piątek, 17 lutego 2017

Rozdział XLVII



 Fajnie mi się czyta wasze pomysły i próby odgadnięcia pewnych kwestii, możecie sobie gdybać :D


Zamknęłam drzwi najciszej jak potrafiłam i poszłam prędko do Sali Alchemicznej. Jeszcze tego brakowało. W Sali Alchemicznej jednak również nie było zbyt miło. Alajea siedziała tam wraz z Karenn. Nie wiem, o czym mówiły, ale wyraźnie usłyszałam swoje imię. Umilkły, gdy mnie zobaczyły.
- Cześć… - Powiedziałam nieśmiało.
- Hej…
Zrobiło się niezręcznie.
- Jest dla mnie jakaś robota…?
- Nie, nie, już wszystko zrobiłam. – Powiedziała Alajea tonem „wyjdź, przeszkadzasz”.
- Ah… Dobrze to… Na razie.
Poszłam się przejść. Chciałam usiąść przy fontannie, ale ktoś już tam był. To Valkyon, kąpał Floppy. Już odwróciłam się, żeby odejść, ale mnie zauważył.
- Gardienne?
- T-tak?
- Wszystko w porządku? Jak Twoja noga?
Valkyon… Jemu mogę zaufać…
- Valk… Zrobiłam coś głupiego…
Spojrzał na mnie niespokojnie. Chyba pomyślał, że to znowu coś na wielką skalę.
- M-miałam chwilę słabości po tym całym porwaniu i w ogóle… I… I brakowało mi kogoś… Bliskiego… - Próbowałam mu się wygadać, jednocześnie nie mówiąc mu całej prawdy. – I… I Ezarel do mnie przyszedł no i przytuliłam się do niego… I Ewelein weszła nagle i… Chyba pomyślała, że … No…
- Że co…?
Valkyon, nosz proszę Cię!
- Że jesteśmy ku sobie…
- A nie jesteście…? – Zapytał. Tego się nie spodziewałam. Pokręciłam szybko głową.
- Ewelein kocha Ezarela, nie mogę jej go zabrać…
- Ale Ezarel nie kocha Ewelein. – Valkyon powiedział dobitnie. – Powiedział mi to niedawno.
- I tak źle się z tym czuję… - Powiedziałam cicho. – Ona… Spojrzała takim wzrokiem..
- Pewnie pomyślała, że przez Ciebie Ezarel jej nie chce.
- Ale to przecież nieprawda!
Valkyon pogłaskał mnie po głowie. Z dość zabawnym jak na niego uśmiechem.
- Chodź, pomożesz mi umyć Floppy.
Zaśmiałam się. Chociaż ktoś mnie tu chciał. Floppy zdecydowanie nie lubiła wody. Valkyon nie moczył jej, tylko mył mokrą dłonią, pokazywał mi, jak się to robi. Spędziłam z nim resztę popołudnia. Choć jedna bezpieczna w przebywaniu osoba. Zjedliśmy obiad i porozmawialiśmy. Dobra, bardziej to ja prowadziłam monolog, ale Valkyon był wiernym słuchaczem
- Dzisiaj wieczorem jest Twoje pasowanie na członka lśniącej straży, prawda? – Zagadnął mnie.
- Nic nie mów… Nawet nie wiem, jak mam się zachować…
- To nic trudnego. Miiko ogłasza przemowę dlaczego zostałaś wybrana, wylicza Twoje zasługi… I daje Ci zapinkę lśniącej straży. Ty mówisz jakieś podziękowania i to wszystko.
Serce mi stanęło.
- Ja muszę coś mówić?!
- To tylko formalność, ja bym się nie przejmował…
Ale ja się przejęłam! Nienawidziłam publicznych wystąpień! Ech, chcąc nie chcąc trzeba omówić to z Miiko… Tym razem zapukałam do Sali Kryształu zanim weszłam. Lisica była tam sama, chyba nie zdawała sobie sprawy z tego, co widziałam.
- Ah, Gardienne! Dobrze, właśnie miałam po Ciebie posłać! Co do Twojego pasowania…
I zaczęła tłumaczyć mi wszystko. Ostatecznie poprosiłam o papier i długopis, żeby robić notatki. Na wszelki wypadek przygotowała już dla mnie moje podziękowanie, miałam się go nauczyć na pamięć. Na szczęście było krótkie. Dostałam też specjalny strój na tę okazję

