środa, 4 stycznia 2017

Rozdział XXVIII



Tego dnia zaspałam… Poszłam na dywanik do Miiko, ale tym razem potraktowała mnie bardzo łagodnie.
- Chyba się przepracowywałaś ostatnio… - Powiedziała jakby zmartwiona. – Nie powinnam była pozwalać Alajei na wolne akurat teraz, ale…
- Rozumiem, nie szkodzi.
- Możesz wziąć dzisiaj wolne… Kazałam Ci pracować chorej…
- Ale… Ja nie chcę brać wolnego. Fajniej pracuje się w grupie.
Uśmiechnęła się do mnie lekko.
- A jak Twoje wizje?
- Na razie nic.
- Rozumiem. Co miesiąc trzeba odnawiać lekarstwo.
- Na szczęście jeszcze sporo czasu… Jest obrzydliwe.
- Myślę, że trzy miesiące wystarczą. A teraz zmykaj już stąd, mam masę pracy!
Jak zwykle zostałam wyrzucona… Ale to w sumie nic takiego, przywykłam. Z radością wróciłam w końcu do laboratorium.
- Ezior!!! – Wykrzyknęłam wpadając do pokoju tak nagle, ze Alajea wypuściła z rąk pustą probówkę rozbijając ją na kawałki.
- No proszę, kogo tu przywiało! Pani spóźnialska.
- Pani odwalająca za Ciebie całą robotę Panie zniewieściały.
- Wybrałaś już kieckę na bal? Alajea już wszystkim pokazała swoją.
- Niespodzianka!
- Samą sukienką nie wygrasz, trzeba być jeszcze ładnym… - Uśmiechnął się złośliwie. Zdawało mi się, że słyszę śmiech Alajei.
- Nie biorę udziału… Ale zgłosiłam Ciebie, mam nadzieję, że wybrałeś sobie już sukienkę.
- Uczestnicy są przyznawani do kategorii męska – damska automatycznie. Ale niezła próba. – Poczochrał mi włosy.
- Uh… Ezarel, możesz mi tu pomóc?
Elf poszedł do Alajei, a ja zajęłam się swoją robotą. Nie było tego aż tyle i tym razem nie musiałam siedzieć do późna. Choć wczoraj zrobiłam sobie przed obiadem sporą przerwę na zakupy, nadrobiliśmy straty w ekspresowym tempie.
- Zaczyna się okres przeziębień – Powiedziała nam popołudniem Ewelein. – Potrzeba nam eliksirów na katar.
To było więc nasze główne zadanie przez parę najbliższych dni. To był całkiem prosty eliksir, więc robienie go było strasznie monotonne. Nie spodziewałam się jednak, że Ezarel odważy się na swoje żarty przy robieniu eliksiru…
- Ał!!! – Krzyknęłam pewnego dnia, gdy dolewając zwykłego ekstraktu z  jeżówki.
- Co jest? – Elf spojrzał na mnie.
- To parzy!!
- Jeżówka? Ona nie może parzyć głuptasie – Alajea machnęła na mnie ręką i wróciła do swoich zadań.
Elf podszedł i przyjrzał się zawartości fiolki. Zaśmiał się wyraźnie.
- Pokrzywa!
- TY!!! – Warknęłam.
- Co ja?
- Ten słoiczek jest podpisany jeżówka kutafonie! Zrobiłam pięć bezwartościowych eliksirów!
- Więc patrzy się co się wlewa!
- Trzeba było nie podmieniać, wyglądają podobnie!!!
- Nic nie podmieniałem, sama się pomyliłaś!
- Mógłbyś się chociaż przyznać, jak już robisz dowcip. Idę stąd, robię sobie dziś wolne. – Rzuciłam zdenerwowana fartuchem.
- Ej, co to ma znaczyć, mamy robotę! – Ale nie słuchałam go. Wyszłam.
- Głupi Ezarel… - Powiedziałam pod nosem.
- Oh, Gardienne! – Ykhar złapała mnie tuż przy wejściu do mojego pokoju. – Nie powinnaś być w pracy?
- Nie! Jak nagotował bigosu, to niech se go teraz sam zeżre.
- Chyba nie bardzo rozumiem…? Kto go ugotował?
- Ezarel!
- Ale co wy robiliście w kuchni…
- Nie w kuchni! – Opowiedziałam jej wszystko. – Jak on w ogóle mógł…!
- Gardienne, nie sądzę, żeby zrobił to Ezarel… On nie ma takiego podejścia do pracy. Grzebałaś ostatnio przy tym? Może się pomyliłaś?
- Nie, Ewelein uzupełniała wszystko 4 dni temu, jeżówka na pewno tam była. Sprawdzaliśmy poprawność wszystkiego z Ezem. Nic od tamtej pory nie dodawałam, nie zmieniałam ani nie uzupełniałam.
- Czyli ktoś sabotował waszą pracę!
Spojrzałam na nią zrezygnowana.
- Kto miałby sabotować robienie leku na katar…? – W dodatku tylko mojego stanowiska.
- Skąd wiesz, że tylko Twojego?
- Bo to był Ezarel!!! Poza tym on rozpoznałby pokrzywę po jednym zerknięciu… Ja wciąż mam z tym problemy.
- No nie wiem… Ezarel nigdy nie sabotowałby eliksirów.
- Cóż, ja nic nie grzebałam, on też nie, to kto? Ech, nie ważne… Wracam do pokoju, musze ochłonąć… Tyle roboty na marne!
- Trzeba powiedzieć o tym Miiko! – Ykhar wyglądała na zdenerwowaną. Nieładnie mówiąc… Olałam ją zatrzaskując drzwi do swojego pokoju. Nie minęło jednak pół godziny, a drzwi znowu się otworzyły.
- Miiko…?
- Słyszałam, że ktoś sabotował produkcję leków. Ewelein testuje teraz wszystkie.
