czwartek, 19 stycznia 2017

Rozdział XXXVII



Mam dowalić Gardzi w następnym rozdziale, czy dać jej już spokój?


- Chyba nie mówisz poważnie!! – Krzyknęłam.
- Też jest mi z tym ciężko! – Odkrzyknął na mnie – Ale z szalonym faery NIE DA się nic zrobić! Miiko kazała go zamknąć w Sali Kryształu i iść po Ciebie… Chyba… Chyba chciała, żebyśmy na to nie patrzyli… Pewnie już go…
Nie dałam mu skończyć, po prostu rzuciłam się biegiem w stronę kwatery. Chrome jednak szybko mnie dogonił.
- Co ty robisz?! – zawołał za mną.
- Może jeszcze zdążymy!
- Nic nie damy rady zrobić!
- Ale dlaczego zamknęła go w Sali Kryształu!? Czy to nie niebezpieczne!?
- Odgrodziła kryształ barierą, ale… Gardienne! Czekaj, stój!
Złapał mnie za rękę, ale ugryzłam go z całej siły. Biegłam dalej nie zważając na jego krzyki.
- Dobra, niech Ci będzie! – Dogonił mnie znowu. – Tylko nie gryź!
Przebiegaliśmy przez schronisko Eel. Widziałam jak mama ciągnie przerażonego Merego do domu. Jego chowaniec leciał za nim, kawałek dalej. Mały wyciągnął rączkę, ale matka zagoniła go do środka. Wpuściła chowańca dopiero po chwili.
Nie… To się nie dzieje...
Wparowałam do Sali drzwi. Słyszałam, jak Miiko kłóci się z pozostałymi.
- Czekamy na Gardienne…!
- Jesteś już słaba – Leiftan wyglądał, jakby próbował przemówić jej do rozsądku – Długo już nie utrzymasz bariery…
- Cisza! – Zobaczyła mnie.
Zawahałam się. Przycisnęłam rękę do piersi. Przybiegłam tu tak… Nierozsądnie. A co jeśli to pułapka?
- Gardienne… - Zaczęła łamiącym się głosem. – P… Powiedziałaś mi… Kiedyś… - Widać, że trudno jej zebrać słowa. Wyglądała trochę jak człowiek bardzo, bardzo zmęczony życiem. – Że mogłaś uratować Yvoni…
Spojrzałam na nią niespokojnie.
- Uratuj Valkoyna…! Wpuszczę Cię tam. – Słyszałam w jej głosie rozpacz.
- Chyba zwariowałaś! – Ezarel od razu wybuchnął, ale Miiko wrzasnęła na niego.
Poza tym ona ma w sobie kawałki kryształu, jeśli dobrze zrozumiałem… - Kero nieśmiało spróbował uspokoić lisicę i przekonać, że nie ma racji. – Oracle nie pozwoliła Ci jej zabić… - Ezarel w tym momencie syknął. Nevra odwrócił tylko wzrok. – Ale  Valkyon może to zrobić…
- Gardienne, idź… - Patrzyła na mnie, zobaczyłam łzy w jej oczach. – Proszę Cię…
Puściłam się biegiem w stronę Sali Kryształu. Miiko nikomu nie pozwoliła mnie zatrzymać. Drzwi były zamknięte. Dogonili mnie i Miiko je otworzyła. To co zobaczyłam chyba już zawsze będzie mi się śnić po nocach…
- Valkyon… - Powiedziałam łagodnie.
Mężczyzna próbował walczyć z ogniem Miiko. Był poraniony, jakby poodzierał się o coś w szale. Nie patrzył nawet, gdzie machał swoim toporem. Zakrwawionym toporem… Wyraźnie mnie nie słyszał.
Co przemówiłoby do Valkyona…? Pozostali stali w drzwiach, Miiko opuściła płomienie w jednym miejscu, żebym weszła. Poczułam strach, nie chciałam tam iść, ale… Wtem poczułam, jakby ktoś dodawał mi odwagi. Weszłam w płomienną barierę, która od razu za mną się zamknęła.
Mężczyzna spojrzał na mnie, widziałam w jego oczach furię.
- Znalazłam Floppy! – Wykrzyknęłam radośnie. Usłyszała okrzyki zdziwienia zza drzwi. – Zaniosłam ją do Twojego pokoju! Może ktoś ją przyniesie! – Powiedziałam w stronę drzwi. Ykhar pobiegła, Miiko nie musiała jej nawet kazać.
