PS. Dowaliłam Gardzi. Sami chcieliście!
Opuściłam przychodnię już
następnego dnia. Miiko przyszła wyjaśnić całe zajście Valkyonowi. Chciałam
wyjść, ale nalegała, abym została. Widziałam jego zdumienie, gdy dowiedział
się, że mam w sobie część kryształu. Zadawał wiele pytań co do tego, ale
ostatecznie Miiko nie znała odpowiedzi na żadne. Podejrzewała jedynie, że na to
mogło mieć wpływ moje nagłe pojawienie się w Sali Kryształu, albo to, że Oracle
na mnie wskazała. Zapytałam, czy to możliwe, że taka się urodziłam… Nigdy nie
miałam takich badań, ale Miiko od razu odrzuciła tę opcję. Kryształ rozbił się
dopiero w zeszłym roku.
Później przyszła Ewelein.
Podeszła do Miiko i bardzo smutno pokręciła głową. Miiko spojrzała na mnie z
niepokojem.
- Co? O co chodzi?
- Przekładamy spotkanie na
wieczór, Ewelein, przekaż wszystkim. Gardienne… Jest coś… O czym musisz
wiedzieć. Miałam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze, ale… - Położyła mi rękę
na ramieniu.
- Zaraz… - Valkyon odezwał się i
podparł ręką na łóżku, ostrożnie, żeby czasem nie przygnieść Floppy. – Chyba
nie chcecie jej zabić?
- Nie… Odpoczywaj. To… To sprawa
między mną a Gardienne.
Wyszłyśmy, ja z walącym sercem,
jednak zdawało się, że Miiko także. Gdy oddaliłyśmy się od przychodni lisica
zatrzymała się gwałtownie i odwróciła się do mnie.
- Gardienne… Niestety podczas
wczorajszego wydarzenia zostało rannych kilka chowańców…
Serce mi stanęło.
- Serafina została ranna?
- Gardienne… Wczoraj zginął jeden
z chowańców. Ewelein robiła wszystko, co mogła, ale… Twoja Serafina przed
chwilą…
Oparłam się o ścianę. Serafina.
Moja mała serafina… Serafina, którą tu przyniosłam, którą sama znalazłam! Moja
przyjaciółka… Moja…
- Mogę… Ją… zobaczyć?
- Oczywiście…
Miiko wprowadziła mnie do czegoś
w rodzaju lecznicy dla zwierząt. Na ręku Miiko usiadł chowaniec, którego nigdy
wcześniej nie widziałam. Maleńki, różowy smok, skrzydła miał niczym okwiecone,
ale nie zwracałam na to zbytniej uwagi. Podeszłam do stolika, na którym leżała
moja mała przyjaciółka. Jej ogon był całkowicie odrąbany toporem. Ewelein cicho
się odsunęła. Pogłaskałam ją po łebku. Nie była jeszcze całkiem zimna. Ręka mi
drżała.
Drzwi gwałtownie się otworzyły.
Odwróciłam się, do środka wszedł Valkyon. Floppy pobiegła do Serafiny i trąciła
ją łebkiem, ale ta się nie poruszyła.
- A więc to… Zrobiłem… -
Powiedział cicho.
- Valkyon! Mówiłam Ci, żebyś
został w łóżku!
Ale ten tylko spojrzał na mnie
smutno.
- To nie Twoja wina.
- Pamiętam… Serafina wzięła w
pyszczek Floppy i z nią uciekła…
Jeszcze więcej łez napłynęło mi
do oczu. Obie tak bardzo się lubiły. Patrzyłam na Valkyona. Z jednej strony
bardzo teraz pragnęłam, żeby go nienawidzić… Ale ta niema rozpacz na jego
twarzy…
- Pochowamy ją… Razem? –
Zapytałam go zanim ugryzłam się w język.
Przytaknął powoli, najwyraźniej
nie spodziewał się takiego pytania. Miiko zdawała się również tego nie
spodziewać. Wyraźnie chciała coś powiedzieć (prawdopodobnie zaprotestować) ale
się powstrzymała.
- Jak tylko poczujesz się lepiej…
Oczywiście…
- Czuję się dobrze. – Zawahał
się. – Jest jakieś konkretne miejsce?
- Tak… Chcę ją pochować tam,
gdzie Yvoni. – Otarłam łzy, które i tak ściekały mi po twarzy. Białowłosy
podszedł do mnie i delikatnie wytarł mi palcem łzy, które znowu napłynęły.