- Ezarel tylko zrobił mi głupi kawał… - Powiedziałam, ale Miiko wyglądała na poważną. – Ykhar powiedziała, że tak myślisz. W każdym razie Ezarel wszystkiemu zaprzecza. No i… Wierzę mu. Dla niego alchemia jest zbyt ważna. Nie zużyłby składników do dowcipu, nawet, gdyby ich znalezienie było bardzo proste. O tej porze roku takie nie jest. Na szczęście prawdopodobnie tylko dzisiejsza partia ucierpiała. Alajea przyszła dzisiaj do laboratorium wcześniej, więc podejrzewam, że sprawca nie zdążył skończyć swojego sabotażu bo ją usłyszał.
- Alajea..?
- Chyba jest jej głupio, że poprosiła wtedy o wolne…
- Rozumiem… A nie przestawiła czegoś czasem niechcący?
- Raczej nie w Twoich rzeczach…
- Słusznie…
- Nie podejrzewam jej. W każdym razie prowadzimy dochodzenie. Od dzisiaj laboratorium będzie zamykane. Klucze będziecie mieli tylko wy, czyli ty, Ezarel, Alajea i Ewelein… No i ja i Leiftan. Damy wam je później. Na razie praca jest wstrzymana, jeśli chcesz idź tam i pomóż Ezarelowi posprawdzać eliksiry… Będzie z tym sporo roboty.
Miiko wydawała się zmartwiona. Naprawdę to takie ważne…? Poszłam do laboratorium. Między mną a elfem wciąż panowało lekkie spięcie. Usiadłam w ciszy i zajęłam się robotą.
- Gdzie Alajea? – Nie zamierzałam pytać na głos, wyrwało mi się.
- Poszła po składniki razem z Ewelein. – Odparł sucho.
Zaczęłam się z tym źle czuć… W sumie i Ykhar i Miiko miały racje. Ezarel by czegoś takiego nie zrobił. Sama widziałam przecież jak poważny jest przy eliksirach… Powinnam była o tym pamiętać… Zamiast tego… zachowałam się jak głupie dziecko.
- Przepraszam, że Cię oskarżyłam.
Cisza.
- Po prostu nie wzięłam pod uwagę, że ktoś mógł naszą pracę sabotować… I zezłościłam się, bo strasznie się zawiodłam… Nie sądziłam, że mógłbyś coś takiego zrobić, ale żadna inna opcja nie wchodziła w grę. Więc tym bardziej było mi przykro. Szczególnie, że robienie leków jest bardzo ważne. Przynajmniej dla mnie. – Zerknął na mnie. – Nie powinnam była jednak tak od razu wyciągać pochopnych wniosków.
- No cóż… Tym razem wyjątkowo Ci wybaczę… Jeśli dasz mi porcję miodu.
Spojrzałam na niego wrogo.
- Ty wszystko zrobisz za miód, prawda?!
Roześmialiśmy się. Tamta historia chyba naprawdę nas zbliżyła. Wcześniej pewnie nadal bym się boczyła. Ale teraz… To zupełnie co innego.
Ykhar codziennie mówiła o balu, w ostatnich dniach ten temat stał się numerem jeden w całej straży i okolicy. Zapisy już się skończyły. Nie spodziewałam się tego, ale zapisało się naprawdę mnóstwo osób! Oczywiście kandydatek na królową balu było o wiele więcej niż na króla balu…
- Ez..! – Powiedziałam poważnie pewnego dnia kładąc przed zdumionym elfem słoik miodu. – Proszę… Zagłosuj na Ykhar!
- H-hę?
- Proszę.- Pochyliłam się grzecznie. Składając ręce w akcie prośby. – Ykhar bardzo na tym zależy… Mam wrażenie, że jest tylko w cieniu Miiko i mało kto ją tutaj docenia… Gdyby wygrała, to może… Może poczułaby się bardziej szanowana, ważniejsza!
- Ty się nie zgłosiłaś, prawda? – Zapytał Nevra, który siedział niedaleko.
- No… Nie…
- Zrobiłaś to, żeby Ykhar miała większe szanse? – Ezarel parsknął. – to by wiele nie zmieniło…
- Nie uważasz, że ona wolałaby wygrać uczciwie?
Spojrzałam na Nevrę zaskoczona.
- Ja… Nie pomyślałam o tym… Chciałam dobrze… - Przygryzłam wargę.
- Ile osób przekonałaś dotychczas?
- Tylko jedną…
- Cóż… Ja i tak rozważałem głosowanie na nią… - Wampir udał, że się namyśla – Więc może to zrobię…
- Valkyon też od początku chciał na nią głosować, więc w sumie nie przekonywałam go nawet.
Ezarel przyjrzał się dziwnie Nevrze, po czym powiedział.
- Ostatnio głosowałem na Ewelein… Ale ona teraz nie startuje… A Ykhar to całkiem ładna dziewczyna, mogłaby być królową.
Czy ja śnię…?
- Też tak uważam… - Nevra odrzekł dziwnie poważnym tonem. – To trochę inny typ urody, ale jest kobieca na swój sposób.
- Nie będę więcej nikogo namawiać… Ale cieszę się, że tak myślicie.
Wyszłam ze stołówki. Przy schodach zobaczyłam biegnącą Ykhar… Jej twarz płonęła czerwienią a oczy błyszczały jak małe, srebrne gwiazdki…

4 komentarze:

  1. O ja *.* nie spodziewałam się nowego rozdziału tak szybko ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Ezarel nie wziął miodu !!?? o.O
    To jest bardzo podejrzane z jego strony XD

    OdpowiedzUsuń