czwartek, 5 stycznia 2017

Rozdział XXIX

Ostatni w tym tygodniu, bo sesja... Tak wiem, jestem gorsza niż polsat... Tak, wiem, nienawidzicie mnie teraz... Może przyjmą mnie tam do pracy? :D



Byłam pod wielkim wrażeniem słuchu Nevry. Doskonale wiedział, że Ykhar nas podsłuchiwała… I trochę uratował mi skórę. Ba, Ezarel od razu zrozumiał o co chodzi! Cóż, w końcu długo się znają… Do balu zostało już niewiele czasu. Coraz więcej osób przygotowywało bankiet. Wszystko odbywało się w specjalnej sali balowej, Miiko starała się ze wszystkich sił, aby dobrze wypaść.
- Bal to tradycja. – Powiedział mi kiedyś Kero. – Miiko choć ma nadal sporo pracy nie może z niego od tak zrezygnować. To mogłoby wywołać panikę.
Ale cieszyłam się, że jest. Trochę oderwania od codzienności i monotonii…
W końcu nadszedł ten wielki dzień… Odwołano wszystkie zajęcia, Ewelein została jednak w pracy, w razie gdyby komuś coś się stało. Przyjdzie tylko na bal. Ja sama pomogłam znosić krzesła i stoły. Potem miałam już wolne, żeby się wyszykować. Ci, którzy nie nosili krzeseł szykowali teraz inne rzeczy pod nadzorem Miiko. Naszykowałam sobie wszystko, po czym wróciłam pomagać. Ykhar powiedziała, że członkowie straży zazwyczaj spóźniają się na bal. Dobrze, że naszykowałam wszystko w czasie przerwy. Kiedy wreszcie nas puścili pierwsi goście zaczęli się zbierać. Zwaliłam Serafinę z sukienki (Jak mogłaś mi ją tak pognieść?!) i doprowadziłam ją do porządku.
Wyszykowanie się zajęło mi dłużej niż myślałam. Nie miałam pojęcia, jak ładnie ułożyć włosy. Po wielu różnorakich próbach…. Zostawiłam je dokładnie tak, jak były na początku.
- Nie… To nie ma sensu… A.. Gdyby tak rozpuścić je i ładnie rozczesać? Tak po prostu… - Zrobiłam to. Wyszło naprawdę ładnie, lepiej, niż się spodziewałam.
Kiedy weszłam do sali większość już tam była. Ykhar wpadła w swojej nowej sukni, prawie się wywracając. Przypominała mi tego króliczka z Alicji w Krainie Czarów, który wciąż był spóźniony.
- Gardienne! – Leiftan, elegancko ubrany w biały strój zmierzył mnie wzrokiem, wciąż staliśmy przy wejściu - Wyglądasz pięknie, na pewno wygrasz konkurs!
- Nie biorę udziału…
- Ah… Mimo to wchodź. Na pewno wszystkich oczarujesz. Przytaknęłam… I weszłam niepewnie do środka przez otwarte na oścież drzwi.