Miiko powiedziała mi, jak tradycyjnie machać dzwoneczkiem. Nie było to trudne i w końcu zostałam uspokojona… Wiedziałam, że dam radę to zrobić. Czasu nie zostało jednak dużo. Zjadłam coś na szybko, przebrałam się, Leiftan pomógł mi z włosami
- Dobrze, że masz długie włosy – Powiedział. – Tradycyjna fryzura wymaga zapinek…
- Nie wiedziałam, że zajmujesz się tutaj fryzjerstwem.
Leiftan uśmiechnął się przepraszająco.
- Właściwie nie… Jednak osoba, którą Miiko o to poprosiła… Miała… Zbyt dużo pracy i nie była w stanie Cię uczesać, a ja wiem, jak taka fryzura powinna wyglądać.
- Rozumiem… Kogo Miiko poprosiła?
- Ewelein… Teraz jest dużo zachorowań na grypę, wiadomo, co musi być pierwsze…
- Oczywiście…
Miałam wrażenie, że Leiftan doskonale wie, co jest grane, mimo to cały czas był dla mnie miły…
- Leiftan… Czy… Wszyscy myślą tu o mnie jak o dz… Jak o dziewczynie, która zabiera wszystkim facetów? – Spytałam w końcu. Leiftan na chwilę przerwał czesanie.
- Na początku myśleliśmy, że Podoba Ci się Valkyon, potem, że Nevra, teraz, że Ezarel… Wiem, że to wygląda, jak wygląda dla niektórych, ale ja wiem, że to nie tak. Plotki pojawiają się, że znikają, u mnie również było ich dużo. Dlatego cieszy mnie, że nikomu nie powiedziałaś.
- O-o czym? – Powiedziałam szybko, trochę zbyt szybko.
- O tym co widziałaś w Sali Kryształu. Miiko Cię nie dostrzegła.
- Przepraszam, nie chciałam podglądać..! – Powiedziałam zawstydzona, ale Leiftan tylko się do mnie uśmiechnął.
- Po prostu chciałaś wejść. Poza tym od razu zamknęłaś drzwi.
- N-no tak…
- Jeśli jest coś, co chciałabyś mi powiedzieć, chętnie Cię wysłucham. Powiedzmy, że to… Podziękowanie za dochowanie tajemnicy. – Wrócił do wiązania moich włosów, na jednych zapiął już klamrę.
- Valkyon jest moim przyjacielem… - Powiedziałam cicho. - Świetnie mi się z nim rozmawia i nie wyobrażam sobie co by było, gdyby umarł…
Leiftan milczał, ale słuchał mnie uważnie.
- Nevra podrywa wszystkie dziewczyny, ale zawsze można na nim polegać. Jest dobrym kompanem w misjach i nie jest złą osobą.
Leiftan przytaknął.
- A Ezarel… On chyba… Przypomina mi Mikaela.
Leiftan znowu przerwał.
- Pamiętam jak go z nim pomyliłaś… Ale muszę przyznać, że mieszkańców też do Ciebie „ciągnie”. Nawet mnie ciągnęło.
- Co masz na myśli?
- To trudne do wyjaśnienia… Kiedy Cię zobaczyłem od razu wiedziałem, że jesteś dobrą i miłą osobą… Że nie powinniśmy Cię więzić. Teraz jak o tym myślę, zapewne ludzi przyciąga do Ciebie Twój kryształ.
- Mój kryształ? – Mimowolnie przyłożyłam rękę do piersi.
- Kiedy już przywykłem do tego, że tu jesteś przestało mnie tak ciągnąć. Ale na początku nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. – Uśmiechnął się łagodnie. – Miałem nawet kryzys z Miiko z tego powodu. Nie byłem pewien swoich uczuć. Ale to minęło.
- M-masz na myśli, ż-że… - Całkiem spłonęłam rumieńcem. – Że Ci się podobałam?
- Nie jestem pewien… W każdym razie nie mam do Ciebie o to pretensji… Myślę, że rozmowa z Ewelein nie zaszkodzi.
- Myślisz, że powinnam z nią porozmawiać?
- Ja z nią porozmawiam.
- A-ale…! – Teraz się przeraziłam. – Co jej powiesz?!
Leiftan uśmiechnął się. On zawsze się uśmiechał. Robił to w taki sposób, że po prostu wiedziałam, że wszystko będzie dobrze.
- Skup się na pasowaniu i nie martw się niczym.
- Leiftan… Myślisz, że wszyscy mnie lubili tylko dlatego, że czują mój kryształ?
 - …Nie. – Powiedział po chwili zastanowienia. – Mi już dawno to uczucie minęło. Myślę, że oni też się przyzwyczaili. Jeśli nadal Cię lubią to tylko i wyłącznie dlatego, że jesteś jaka jesteś. No. Skończyłem, jak Ci się podoba?
Tym razem ja obdarzyłam go uśmiechem.
- Dziękuję. Jest cudownie!
- Witamy w Lśniącej Straży. – Zaśmiał się – Na mnie już pora, trochę dodałaś nam obowiązków.
- Przepraszam…
- Nie szkodzi. Na dłuższą metę trochę odciążysz Miiko. – Zatrzymał się nagle. – Czasem żałuję, że jest dowódcą straży. Prawie w ogóle nie ma czasu dla siebie… Chciałbym, żeby ktoś ją w końcu w czymś wyręczył. – Wyszedł. Ja też musiałam już iść. Miiko by mnie chyba zabiła, gdybym się spóźniła!
