piątek, 6 stycznia 2017

Rozdział XXX

No... Miałam pisać magisterkę, a nie to... Ale jak już napisałam no to wstawie nooo...




- Gardienne! – Ktoś mną potrząsał.
- Leć po Ewelein! – Usłyszałam głos Miiko, po czym szybkie małe kroki.
Uniosłam powoli powieki i zobaczyłam te piękne oczy… Wchodzące w morski, jasny… Uniosłam dłoń i dotknęłam jego policzka, ale coś mi nie pasowało.
- G-gardienne? Słyszysz mnie? – COŚ nie pasowało… Głos, kolor włosów…
- Ez…? – Gdy dotarło to do mnie, szybko zabrałam rękę. – To ty? Gdzie jestem?
- W Sali kryształu. – Powiedziała Miiko. – Nie było Cię bardzo długo, zaczęliśmy Cię szukać, bal już się prawie skończył.
Okazało się, że leżę na podeście, tuż przy krysztale. Ale… Coś było nie tak.
- Moja sukienka… Jest czarna. – Powiedziałam jakby niedowierzając.  – Wszystkie dodatki też…



- Taką Cię znaleźliśmy… Nie czuję od niej magii.
- Za to znaleźliśmy to… - Ezarel podniósł jakąś chustkę. – Nie dotykaj, nasączona chloroformem…
Miiko wyglądała na roztrzęsioną.
- Zorganizowaliśmy za małą ochronę… Ale nie spodziewałam się, że na balu…!
Ewelein wraz z Ykhar wpadły do sali. Za nimi Nevra, Valkyon i Leiftan. Miiko szybko wyjaśniła im sytuację.
Nevra obszedł kryształ dookoła i przyniósł moją sukienkę… Razem z bielizną… Wydałam z siebie zduszony okrzyk i spojrzałam pod suknię. Miałam na sobie czarną, elegancką bieliznę… Nie miałam takiej w swojej szafie… Łzy napłynęły mi do oczu i po prostu krzyknęłam. Ykhar i Ewelein próbowały mnie uspokoić, Ezarel odsunął się.
- Zabierzmy ją do przychodni, trzeba ją uspokoić i obejrzeć.
- Nie, nie, nie!! Już dość mnie dzisiaj naoglądano…!
- Trzeba ją przesłuchać! – Powiedziała Miiko, ale Ewelein spojrzała na nią tak, że Lisica tymczasowo zrezygnowała z przesłuchania.
- Nie widziałam jego twarzy…! – Powiedziałam nagle pochlipując. Chciałam mieć to już za sobą. – Tańczyliśmy… Wpadłam na kogoś, a on odciągnął mnie trochę dalej, żeby było więcej miejsca i… - Moja wizja… Czy… Powinnam? Nie. To mógł być tylko dziwny sen spowodowany chloroformem… - Dalej… Muzyka ucichła i… zrobiło się ciemno… Nic nie pamiętam…! On … On mnie chyba… Nie..? – Spojrzałam na nich i wybuchnęłam płaczem.
Chłopaki wyraźnie pobledli. Ewelein uspokoiła mnie mówiąc, że zaraz to sprawdzi, ale na pewno nie… Ykhar cały czas mnie pocieszała, nie pamiętam nawet, kiedy zabrały mnie do przychodni. Ewelein wszystkich wyrzuciła i zrobiła swoje. Na szczęście okazało się, że na przebraniu mnie się skończyło. Ykhar przyniosła mi piżamę i została ze mną całą noc.
- Zepsułam twój dzień… - Powiedziałam, gdy już środek uspokajający zadziałał.
- Nie prawda… Przecież zostałam królową i miałam swój taniec i moment chwały. I zatańczyłam ZE WSZYSTKIMI! Nawet z Leiftanem! I wiem, że namówiłaś Valkyona na taniec ze mną! Dziękuję Ci… Tyle dla mnie zrobiłaś, nie mogę być zła za to, że ktoś chciał Cię skrzywdzić. – Pogładziła mnie po głowie. – Podejrzewamy, że sabotowanie leków i to zdarzenie są jakoś powiązane. Miiko poszła przesłuchać tą gnomkę, która sprzedała Ci suknię.