Wszyscy się na mnie spojrzeli. No, może nie wszyscy, ale takie miałam wrażenie… Od razu pomyślałam o mojej białej bieliźnie, którą może być widać u boku sukni. Speszyłam się. Po co kupiłam sobie taką mieniącą się suknię, zwracam na siebie zbyt dużą uwagę…!
- No idź. – Leiftan popchnął mnie lekko do przodu wciąż się uśmiechając.
Ruszyłam przed siebie. Ludzie przestali się na mnie patrzeć, tylko niektórzy zerkali. No tak, w końcu ktoś nowy wszedł do sali, to oczywiste, że się patrzyli… Byłam głupia.
Podeszłam do Nevry, Valkyona i Ezarela. Siedzieli przy jednym stoliku. Szybko dostrzegłam kogoś jeszcze…
- Ale będziesz na mnie głosować, prawda? Kupiłam najpiękniejszą suknię na całym targu!
- Pewnie, pięknie w niej wyglądasz.
Alajea pobiegła ucieszona.
- Mówiłeś, że zagłosujesz na Ykhar… - Powiedziałam zawiedziona.
- Bo zagłosuję. Powiedziałem jej, pewnie, że masz ładną suknie, pięknie w niej wyglą… Oho hoooo! – Zagwizdał. – Ktoś nam się tu odstrzelił!
Ezarel wyjątkowo nie znalazł żadnego powodu, by mi dokuczyć.
- Skąd ją wzięłaś? – Zapytał Valkyon. – Żadna dziewczyna takiej nie ma… Zazwyczaj jest dużo tych samych sukien, ale inne kolory. Takiej jeszcze nie widziałem.
- Od tej starszej Pani, u której kupiłeś mi strój!
- Naprawdę? Ona sprzedaje suknie?
- Cóż… Na to wygląda. Nikogo u niej nie było, to pomyślałam, że zapytam… I miała parę sukien pod ladą!
- Zawsze uważałem, że nie widzę powodu, by tej kobiety unikać. Wyglądasz wspaniale.
Zarumieniłam się.
- Ale co z tego, jak nie zostaniesz królową? Przecież nie startujesz.- Zauważył elf, ale ja natychmiast odparłam.
- No i co z tego, że nie startuję? Nie pomyślałeś, że może chcę się komuś podobać?
- Komu? – Zapytał szybko, ale wyczuwając zagrożenie szybko powiedziałam.
- Nie Twój interes!
Wyglądał na niezadowolonego, ale cóż… Nie będę mu pomagać w dowcipach. Nevra roześmiał się i szepnął coś elfowi na ucho. Ten jeszcze bardziej się zezłościł.
- GARDIENNE!!! – Ykhar przybiegła do mnie i objęła mnie natychmiast. – Wyglądasz W S P A N I A L E! Jaka szkoda, że nie starujesz, na pewno byś wygrała.
- Ty również wyglądasz niesamowicie. Jak nie ty! Nigdy wcześniej nie widziałam Cię w eleganckich ubraniach…
- Źle się w takich biega – Machnęła ręką. W zasadzie większość balu spędziłam z Ykhar.
Alajea i Ewelein siedziały z chłopakami. Gdy tylko zaczęły się tańce, Nevra wstał i poprosił mnie do wolnego. Elfica jakoś wyciągnęła Ezarela, ale Ykhar nie była w stanie nakłonić do tego Valkyona. Ostatecznie Kero ją poprosił. Wydawał się szczęśliwy. Potem trafił mi się Jamon. W zasadzie bardziej mną rzucał, niż tańczył, ale widziałam, że się stara. Zatańczyła z kilkoma faery z zewnątrz. Później Leiftan, ale po nim zmęczona usiadłam z powrotem do stołu.
- Wiesz… - Powiedziałam do Valkyona. – Ykhar by się ucieszyła, gdybyś z nią zatańczył.
- Czemu?
- No bo… Um… Lubi Cię i myślę, że chciałaby, żebyś się dobrze bawił.
- Ah tak… No dobrze, zatańczę z wami.
Wstał i zaprosił Ykhar do tańca. Ucieszyła się. Nie przeszkadzało jej chyba nawet, że nadepnął ją raz albo dwa… Po tamtym tańcu zdjęła buty.. Później zaprosił mnie… Starałam się unikać jego buciorów i jakoś dawałam radę. Raz przydepnął mi lekko kraniec sukni.
- Nie widzę w tym nic zabawnego… - Powiedział w końcu – Ale jeśli wam się podobało, to dobrze…