Wszystko odbywało się niedaleko bramy. Zebrała się chyba połowa schroniska. Był tam też Mery, machał do mnie! Również mu odmachałam. Zgodnie z tradycją, Miiko weszła na przygotowane podwyższenie. Kawałek za nią, po prawej stali Leiftan, Kero i Ykhar. Ja byłam w tłumie. Ci, którzy byli z przodu już mnie widzieli, tych z tyłu czekała niespodzianka.
Miiko Wygłosiła przemowę. Głownie mówiła, że został wybrany nowy członek lśniącej straży. Jednak wymienianie zasług było chyba najkrótsze jakie słyszałam. W zasadzie moje zasługi były tylko dwie. Pierwsza to odbudowa kryształu, to nie wzbudziło większych wiwatów, gdyż każdy tutaj wiedział, że kryształowi daleko do dawnego siebie. Druga jednak wzbudziła zamęt i raban, każdy się wychylał, by mnie lepiej widzieć.
- Oracle sama wybrała ją sobie na swoją strażniczkę kryształu. – Powiedziała lisica. Oracle rzeczywiście musiała być tutaj szychą. Słyszałam szepty typu:
- Oracle? Pojawiła się!?
- Kim jest ta osoba?
- To ta młoda? Ten.. Człowiek!? Oracle wybrała człowieka?!
Miiko przerwała im.
- Powitajcie Gardienne, nową opiekunkę kryształu!
Znieruchomiałam. Poczułam, że nie dam rady tam wyjść. Miiko spojrzała na mnie i uniosła brew, ale ktoś popchnął mnie z tyłu.
- Idź. To nic trudnego, jesteś przecież odważna jak strażnik obsydianu.
- Valk… - chciałam powiedzieć „dziękuję”, ale nie było czasu.
Poszłam. Stanęłam obok Miiko i dosłownie wyrecytowałam swoją mowę. Serce biło mi jak szalone. Miałam już odejść, kiedy stało się coś, czego nie planowałam. Poczułam, jak z moich ust wydobywa się dźwięk, którego kompletnie nie planowałam. Słyszałam słowa, w języku, którego nie znałam, a mimo wszystko rozumiałam każde wypowiedziane zdanie.
- Nie lękajcie się. – Powiedziałam dobitnie. - Albowiem kryształ nie został w pełni zniszczony.
Miiko spojrzała na mnie z nutą paniki, tego chyba nie planowała. Ja mówiłam dalej.
- Ci, którzy wierzą w jego moc nie mają czego się obawiać. Nie możecie się wahać. Tylko smutek żal i rozpacz mogą sprawić, że nie wytrwacie. Pycha i chciwość wywiodą was na złą drogę! To co zostało stworzone dla wielu, nie może zostać zagarnięte przez jednego! Od dziś plaga szaleństwa nawiedzającego Faery kończy się. Tak mówi wyrocznia.
Nastała cisza, zaraz po której wybuchł raban. Faery zaczęły rozmawiać między sobą. Ja trzymając się kurczowo berła udałam się szybko tam, gdzie miałam się udać zaraz po przemowie, czyli obok pozostałych członków lśniącej straży.
- Co Ci strzeliło do głowy?! – Warknęła na mnie Miiko zniżając jednak głos.
- Nie ja to powiedziałam! Oracle chyba mówiła przeze mnie… To chyba przez to berło! – Wskazałam na artefakt. Miiko wzięła parę głębokich wdechów i spróbowała naprawić sytuację.
- Gardienne stała się także mediatorem pomiędzy Wyrocznią a nami. Potwierdzam, że to, co powiedziała jest słowami wyroczni. To wszystko, dziękuję za wasze przybycie…DZIĘKUJĘ ZA PRZYBYCIE! – Warknęła. Dopiero wtedy ludzie zaczęli się rozchodzić…
- Nie chciałam tego powiedzieć…! – Powiedziałam szeptem do pozostałych.
- Domyśliliśmy się. Używałaś trochę podstarzałego języka, nikt już nie mówi „albowiem” albo „nie lękajcie się” – Wyjaśniła Ykhar.
Miiko podeszła do nas.
- Wywołałaś chyba plagę „Co ona wygaduje” zamiast ich uspokoić. Chyba nie do końca Ci wierzą.
Najpierw posmutniałam. Jednak po chwili poczułam przypływ pewności siebie. Spojrzałam na Miiko, ta cofnęła się.
- Uwierzą. – Powiedziałam patrząc jej prosto w oczy. – Sprawię, że uwierzą!

5 komentarzy:

  1. Tyle rozdziałów w tak krótkim czasie, kocham <3 !

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładny strój. W sumie nie wiedziałam o jego istnieniu. :v

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zmieniam swojej teorii XD
    Rozdział fajny a o stroju nie miałam pojęcia :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Sam strój chyba jest wzorowany na starej Korei. Przepraszam. Za dużo koreańskich dram. xd

    OdpowiedzUsuń