Objęłam go, a on pogładził mnie po plecach. Wydawało się, że już wszystko w
porządku, skoro nawet coś takiego nie sprawiło, że znów oszalał. Wyglądało na
to, że uzupełnienie brakującej maany wystarczyło.
Poszliśmy razem godzinę później.
Ja trzymając Serafinę w ramionach, Valkyon z wielką łopatą. Miiko koniecznie
chciała, żeby ktoś jeszcze z nami poszedł, ale zapewniłam ją, że Valkyon nie
jest niebezpieczny.
Widziałam, że mężczyzna bardzo to
przeżywa, może dlatego potrafiłam mu wybaczyć. Zabrał Floppy ze sobą. Chciał,
żeby też mogła pożegnać się z moją małą przyjaciółką.
Valkyon wykopał dół obok Yvoni.
Żałowałam, że nie mogę po raz ostatni zobaczyć błękitnych oczu Serafiny
patrzących we mnie figlarnie, jak to zwykła robić. Jej oczy były zamknięte, a
ja nie śmiałam ich ruszać, ba, bałam się z początku w ogóle jej dotknąć… Gdy
grób był już dość głęboki ułożyliśmy w nim Serafinę. Valkyon musiał przytrzymać
Floppy, gdyż ta chciała wskoczyć do dołu. Wrzuciłam do środka trochę kwiatów i
kremowych gąsienic, a Valkyon zakopał moją małą przyjaciółkę głęboko pod
ziemią. Zrobiłam jej ładny krzyżyk i wbiłam go w ziemię, rzuciłam na wierzch
jeszcze parę kwiatów.
Siedzieliśmy tam chyba z godzinę
patrząc na grób. Valkyon nawet nie zaprotestował. Starł cierpliwie i czekał na
mnie. Nie wiem, czy to z powodu poczucia winy, czy jego wewnętrznego spokoju,
ale byłam mu za to wdzięczna.
- Idziemy… - Powiedziałam w
końcu.
- Jesteś pewna? Możemy jeszcze
zostać…
- Nie… chodźmy. Na pewno już się
o nas martwią.
- Zapewne, jest tu chyba z pół
straży…
Rozejrzałam się zdziwiona. Z
początku nikogo nie zauważyłam, jednak po chwili… Uszy Ykhar zza jednego z
drzew… Kawałek dalej… To chyba ogon Kero.
- Przyszli mnie chyba pilnować… -
Powiedział cicho.
- Wracamy. – Powiedziałam głośno.
– Nie musicie się już chować…
Wyszli… Ykhar, Kero, Karenn i
Chrome. Dwóch ostatnich schowało się tak dobrze, że w ogóle ich nie
dostrzegłam.
- Martwiliśmy się… - Zaczęła
cicho Ykhar, ale ja pokręciłam głową.
- Jest w porządku.
Mała Brownie spojrzała na
Valkyona i położyła mu rękę na klacie (prawdopodobnie dlatego, że nie sięgała
ramienia). Valkyon uśmiechnął się do niej smutno.
Wróciliśmy do kwatery głównej.
Ykhar upewniła się, że coś zjem i odpocznę. Czułam pustkę w sercu. Małe
łóżeczko Serafiny było teraz puste, zapas kremowych gąsienic leżał w pudełku.
Wzięłam je i zaczęłam jeść jedną po drugiej
- Zajadasz smutki?
Nawet nie zauważyłam, kiedy
Ezarel wszedł.
- Powinieneś pukać…
- Pukałem.
- Będziesz gruba, jak będziesz
się tak obżerać.
- Tutejsze jedzenie przecież tak
nie działa. Potrzebujesz czegoś? – Zapytałam zdawkowo.
- Miiko chciała wszystkich
poinformować, że wieczorem odbędzie się zebranie. Ty też musisz przyjść.
Zawahał się, po czym położył mi
rękę na głowie i poczochrał mnie po włosach
- Nie martw się. Serafina na
pewno była z Tobą szczęśliwa. Też kiedyś straciłem chowańca…
Pociągnęłam nosem starając się
ukryć łzy.