Nevra tańczył już trzeci taniec z Alajeą… Spojrzała na mnie dziwnie… Jakby wygrała koronę królowej balu. Nie zwróciłam na to jednak większej uwagi. Nadszedł moment kulminacyjny. Alajea wyglądała na bardzo podekscytowaną. Chwyciła Nevrę za rękę.
Miiko weszła na schody, nastała cisza, odkaszlnęła.
- Zebraliśmy i podliczyliśmy głosy… - Wskazała ręką na Leiftana trzymającego jakieś pudełko. – W tym roku walka była bardzo wyrównana i zaledwie dwa głosy wyłoniły nową królową, którą zostaje… Ykhar! – Miiko uśmiechnęła się szeroko. Ykhar pobladła i pozieleniała.
- Idź… - Popchnęłam ją – Jak teraz zemdlejesz, to będzie wstyd.
- A-ale… Ja nie myślałam, że ja naprawdę…
- Idź…! – I pociągnęłam ją aż do schodów. Miiko założyła jej koronę
- Mamy strasznie zapłakaną królową… No nic, królem balu zostaje… standardowo, Nevra!
Wampir skłonił się lekko wszystkich swoim fanką i podszedł na scenę po koronę tak, jakby to było dla niego normą. Miiko założyła koronę i jemu, rozbrzmiała salwa oklasków. Król i królowa musieli oczywiście odtańczyć wspólny taniec, Alajea gdzieś zniknęła. Oboje tańczyli pięknie, choć miałam wrażenie, że Ykhar czasem z lekka podskakuje, jak króliczek. To było naprawdę urocze. Karen wróciła razem z Alajeą. Wyglądała jakby płakała. Zawahałam się, czy podejść, ale stwierdziłam, że lepiej nie. Karen już się nią zajęła. Zgasło światło. Zaczęły się tańce w półmroku. Idealne, do wolnych. Zatańczyłam znowu z Nevrą, potem z Ezarelem. Słabo było kogokolwiek widać, dopiero z bliska poznawałam osoby, albo po głosie, ale tak było zabawniej. W końcu poprosił mnie ktoś z zewnątrz.
- Zatańczymy?  - wyciągnął do mnie rękę. Nie widziałam jego twarzy, ale uśmiechnęłam się tylko, tańczyłam trochę wcześniej z różnymi faery.
- Oczywiście.
- Masz piękną suknię…
- Dziękuję…
Muzyka wypełniała moje uszy,  piosenka się zmieniła… Otarłam się o kogoś.
- Chodź… Tam jest więcej miejsca.
Chwycił mnie za rękę…
- Też chciałabym wziąć udział w balu… A przeze mnie ty także nie możesz…
- Nie przeszkadza mi to, wolę spędzić czas tutaj, z Tobą…
Było ciemno… Tylko światło księżyca przebijało się przez salę kryształu, która zdawała się być teraz nieco pusta…
Mężczyzna spojrzał na mnie, uniósł palcami mój podbródek… Ale nie mogłam dostrzec jego twarzy.
- Zatańcz ze mną…
Nastawił dziwny, stary sprzęt do muzyki, chyba zasilany magią... Usłyszałam piękną melodię. Czułam, że się rumienię. Chwycił moją dłoń i ruszaliśmy w tan. Tańczył doskonale, dostrzegłam jego oczy. Jasnozielone. Jakby wchodzące w turkus… Może morskie…
- A..el…
Dotknął mojego policzka. Tańczyliśmy dalej.
- Masz piękną suknię.
- Dziękuję… W końcu ją dla mnie wybrałeś.
- Do twarzy Ci w czerni i złocie. Lubię Twoje fioletowe oczy… Nikt takich nie ma.
Patrzył na mnie. Moje serce biło jak szalone.
- Twoje też są rzadkie…
- Jeśli nie chcesz stąd odejść… Musisz umrzeć… - Miałam wrażenie, że mówił to on… Ale te słowa zdawały się dobiegać spoza mojego partnera. Poczułam przebiegający po mnie dreszcz.
- Nie mogę… - Powiedziałam powoli. – Ja… Chcę żyć z Tobą… Ja…
Spojrzał na mnie w szoku.
- Koch… - Zaczęłam, ale nagle muzyka ucichła… Światło księżyca zgasło, została ciemność… Tylko ciemność.

3 komentarze:

  1. Idę zapaść w sen zimowy, proszę mnie obudzić gdy pojawi się nowy rozdział ❤ a teraz czas na: TY...Ty POLSACIE! NIE, POPRAWKA TY ZŁY POLSACIE 2x

    OdpowiedzUsuń