Fajnie mi się czyta wasze pomysły i próby odgadnięcia pewnych kwestii, możecie sobie gdybać :D
Zamknęłam drzwi najciszej jak
potrafiłam i poszłam prędko do Sali Alchemicznej. Jeszcze tego brakowało. W
Sali Alchemicznej jednak również nie było zbyt miło. Alajea siedziała tam wraz
z Karenn. Nie wiem, o czym mówiły, ale wyraźnie usłyszałam swoje imię. Umilkły,
gdy mnie zobaczyły.
- Cześć… - Powiedziałam
nieśmiało.
- Hej…
Zrobiło się niezręcznie.
- Jest dla mnie jakaś robota…?
- Nie, nie, już wszystko
zrobiłam. – Powiedziała Alajea tonem „wyjdź, przeszkadzasz”.
- Ah… Dobrze to… Na razie.
Poszłam się przejść. Chciałam
usiąść przy fontannie, ale ktoś już tam był. To Valkyon, kąpał Floppy. Już
odwróciłam się, żeby odejść, ale mnie zauważył.
- Gardienne?
- T-tak?
- Wszystko w porządku? Jak Twoja
noga?
Valkyon… Jemu mogę zaufać…
- Valk… Zrobiłam coś głupiego…
Spojrzał na mnie niespokojnie.
Chyba pomyślał, że to znowu coś na wielką skalę.
- M-miałam chwilę słabości po tym
całym porwaniu i w ogóle… I… I brakowało mi kogoś… Bliskiego… - Próbowałam mu
się wygadać, jednocześnie nie mówiąc mu całej prawdy. – I… I Ezarel do mnie
przyszedł no i przytuliłam się do niego… I Ewelein weszła nagle i… Chyba
pomyślała, że … No…
- Że co…?
Valkyon, nosz proszę Cię!
- Że jesteśmy ku sobie…
- A nie jesteście…? – Zapytał. Tego
się nie spodziewałam. Pokręciłam szybko głową.
- Ewelein kocha Ezarela, nie mogę
jej go zabrać…
- Ale Ezarel nie kocha Ewelein. –
Valkyon powiedział dobitnie. – Powiedział mi to niedawno.
- I tak źle się z tym czuję… -
Powiedziałam cicho. – Ona… Spojrzała takim wzrokiem..
- Pewnie pomyślała, że przez
Ciebie Ezarel jej nie chce.
- Ale to przecież nieprawda!
Valkyon pogłaskał mnie po głowie.
Z dość zabawnym jak na niego uśmiechem.
- Chodź, pomożesz mi umyć Floppy.
Zaśmiałam się. Chociaż ktoś mnie
tu chciał. Floppy zdecydowanie nie lubiła wody. Valkyon nie moczył jej, tylko
mył mokrą dłonią, pokazywał mi, jak się to robi. Spędziłam z nim resztę
popołudnia. Choć jedna bezpieczna w przebywaniu osoba. Zjedliśmy obiad i
porozmawialiśmy. Dobra, bardziej to ja prowadziłam monolog, ale Valkyon był
wiernym słuchaczem
- Dzisiaj wieczorem jest Twoje
pasowanie na członka lśniącej straży, prawda? – Zagadnął mnie.
- Nic nie mów… Nawet nie wiem,
jak mam się zachować…
- To nic trudnego. Miiko ogłasza
przemowę dlaczego zostałaś wybrana, wylicza Twoje zasługi… I daje Ci zapinkę
lśniącej straży. Ty mówisz jakieś podziękowania i to wszystko.
Serce mi stanęło.
- Ja muszę coś mówić?!
- To tylko formalność, ja bym się
nie przejmował…
Ale ja się przejęłam!
Nienawidziłam publicznych wystąpień! Ech, chcąc nie chcąc trzeba omówić to z
Miiko… Tym razem zapukałam do Sali Kryształu zanim weszłam. Lisica była tam
sama, chyba nie zdawała sobie sprawy z tego, co widziałam.
- Ah, Gardienne! Dobrze, właśnie
miałam po Ciebie posłać! Co do Twojego pasowania…
I zaczęła tłumaczyć mi wszystko.
Ostatecznie poprosiłam o papier i długopis, żeby robić notatki. Na wszelki
wypadek przygotowała już dla mnie moje podziękowanie, miałam się go nauczyć na
pamięć. Na szczęście było krótkie. Dostałam też specjalny strój na tę okazję
Miiko powiedziała mi, jak
tradycyjnie machać dzwoneczkiem. Nie było to trudne i w końcu zostałam
uspokojona… Wiedziałam, że dam radę to zrobić. Czasu nie zostało jednak dużo.
Zjadłam coś na szybko, przebrałam się, Leiftan pomógł mi z włosami
- Dobrze, że masz długie włosy –
Powiedział. – Tradycyjna fryzura wymaga zapinek…
- Nie wiedziałam, że zajmujesz
się tutaj fryzjerstwem.
Leiftan uśmiechnął się
przepraszająco.