- Trollicę?
- Może… W każdym razie ona nie miała czarnej sukni. Ale obejrzała tamtą i wiesz… W sumie widziałam to już wcześniej, ale tamta suknia jest bardzo stara… Czarny barwnik, który użyto do jej zafarbowania nie istnieje już od lat… a Twoja jest nowa. Robiona na bazie starego, przedwiecznego modelu ich rodziny.
- To nie ma sensu… A bielizna?
- Z tysiącletnia? Może nawet więcej. Jest straszliwie stara… Ale trzymana w bardzo dobrych warunkach. Ktoś musiał o nią dbać.
Miiko przyszła do mnie rano. Porozmawiałyśmy już na spokojnie. Powiedziałam jej tylko, że miałam bardzo dziwny sen, że tańczę z kimś w sali kryształu, nie powiedziałam, że to była wizja. Uważnie mnie wysłuchała.
- Oczy takie jakie ma Ezarel?
- Tak mi się wydaje… O ile to nie był sen…
- Mało kto ma takie oczy. Poszukam takich osób… Zawołam Cię, jak ich zbiorę, żebyś mogła ich sobie obejrzeć. Powiesz mi, jeśli kogoś rozpoznasz. I… Gardienne…
Położyła mi rękę na ramieniu.
- Cieszę się, że nic Ci nie jest… Uważaj trochę na siebie. Podwoiliśmy straże wokół kwatery. Jakby działo się coś dziwnego daj mi znać od razu, dobrze?
Ewelein dała mi jeszcze raz na wszelki wypadek eliksir niszczący kontrolę nad umysłem. Był obrzydliwy. Miiko dała mi cały tydzień wolnego, którego raczej nie wykorzystam. Chłopaki odwiedzili mnie jeszcze tego samego dnia po śniadaniu. Przynieśli mi spory kawał tortu z balu, który mnie ominął.
- Ezarel zaczął Cię szukać.. Pytał nas, gdzie jesteś, ale nikt Cię nie widział. – Wyjaśnił zwięźle Valkyon – Więc zaczęliśmy się niepokoić.
- Czemu mnie szukałeś?
- W zasadzie… Już nie ważne…
- Cieszę się, że mnie znalazłeś…
- Nie bój się, już dobrze… - Nevra pogładził mnie po głowie jeszcze bardziej niszcząc mi fryzurę, która i tak rankiem wyglądała strasznie. – Znajdziemy tego drania i zapłaci za wszystko.
Ezarel był strasznie cichy. Nagle się odwrócił. Zdałam sobie sprawę, że wpatruję się w jego oczy. Zapewniłam Miiko, że to nie był Ezarel… Bo wiem, że nie był, ale… Jest taki podobny… Zaczynałam rozumieć… Jeśli to był „Ael” Dlatego myliłam go z Ezarelem. Spuściłam wzrok. Nevra podsunął mi widelczyk z ciastem pod nos.
- No, dalej! Aaam!
- Głupek! – Zaśmiałam się w końcu.
- Miiko powiedziała, że następnym razem ty robisz tort na uroczystość. Twoje wypieki są lepsze. – Ezarel też w końcu się odezwał, szczerząc się od ucha do ucha. – Kiedy znowu zrobisz ciasto miodowe?
Pogadaliśmy jeszcze trochę i… Ewelein wygoniła wszystkich. Zajęła się papierkową robotą. Następnego dnia już mnie wypuściła, ale wciąż miałam wrażenie, że ktoś za mną chodzi. Tu wpadłam na Nevrę, tu zaś na Valkyona… A popołudniu dziwnym trafem Ezarel akurat szedł na targ wtedy, kiedy szłam tam ja… Zjadłam obiad z Ykhar i Alajeą. Okazało się, że to jej zabrakło tych dwóch punktów. Jednak nie wydawała się być zła na Ykhar, całe szczęście.