- Floppy…? – Valkyon zawahał się.
- Floppy jest taka malutka… - Powiedziałam powoli. Podeszłam do Valkyona.
- Muszę ją chronić…
- Oczywiście.
Widziałam, że to moja szansa. Valkyon mnie słyszał.
- Już dobrze… - Podeszłam bliżej i przytuliłam się do niego. Zamachnął się, Ezarel krzyknął do mnie „Nie, Uważaj!” Ale Valkyon rzucił toporem w kolumnę za mną. Broń wbiła się i została w kamieniu. Teraz, kiedy miał wolne ręce, objął mnie.
- Czuję … Ciepło. – Powiedział cicho, jednak jego glos rozniósł się po Sali. Uklękłam. On zrobił to razem ze mną. Wtuliłam go w swoją pierś.
- Boisz się? – Zapytałam łagodnie gładząc go po włosach.
- Nie… Ale… Bałem się wcześniej…
- Czego się bałeś…?
- Nie wiem… Byłem słaby… Nie mogłem się bronić.
- Już po wszystkim.
Ykhar wróciła zdyszana. Puściła myszkę, a ta pobiegła prosto do ognia. Miiko w ostatniej chwili otworzyła jej barierę, bo stworzonko chyba liczyło na to, że przeskoczy ogień.
- Zobacz, spójrz kto tu jest!
- Floppy… - Powiedział powoli. – Ona mnie nie chciała… Uciekała…
Poczułam, że robi się niebezpiecznie. Przytuliłam go mocniej.
- Jest tutaj. Przecież nie ucieka, widzisz? Martwi się o Ciebie.
- Martwi…?
Wyciągnęłam do myszki rękę. Weszła na nią, całe szczęście! Podałam ją Valkyonowi.
- Spójrz.
Mężczyzna wyciągnął swoje ogromne dłonie i wziął w nie swoją malutką myszkę.
- Jakie ma piękne wąsiki…
- Najpiękniejsze ze wszystkich musarose… - Powiedział już prawie naturalnie.
Gładziłam go po głowie. Po chwili nachyliłam się i ucałowałam go delikatnie w czoło. Miałam wrażenie, że zaczyna przysypiać.
- Już po wszystkim, widzisz? Nic Ci nie grozi… Nikt Cię nie skrzywdzi. Floppy Cię kocha…
Czułam, że słabnę, jakby coś wysysało ze mną energię. Valkyon osunął się na moje kolana przyciskając do piersi Floppy. Usnął. Poczułam jak ktoś kładzie mi rękę na ramieniu, odwróciłam się i zobaczyłam pojawiającą się poświatę Oracle.
- Wystarczy. – Powiedziała ze słabym uśmiechem. Znikła zaraz potem.
Dałam znak Miiko, opuściła barierę. Wyglądała na wycieńczoną. Wszyscy do mnie podeszli. Głównie z niepewnymi minami.
- Nie wpadnie już w szał..? – Kero zapytał wciąż drżąc.
- Nie. – Zapewniłam. – Myślę, że tylko on oszalał, bo ostatnio się przemęczał. Był słabszy niż pozostali. Trzeba mu dać odpocząć… Proponuję… Ech, nie chcę, żeby to brzmiało jak kara, ale zawieś go na parę dni… - Zwróciłam się do lisicy. Zanieście go do pokoju. – Spojrzałam na Ezarela i Nevrę.
- Jak Twoja rana…? – Kitsune zapytała mnie niepewnie. – Gardienne, ja…
- Jeszcze jej nie opatrzyłam… Ale najpierw opatrzcie Valkyona.
- Ezarel zajmie się Tobą, Ewelein Valkyonem.
Zabrali mężczyznę. Floppy cały czas przy nim siedziała. Miiko klęknęła przy mnie.
- Wybacz mi…
- Chciałaś mnie zabić…
- Wiem… Ale… Spróbuj mnie zrozumieć! Jestem szefową wszystkich straży, moim obowiązkiem jest chronić wszystkich za wszelką cenę.
- Nawet, jeśli trzeba ukarać innego strażnika, jak Alajeę… Albo zabić strażnika, żeby dać maanę pozostałym…
- Wiem, jak to brzmi, ale…
- Rozumiem Cię… Po prostu ciężko mi widzieć się tak samo jak kiedyś… Daj mi czas.
Objęła mnie niespodziewanie.
- Jesteś dla mnie tak samo ważna, jak każdy z moich podopiecznych… Nim się pojawiłaś straciliśmy już wielu. Teraz, gdy wiem, że jednak można było ich ocalić… Czuję się z tym jeszcze gorzej.