- Właściwie nie… Jednak osoba,
którą Miiko o to poprosiła… Miała… Zbyt dużo pracy i nie była w stanie Cię
uczesać, a ja wiem, jak taka fryzura powinna wyglądać.
- Rozumiem… Kogo Miiko poprosiła?
- Ewelein… Teraz jest dużo
zachorowań na grypę, wiadomo, co musi być pierwsze…
- Oczywiście…
Miałam wrażenie, że Leiftan doskonale
wie, co jest grane, mimo to cały czas był dla mnie miły…
- Leiftan… Czy… Wszyscy myślą tu
o mnie jak o dz… Jak o dziewczynie, która zabiera wszystkim facetów? – Spytałam
w końcu. Leiftan na chwilę przerwał czesanie.
- Na początku myśleliśmy, że Podoba
Ci się Valkyon, potem, że Nevra, teraz, że Ezarel… Wiem, że to wygląda, jak
wygląda dla niektórych, ale ja wiem, że to nie tak. Plotki pojawiają się, że
znikają, u mnie również było ich dużo. Dlatego cieszy mnie, że nikomu nie
powiedziałaś.
- O-o czym? – Powiedziałam
szybko, trochę zbyt szybko.
- O tym co widziałaś w Sali
Kryształu. Miiko Cię nie dostrzegła.
- Przepraszam, nie chciałam
podglądać..! – Powiedziałam zawstydzona, ale Leiftan tylko się do mnie
uśmiechnął.
- Po prostu chciałaś wejść. Poza
tym od razu zamknęłaś drzwi.
- N-no tak…
- Jeśli jest coś, co chciałabyś
mi powiedzieć, chętnie Cię wysłucham. Powiedzmy, że to… Podziękowanie za
dochowanie tajemnicy. – Wrócił do wiązania moich włosów, na jednych zapiął już
klamrę.
- Valkyon jest moim przyjacielem…
- Powiedziałam cicho. - Świetnie mi się z nim rozmawia i nie wyobrażam sobie co
by było, gdyby umarł…
Leiftan milczał, ale słuchał mnie
uważnie.
- Nevra podrywa wszystkie
dziewczyny, ale zawsze można na nim polegać. Jest dobrym kompanem w misjach i
nie jest złą osobą.
Leiftan przytaknął.
- A Ezarel… On chyba… Przypomina
mi Mikaela.
Leiftan znowu przerwał.
- Pamiętam jak go z nim
pomyliłaś… Ale muszę przyznać, że mieszkańców też do Ciebie „ciągnie”. Nawet
mnie ciągnęło.
- Co masz na myśli?
- To trudne do wyjaśnienia… Kiedy
Cię zobaczyłem od razu wiedziałem, że jesteś dobrą i miłą osobą… Że nie
powinniśmy Cię więzić. Teraz jak o tym myślę, zapewne ludzi przyciąga do Ciebie
Twój kryształ.
- Mój kryształ? – Mimowolnie
przyłożyłam rękę do piersi.
- Kiedy już przywykłem do tego,
że tu jesteś przestało mnie tak ciągnąć. Ale na początku nie wiedziałem, co się
ze mną dzieje. – Uśmiechnął się łagodnie. – Miałem nawet kryzys z Miiko z tego
powodu. Nie byłem pewien swoich uczuć. Ale to minęło.
- M-masz na myśli, ż-że… -
Całkiem spłonęłam rumieńcem. – Że Ci się podobałam?
- Nie jestem pewien… W każdym
razie nie mam do Ciebie o to pretensji… Myślę, że rozmowa z Ewelein nie
zaszkodzi.
- Myślisz, że powinnam z nią
porozmawiać?
- Ja z nią porozmawiam.
- A-ale…! – Teraz się
przeraziłam. – Co jej powiesz?!
Leiftan uśmiechnął się. On zawsze
się uśmiechał. Robił to w taki sposób, że po prostu wiedziałam, że wszystko
będzie dobrze.
- Skup się na pasowaniu i nie
martw się niczym.
- Leiftan… Myślisz, że wszyscy mnie
lubili tylko dlatego, że czują mój kryształ?
- …Nie. – Powiedział po chwili zastanowienia.
– Mi już dawno to uczucie minęło. Myślę, że oni też się przyzwyczaili. Jeśli
nadal Cię lubią to tylko i wyłącznie dlatego, że jesteś jaka jesteś. No.
Skończyłem, jak Ci się podoba?
Tym razem ja obdarzyłam go
uśmiechem.
- Dziękuję. Jest cudownie!
- Witamy w Lśniącej Straży. –
Zaśmiał się – Na mnie już pora, trochę dodałaś nam obowiązków.
- Przepraszam…
- Nie szkodzi. Na dłuższą metę
trochę odciążysz Miiko. – Zatrzymał się nagle. – Czasem żałuję, że jest dowódcą
straży. Prawie w ogóle nie ma czasu dla siebie… Chciałbym, żeby ktoś ją w końcu
w czymś wyręczył. – Wyszedł. Ja też musiałam już iść. Miiko by mnie chyba
zabiła, gdybym się spóźniła!