- Valkyon żyje i jest z nami. Ja…
- Przygryzł wargę, spojrzałam na niego. – Stałaś się naszą nadzieją. –
Powiedział cicho. Szkoda, że nie mieliśmy Cię wcześniej…
Wyszedł. No tak, Miiko też o tym
mówiła… Stracili wiele osób przez zniszczenie kryształu. Nagle poczułam, że
tego wszystkiego jest dla mnie za wiele. Chciałam być kimś ważnym, chciałam
robić coś pożytecznego, ale nigdy nie myślałam… Nigdy nie chciałam odpowiadać
za ludzkie życia! Z Valkyonem się udało, ale chyba tylko dlatego, że tak dobrze
go znałam… Co jeśli nie uda się z innymi?
Ukryłam twarz w dłoniach…
~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~
~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~
Wieczorem poszłam na zebranie.
Trochę się spóźniłam, ale Miiko nic mi nie powiedziała, tylko wskazała mi
krzesło. Mam nadzieję, że nie było już widać zapuchniętych oczu…
- Tak więc, jak mówiłam… - Spojrzała
na mnie – Żaden faery nie ucierpiał. Mimo to, zawieszam w działaniu straży na
okres tygodnia Valkyona.
Widziałam minę białowłosego.
Wydawał się tym przybity.
- To nie jest kara. – Powiedziała
szybko – To raczej… Środek zapobiegawczy.
Valkyon przytaknął w milczeniu, a
lisica kontynuowała.
- Chciałabym, żebyś wypoczął
przez ten czas, zrelaksował się trochę… Zrobił sobie małe wakacje… Oczywiście
na ten czas zorganizujemy Ci zastępstwo.
Miiko opowiedziała o sytuacji ze
mną. Widziałam zdziwione, zszokowane a nawet przerażone spojrzenia, miałam
wrażenie, że wzrok tych wszystkich faery wydłubuje mi dziurę w brzuchu…
Rozległy się szepty, ale lisica natychmiast wszystkich uciszyła.
- Pewnie słyszeliście już plotki,
chcę rozwiać wszystkie wątpliwości… Da się ocalić tych, którzy cierpią na
niedobór maany. – Zacisnęłam wargi. Nie byłam pewna, czy temu podołam. To mnie
przerastało… - Ale nie możemy obiecać, że zawsze się uda. Dlatego, jeżeli nie
będzie to naprawdę konieczne, nie zabijajcie takich osób! Zamknijcie je gdzieś,
uśpijcie lub ogłuszcie na czas, aż nasza… Tajna broń przybędzie.
Ku mojemu zdziwieniu wskazawszy
na mnie palcem oznajmiła
- Oracle wybrała ją tego dnia,
gdy pojawiła się w naszej bazie. Nie wiemy, skąd u niej te moce, ani jak
działają… Ale ona jest naszą jedyną nadzieją. Chcę, abyście mieli na nią oko,
aby nikt jej nie skrzywdził.
Poczułam, że blednę. Wszyscy się
na mnie patrzyli.
- To kolejny powód dla którego
spotykamy się w tak małym gronie. Nie chcę, żeby KTOKOLWIEK spoza was
dowiedział się o niej.
Zauważyłam, że nie ma tu Alajei…
Wciąż była zawieszona. Miiko kontynuowała.
- W każdej misji wymagającej
oddalenia się od kwatery chcę, aby towarzyszył jej jeden z dowódców straży.
Dalej mówiła o kłopotach ze
zwariowanymi chowańcami grasującymi w całym kraju. Miiko z ciężkim sercem
poleciła zabijanie ich. Wiem, że tego nie chciała, ale nie mogła mnie prosić,
żebym przekonywała chowańce, by wróciły do zmysłów. Później zajęła się sprawą
wieńca, mieliśmy iść jutro z nią i Nevrą zrobić nowy wieniec, gdyż tamten
oczywiście przepadł. Nie spodobało się to jednak mieszkańcom, którzy czekają na
uroczystość.
Gdy spotkanie się zakończyło
padłam na łóżko. Odruchowo powiedziałam Serafinie dobranoc. Znowu ogarnął mnie
smutek…
No dobra dowaliłaś XD tego się niespodziewałam 😌
OdpowiedzUsuńA rozdział jak zwykle na poziomie👌
Biedna Serafina [*]
OdpowiedzUsuńNoo fakt dowaliłaś o.O
Ale życzę weny i chęci do pisania :)
Przecież ostrzegałam...
Usuń^Popieram! Szyk i elegancja! :)
OdpowiedzUsuń