę, a młode dziewczęta brzydzą się mnie…
Pod wpływem impulsu chwyciłam ją za rękę
- Dziękuję Pani. Jak tylko będę miała trochę więcej Maany, na pewno kupię sobie coś ciepłego na zimę.
Warga jej zadrżała, ale uśmiechnęła się po chwili. Tak niewiele… Ale czułam się tak lekko na duszy. Na pewno będę jej stałą klientką!
- Oh, Gardienne. Wybierasz suknię?
- Już wybrałam! – Uśmiechnęłam się widząc niosącego wielgachną choinkę Valkyona. – A ty masz już garnitur?
- Nie.
- Wszystko ci wykupią.
- Idę w zwykłym ubraniu. Nie interesują mnie konkursy czy bale. Pewnie chcesz zostać księżniczką balu?
Cóż… Wcześniej się nad tym nie zastanawiałam. Zostać księżniczka byłoby fajnie, ale… Nikt mnie jeszcze tutaj nie zna.
- Marne szanse. – Odparłam w końcu. Dopiero co tu przybyłam, połowa pewnie nie wie jeszcze, że istnieję.
- Wątpię, wszyscy już o Tobie wiedzą. Zgłosiłaś się już?
- To trzeba się zgłaszać?
- Oczywiście.
- Ykhar musiała zapomnieć mi powiedzieć…
- Nie dała Ci karty zgłoszeniowej?
Wyjęłam jeszcze raz plakat i ulotki.
- Rzeczywiście, jest…!
- Jeszcze zdążysz, masz mnóstwo czasu.
Ale…
- Valkyon… - Spojrzał na mnie pytająco. Odstawił drzewko na chwilę na ziemi. – Nie chcę się zgłaszać, nie w tym roku. Ale mam do Ciebie prośbę…
- Tak?
- Mógłbyś zagłosować na Ykhar?
Spojrzał na mnie dziwnie.
- Wybacz… Chyba nie powinnam Cię prosić o takie rzeczy…
- I tak zamierzałem na nią głosować.
- Naprawdę?
- Tak, bardzo ją lubię, jest miła. No i myślę, że ma duże szanse, skoro nie starują ani Miiko, ani Ewelein, ani ty.
- Czemu Ewelein nie startuje?
- Mówi, że już raz wygrała, nie potrzebuje więcej.
- A Alajea i Karen?
- Nie wiem… Musiałabyś ich zapytać.
- Rozumiem. Dziękuję. Pomóc Ci jakoś?
- Nie trzeba, raczej tego nie uniesiesz. Ale.. To miłe, że troszczysz się o innych. Dziękuję.
Rozstaliśmy się. Jutro Ezarel wraca do pracy… Nareszcie! WOLNE!

4 komentarze:

  1. Jejku ale mi humor poprawiłaś nowym rozdziałem 💕❤ czekam na następny ^,^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak z godzinę temu myślałam "DD nic nie pisze... Może znudziło jej się czekanie? D:" A tu DD! YATTA!

      Usuń
    2. Czekałam cierpliwie jak na zbawienie

      Usuń