Wszystko odbywało się niedaleko
bramy. Zebrała się chyba połowa schroniska. Był tam też Mery, machał do mnie!
Również mu odmachałam. Zgodnie z tradycją, Miiko weszła na przygotowane
podwyższenie. Kawałek za nią, po prawej stali Leiftan, Kero i Ykhar. Ja byłam w
tłumie. Ci, którzy byli z przodu już mnie widzieli, tych z tyłu czekała
niespodzianka.
Miiko Wygłosiła przemowę. Głownie
mówiła, że został wybrany nowy członek lśniącej straży. Jednak wymienianie
zasług było chyba najkrótsze jakie słyszałam. W zasadzie moje zasługi były tylko
dwie. Pierwsza to odbudowa kryształu, to nie wzbudziło większych wiwatów, gdyż
każdy tutaj wiedział, że kryształowi daleko do dawnego siebie. Druga jednak
wzbudziła zamęt i raban, każdy się wychylał, by mnie lepiej widzieć.
- Oracle sama wybrała ją sobie na
swoją strażniczkę kryształu. – Powiedziała lisica. Oracle rzeczywiście musiała
być tutaj szychą. Słyszałam szepty typu:
- Oracle? Pojawiła się!?
- Kim jest ta osoba?
- To ta młoda? Ten.. Człowiek!?
Oracle wybrała człowieka?!
Miiko przerwała im.
- Powitajcie Gardienne, nową
opiekunkę kryształu!
Znieruchomiałam. Poczułam, że nie
dam rady tam wyjść. Miiko spojrzała na mnie i uniosła brew, ale ktoś popchnął
mnie z tyłu.
- Idź. To nic trudnego, jesteś
przecież odważna jak strażnik obsydianu.
- Valk… - chciałam powiedzieć
„dziękuję”, ale nie było czasu.
Poszłam. Stanęłam obok Miiko i
dosłownie wyrecytowałam swoją mowę. Serce biło mi jak szalone. Miałam już
odejść, kiedy stało się coś, czego nie planowałam. Poczułam, jak z moich ust
wydobywa się dźwięk, którego kompletnie nie planowałam. Słyszałam słowa, w
języku, którego nie znałam, a mimo wszystko rozumiałam każde wypowiedziane
zdanie.
- Nie lękajcie się. –
Powiedziałam dobitnie. - Albowiem kryształ nie został w pełni zniszczony.
Miiko spojrzała na mnie z nutą
paniki, tego chyba nie planowała. Ja mówiłam dalej.
- Ci, którzy wierzą w jego moc
nie mają czego się obawiać. Nie możecie się wahać. Tylko smutek żal i rozpacz
mogą sprawić, że nie wytrwacie. Pycha i chciwość wywiodą was na złą drogę! To
co zostało stworzone dla wielu, nie może zostać zagarnięte przez jednego! Od
dziś plaga szaleństwa nawiedzającego Faery kończy się. Tak mówi wyrocznia.
Nastała cisza, zaraz po której
wybuchł raban. Faery zaczęły rozmawiać między sobą. Ja trzymając się kurczowo
berła udałam się szybko tam, gdzie miałam się udać zaraz po przemowie, czyli
obok pozostałych członków lśniącej straży.
- Co Ci strzeliło do głowy?! –
Warknęła na mnie Miiko zniżając jednak głos.
- Nie ja to powiedziałam! Oracle
chyba mówiła przeze mnie… To chyba przez to berło! – Wskazałam na artefakt.
Miiko wzięła parę głębokich wdechów i spróbowała naprawić sytuację.
- Gardienne stała się także
mediatorem pomiędzy Wyrocznią a nami. Potwierdzam, że to, co powiedziała jest
słowami wyroczni. To wszystko, dziękuję za wasze przybycie…DZIĘKUJĘ ZA
PRZYBYCIE! – Warknęła. Dopiero wtedy ludzie zaczęli się rozchodzić…
- Nie chciałam tego powiedzieć…!
– Powiedziałam szeptem do pozostałych.
- Domyśliliśmy się. Używałaś
trochę podstarzałego języka, nikt już nie mówi „albowiem” albo „nie lękajcie
się” – Wyjaśniła Ykhar.
Miiko podeszła do nas.
- Wywołałaś chyba plagę „Co ona
wygaduje” zamiast ich uspokoić. Chyba nie do końca Ci wierzą.
Najpierw posmutniałam. Jednak po
chwili poczułam przypływ pewności siebie. Spojrzałam na Miiko, ta cofnęła się.
- Uwierzą. – Powiedziałam patrząc
jej prosto w oczy. – Sprawię, że uwierzą!
Tyle rozdziałów w tak krótkim czasie, kocham <3 !
OdpowiedzUsuńBardzo ładny strój. W sumie nie wiedziałam o jego istnieniu. :v
OdpowiedzUsuńNie zmieniam swojej teorii XD
OdpowiedzUsuńRozdział fajny a o stroju nie miałam pojęcia :D
Sam strój chyba jest wzorowany na starej Korei. Przepraszam. Za dużo koreańskich dram. xd
OdpowiedzUsuńSerenity Dawn
Usuń