Otarła łzy. Teraz dopiero zrozumiałam, jak musiało jej być ciężko. Nie mogłam się już na nią gniewać.
- Wybaczysz mi…?
- Już to zrobiłam… - Objęłam ją i… Sama zaczęłam płakać.
Przestałyśmy dopiero, kiedy pojawił się Leiftan
- Już dobrze? – Zapytał. Miiko przytaknęła.
- Teraz już tak… Będzie ciężko bez Valkyona w straży…
- Zajmę się tym chowańcem, więc o to się nie martw. A Valkyon na pewno wydobrzeje. To silny chłopak.
Ezarel wszedł do pokoju.
- Chodź… Trzeba Cię opatrzyć. – Powiedział niepewnie. Poszłam za nim zachęcona gestem Miiko. Zaprowadził mnie do przychodni, leżał tam już Valkyon. Nadal spał. Ewelein starała się go nie obudzić. Usiadłam na wolnym łóżku.
- Zdejmuj koszulkę.
Zdjęłam.
- Stanik też.
Walnęłam go koszulką.
Ostatecznie po awanturze doszło do zamiany. Ewelein zajęła się moją raną za kotarą.
Uznałam, że zostanę Tu razem z Valkyonem, aż się obudzi. Floppy ułożyła się na poduszce obok. Widząc jego spokojny oddech mnie samej udało się zrelaksować. Obudził się przed wieczorem
- Dzień dobry! – Powiedziałam do niego pogodnie. – A raczej dobry wieczór.
- Gardienne? – Spojrzał na mnie niepewnie, jakby coś do niego dotarło. – Zrobiłem… Tyle okropnych rzeczy…
- Już w porządku. Najważniejsze, że jesteś cały.
- To było jak… Jakiś dziwny sen…
- Pamiętasz wszystko? – Zapytałam bardziej z ciekawości.
- Nie… Tylko przebłyski. Wiem, że atakowałem chowańce… Mam nadzieję, że…
Poderwał się, ale zobaczył Floppy i od razu opadł z powrotem na poduszkę, powoli, żeby jej przypadkiem nie zbudzić.
- Atakowałem Floppy…
- Dlaczego? – Starałam się z niego wyciągnąć jak najwięcej.
- Myślałem… Myślałem, że to jej wina, że było mi ciężko… Zachorowała i… Wiem, że to nie była jej wina…
- Już dobrze… - Chwyciłam go za rękę. Spojrzał na mnie inaczej niż zwykle, miałam wrażenie, że się rumieni.
- Ty mnie uratowałaś… Jak? Myślałem, że oszalałego faery nie da się…
- Yvoni też by się dało… Miiko wyjaśni Ci wszystko, jak już się lepiej poczujesz.
- Byłaś bardzo odważna. – Wyciągnął rękę i pogładził mnie wierzchem palców po policzku. – Zawsze myślałem, że pasowałabyś do mojej straży. Teraz jestem tego pewien.
Uśmiechnęłam się łagodnie. Siedzieliśmy potem w ciszy. Moje serce już dawno nie było tak spokojne.

10 komentarzy:

  1. Dowal !!!! XD
    Jestem ciekawa co wymyślisz :)
    I tak najlepszy striptiz przed Eziem <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten stanik to mogłaby zdjąć (͡° ͜ʖ ͡°)(͡° ͜ʖ ͡°)(͡° ͜ʖ ͡°)
    Dowal xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawaj, dowal
    Zgadzam się z drągalem odnośnie stanika ( ͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Płynie w nas ta sama zboczona krew
      (͡° ͜ʖ ͡°)

      Usuń
    2. A ja zadam pytanie. Da się na blogspocie zaznaczyć jeden rozdział, jako +18, żeby się nie doczepili?

      Usuń
    3. Da sie oznaczyć caly blog, przynajmniej kiedys sie dalo, a poszczegolnego postu? Nie wiem, nigdy nie probowalam, raczej nie.

      Usuń
    4. poszczegolny post* (przepraszam pisze z telefonu)

      Usuń
  4. Nie pierdziel, tylko dowal ( ͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń