wtorek, 14 lutego 2017

Rozdział XLIII



Aż mi smutno na myśl, że ta historia zbliża się już ku końcowi… :(

Wysiedliśmy z powozu. Aż jęknęłam. Część wioski była całkowicie zniszczona, jakby staranowana. Na szczęście tylko część.
- Co… Co TO zrobiło!?
- Grupa Alcopafeli – Wyjaśniła Ykhar – To bardzo duże chowańce.
Nevra, Valkyon i Ezarel podeszli do jakiegoś bardzo starego królika. Ykhar również tam podbiegła. Nie słuchałam o czym rozmawiali, przyglądałam się zniszczeniom, dopóki Ewelein nie chwyciła mnie za ramię.
- Idziemy. – Powiedziała krótko.
Poprowadzono nas do największego budynku. Było tam wielu rannych, niektóre pokoje były otwarte.
- Dobrze, że narobiliśmy mikstur. – Mruknął elf. Przytaknęłam.
Nas zaprowadzono do pokoi w innym korytarzu. Dziewczyny spały razem, chłopcy razem. Łóżka były dość małe i jakby wypchane słomą, ale po tej całej jeździe w ogóle mi to nie przeszkadzało. Przebrałyśmy się w piżamy. Piżama Ykhar była przesłodka, puchowa. Piżama Ewelein bardzo… Seksowna.
- Szkoda, że nie możemy spać z chłopakami… - Westchnęła Ykhar wyraźnie zawiedziona.
- Wtedy raczej byśmy się nie wyspały. – Wtrąciła elfica – No, nie ma czasu na pogaduchy, idźcie spać, bo rano wcześnie wstajemy.
Miałam wrażenie, że Ewelein była trochę nie w humorze. Czyżby dalej te felerne walentynki?
Rankiem byłam dosłownie nieprzytomna. Ykhar miała problem mnie dobudzić, w końcu Ezarel pomachał mi pod nosem jakimś perfumem, który pachniał jak stare skarpetki.
- Boże Ez, umyj zęby!
- Wstajeeemy. Albo wyciągnę gorszy!
- Twoją bieliznę? – Mruknęłam podnosząc się. Miałam wory pod oczami i całkiem rozczochrane włosy.
Poszliśmy na śniadanie, ale zjedliśmy nasze wcześniej przygotowane porcje. Tutaj nie było zbyt dużo jedzenia. Od razu po posiłku udaliśmy się do rannych. Widok był okropny. Wiele osób zostało poparzonych w pożarze. Na szczęście zaczął padać deszcz i chyba tylko dzięki temu zniszczeń jest tak mało.
Patrzenie na te wszystkie poparzone faery było straszne! Ykhar klęczała przy jednej starszej Brownie. Wyglądały dość podobnie i szybko przekonałam się dlaczego.
- Nie martw się babciu, to nic poważnego… - Mówiła. Czyżby ten stary królik był jej dziadkiem?
Kim była w zasadzie Ykhar? Jest w końcu w lśniącej straży, Kero mówił, że trzeba mieć rekomendację, żeby tam się dostać. Nie miałam jednak czasu się nad tym zastanawiać. Nasza czwórka zajmowała się rannymi, a Nevra i Valkyon planami odbudowy wioski. Roboty było tyle, że skończyliśmy grubo po północy.
- Jestem całkiem skonana…! – Powiedziałam. Ale to nie mnie Valkyon musiał zanieść do łóżka. Ykhar usnęła już pół godziny temu.
Wszyscy byli zmęczeni, nawet chłopcy. Nie rozmawialiśmy tylko padliśmy na łóżka. Usnęłam w ubraniach, nie miałam siły się przebrać. Następnego dnia na szczęście nie było już tak źle. Trzeba było doglądać pacjentów od czasu do czasu i zmieniać opatrunki. Ewelein chciała to zrobić. Skinęła na Ezarela, aby jej towarzyszył, ale Ykhar szybko wtrąciła, że ona też chce zostać.
- Zobaczmy, czy nie jesteśmy potrzebni przy odbudowie. – Powiedział do mnie, skinęłam głową.
Odbudowa jednak wyglądała nieźle. Silny Valkyon bez problemu powalał drzewa używając swojego topora, większość tutejszych brownie żyła w kamiennych i drewnianych domkach. Stąd łatwość rozprzestrzenienia się pożaru. Taka jednak była tradycja mieszkańców.
- Pomoc by się przydała… - Mruknął białowłosy – Ale staruszek chciał, żeby jak ktoś będzie wolny nazbierał w lesie ziół.
Spojrzeliśmy z elfem na siebie.
- No to idziemy… - Westchnął. On chyba też był już zmęczony.
Poszliśmy do lasu. Elf usiadł pod drzewem i odetchnął głęboko.
- Co jest?
- Odpoczywam.
- Powinniśmy szukać ziół.
Otworzył jedno oko i spojrzał na mnie.
- Odpocznę tylko chwilę. Chodź. – Poklepał swoje kolana. – Możesz też odpocząć.
- Ja już raczej zacznę. Potem odpocznę.
- No dobrze…
Po chwili elf sam wstał i zaczęliśmy razem zbierać zioła. Milczenie stało się nieprzyjemne. Ezarel musiał być naprawdę zmęczony.
- Ez… - Zaczęłam, by przerwać milczenie, ale tak naprawdę nie wiedziałam jeszcze, co powiedzieć.
- Hm? – Mruknął.
- Ja… Em… P-planujesz wyjść w przyszłości za Ewelein? – Powiedziałam pierwszą rzecz, jaką mi ślina na język przyniosła… To chyba nie było najlepsze pytanie, więc dodałam szybko – Wiesz, nie ważne, zapomnij…
- Dlaczego chcesz to wiedzieć?
- Już nie ważne, nie chcę, wybacz, nie powinnam była pytać, to oczywiste, że… Nie, nic już nie mówię! – Ucięłam za duży kawałek łodygi, więc musiałam go przyciąć.
- Nigdy nie mówiłem, że Ewelein interesuje mnie w ten sposób… - Powiedział powoli. – Przyjaźnimy się od dziecka, to wszystko.
Spojrzałam na niego. Byłam pewna, że COŚ do niej czuje.
- Ale… Dlaczego nie?! – Wypaliłam.
Ezarel zrobił się jakby czerwony i odwrócił wzrok.
- Po prostu nie… Poza tym… Podoba mi się inny typ dziewczyn…
- Ah tak? Jaki? – Zapytałam naprawdę zszokowana.
- Coś ty taka ciekawska? – Dmuchnął we mnie jakimś pyłkiem. – No, bierzmy się za robotę!
Wydał się nagle dużo bardziej… Weselszy, albo raczej energiczny. Jeszcze przed chwilą był zmęczony i naburmuszony.
- Właściwie… Czemu ze mną przyszedłeś? – Zapytałam nagle. – Mogłam sama pozbierać zioła, ty mogłeś pomagać przy odbudowie.
- Miiko zabroniła zostawiać Cię samą, pamiętasz? Poza tym nie znasz tego lasu.
Chciałam zapytać, czemu w takim razie ja nie zostałam, ale w tym momencie przyszedł do nas Valkyon. Zawołał do siebie Ezarela. Poczułam coś dziwnego.
- Ezarel! – Krzyknęłam. – Tu jest … - Zawahałam się, nie wiedziałam, czy tutejsi wiedzą o zniszczonym krsztale… - Fragment!
Spojrzeli na mnie oboje.
- Gdzie?
- Nie wiem, czuję go… Musi być niedaleko!
Skinęli na siebie.
- Idź powiedz reszcie, ja z nią pójdę.
- Nie, czekamy na wszystkich. – Powiedział Valkyon dominującym tonem – Zbierzemy się i pójdziemy razem.
- Ez, pośpiesz się, zaraz go zgubię…!
Elf pobiegł do mnie. Valkyon jakby chciał nas zatrzymać, ale pobiegł w drugą stronę.
- Gdzie go czujesz? – Zapytał, gdy stanęłam nagle.
- Chyba nie tu… Spróbujmy w lewo! – Krzyknęłam i pobiegłam. Elf za mną. Znowu się zatrzymałam. – Znowu go czuję… Ale nie jestem pewna skąd…
Zrobiłam parę kroków w przód. Coś zeskoczyło z drzewa i złapało mnie. Wrzasnęłam, usłyszałam Ezarela, który dobiegł do mnie i rzucił czymś. Spojrzałam na chowańca i zaczęłam wrzeszczeć i szarpać się jeszcze bardziej. OGROMNY PAJĄK! Cały z kości, jakaś czaszka, pełno oczu…!
- Ezarel!!! – Krzyknęłam, ale bestia nic sobie nie zrobiła z eliksirów elfa. Biegła ze mną na tych długich cienkich nóżkach szybciej, niż Ezarel był w stanie biec. W końcu elf rzucił w niego innym eliksirem, wołając, żebym zamknęła oczy. Chyba podziałało. Bestia puściła mnie. Dym prawdopodobnie podrażnił jej ślepia, ja zaczęłam się staczać w dół. Próbowałam otworzyć oczy, ale pęd powstrzymał mnie przed tym.
Ktoś złapał mnie w końcu.
- Ez… - Spojrzałam na niego potłuczona i obolała. Ale to nie był Ezarel. Nieznajomy przyłożył palec do ust. Potem nie pamiętałam już nic…

***
- Ezarel! – Valkyon podbiegł do elfa. Obok niego byli także Nevra, Ykhar i Ewelein. Ta ostatnia zabrała się od razu za opatrywanie rozcięć na ciele niebieskowłosego.
- Zaatakował nas… Chead.
- Chead?! – Ykhar aż podskoczyła, nie cierpiała robactwa. – Ależ… One nie występują o tej porze roku, powinien spać!
Ezarel podniósł się.
- Gardienne spadła ze wzgórza, idźcie do niej!
- Uspokój się! – Ewelein ofuknęła go – Musisz odpoczywać, leż. – Popchnęła go na trawę. Jęknął.
- Nie ma jej! – Nevra wrócił po chwili. – Widać miejsce w którym spadała, trawa jest zniszczona. Ktoś musiał ją zabrać, są ślady, ale urywają się przy rzece…
- Poszukamy jej…! Ewelein, zajmiesz się Ezarelem? Reszta za mną! – Valkyon pobiegł za wampirem w stronę zbocza.

9 komentarzy:

  1. O ja *0* wciągnęłam się *0* ja chcieć więcej *0*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow *.* To było ekstra <3
    I co to ma znaczyć że niedługo koniec ?! :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To... Nie lubię zostawiać opowiadań jako "neverending story". Zakańczam je

      Usuń
    2. Spokojnie, jeszcze trochę.

      Usuń
  3. Czuję się, jakby mi się skończyła maana. Stanowczo za mało! :<
    A Nieznajomy ma super wyczucie czasu. :D Zastanawiam się, czy też wyczuwa zaburzenia maany, czy po prostu cały czas śledzi Gardzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurczę nie wytrzymam do wieczora <3 to jest mega wciągające ^.^

    OdpowiedzUsuń