Miiko znalazła tylko dwie osoby z takimi oczami. Jednak nie w schronisku, tylko dalej. W schronisku i straży Eel tylko Ezarel miał ten kolor. Żadnego z nich nie rozpoznałam, jako sprawcy. Sprawa trochę potem przycichła, ale straż i tak wciąż była podwojona. Jednak to nie tak, że Miiko martwiła się tym, że jedna osoba została gdzieś zaciągnięta podczas balu… Ale tego, ze ktoś dostał się do zamkniętej i zapieczętowanej na ten czas sali kryształu…
Zastanawiało mnie tylko jedno… Po co ktoś zadał sobie tyle trudu, żeby ją otworzyć tylko po to, żeby mnie przebrać i ze mną zatańczyć…?
Dotarło do mnie jednak coś ważnego. Nawet gdybym się ocknęła… Co ja mogę? Nie byłam w stanie ochronić Ezarela przed Crowmero… Ani siebie samej… Jestem łatwym celem dla każdego…
Wstałam i pobiegłam do Kuźni
- Valkyon! – Rozmawiał akurat z Ykhar i Nevrą, ale nie dbałam teraz o to. – Naucz mnie walczyć!
Zdziwił się wyraźnie.
- Co tak nagle…?
- Umiesz dobrze walczyć, prawda?
- Tak ale…
- Gardienne, co Ci chodzi po głowie? – Nevra spojrzał na mnie jakby myślał, że zwariowałam.
- Chcę umieć się bronić!
- Walczyłaś już kiedyś? – Zapytała mnie Ykhar, jakby zbita z tropu.
- Nie… Nie na poważnie… Ale strzelałam kiedyś z łuku na obozie. Robiliśmy takie prowizoryczne z gałęzi leszczyny. Umiem strzelać całkiem nieźle, jakbym poćwiczyła, na pewno dałabym radę. Umiem mocno naciągnąć cięciwę. Ćwiczyłam też strzelanie parę lat temu, raz wystąpiłam w zawodach, ale porzuciłam to przez studia…
- Stąd ta moc w rękach… Wspinaczka też Ci dobrze idzie…
- Paradoksalnie z w-fu byłam kiepska…
Spojrzeli na siebie, wszyscy troje.
- Mogę dać Ci łuk i ćwiczyć z Tobą… W sumie myślę, że to dobry pomysł, byś miała jakąś broń…
- Ale to broń długodystansowa. Ja mogę Ci pomóc z nożem. Masz już nóż do zbierania ziół, prawda? Pokażę Ci parę chwytów, jakby ktoś Cię zaskoczył. – Wampir obszedł mnie od tyłu i objął ramieniem.
- Ale musimy najpierw zapytać Miiko o zgodę…
- Znowu…?
- Co… Musisz dostać pozwolenie na wydanie broni… Ale jestem pewna, że się zgodzi!
- Właściwie to… Właśnie o Tobie rozmawialiśmy, Gardienne… - Nevra nachylił się nade mną – Miiko planowała nauczyć Cię trochę samoobrony i wybrała dla Ciebie jako broń miecz.
- Jednak skoro znasz już podstawy łuku, będzie to bardziej efektywne. – Skwitował Valkyon.
- Czyli… Miiko chciała dać mi broń? Tak sama z siebie?
- Każde z nas jakąś ma… Ezarel ma zapas mikstur bitewnych, użyteczne w grupie, ma też nóż… - Wyjaśniła Ykhar
- A ja walczę toporem.
- Widać po Tobie… - Przyznałam Valkyonowi.
- Tylko nie paraduj z tym cały czas. Bierz tylko na wyjścia. Ale nóż… - wyjął go z kieszeni i przyłożył mi do gardła – Warto mieć zawsze…
- Nevra! – Valkyon wyraźnie się zdenerwował, Wampir schował broń z westchnieniem.
- Przecież nic jej nie zrobię… Umiem się z tym obchodzić. Lepiej idź do Miiko i powiedz jej wszystko.
- Ale… Sama?!
- Musisz nauczyć się przestać bać się Miiko…

1 komentarz:

  1. Ojejku jesteś kochana ❤ Masz dużo na głowie a dalej dodajesz rozdziały *_*

    OdpowiedzUsuń