czwartek, 16 lutego 2017

Rozdział XLVI

Mój błąd, nie powinnam była dzielić tych rozdziałów. Teraz będzie klarowniej. Wstawiam dość szybko, więc jakby wam coś nie pasowało sprawdźcie, czy nie pominęliście jednego rozdziału.




Miiko słuchała mnie z rosnącym zdumieniem. Ykhar dopowiedziała to, co wie o podziałach duszy, Kero dodał też, dlaczego ta magia została zakazana.
- Duszy nie da się tak całkiem podzielić. – Wyjaśnił. – W końcu dusze rozwijają się całe nasze życie… To tak jak.. Jak pamięć wody. Dusza… Pamięta po części to czym była wcześniej a dodatkowo nabywa nowe cechy, których ta druga część nie doświadczyła. Ostatecznie rozwijają się dwie różne dusze.
- Tylko gdzie jest dusza Gardienne? Gdzieś się rozwinęła i żyje między nami? – Lisica wydawała się już całkiem zbita z tropu.
- Nie wiem… Może… Teoretycznie… - Zwrócił się do Miiko. – To możesz być nawet ty… Albo nawet ja.
Miiko wzdrygnęła się.
- Jak to ty? – Zapytałam. – Jesteś… No… Facetem, prawda?
- Nie sądzę, żeby to był jakiś problem. To może być każdy… Ale… Myślę, że dusze by się jakoś wyczuły… No i raczej jest to kobieta, skoro Gardienne ma we wspomnieniach kobietę… Ciało raczej się nie zmieniło. Ale nie jest powiedziane, że nie mogła być mężczyzną i odrodzić się kobiecym ciele… Ech… Poszukam tej książki. Ale ostrzegam, jest bardzo zniszczona.
Poszukiwania zajęły Kero pół godziny, jednak nic nowego nie wniosły. Wszystko zostało już powiedziane.
- Miiko… - Powiedziałam powoli. – Chciałabym Ci coś powiedzieć, ale.. To dość prywatne… Czy mogłabym w cztery oczy?
- Oczywiście… Ale najpierw oddajmy kryształ.
Przytaknęłam. Leiftan pomógł mi wstać, chociaż już całkiem dobrze radziłam sobie z chodzeniem. Podeszliśmy do kryształu i przyłożyłam swój odłamek. Ale ten nie złączył się.
- Co jest? – Spojrzałam na lisicę, a ta wzięła ode mnie odłamek.
- Daj to! – Sama spróbowała, ale kryształ ani drgnął.
- To jest odłamek, prawda? – Zapytał Valkyon.
- Musi – Leiftan odpowiedział mu. - Tak wygląda, emanuje mocą… To musi być fragment.
- Jeszcze tego brakowało! - Miiko przyłożyła dłoń do czoła, gdy nagle odłamek rozbłysnął. Wszedł jakby do wnętrza kryształu a nie przyczepił się do niego jak zwykle.
- No…! – Powiedziała Lisica, jakby to ją zadowoliło. Jednak po chwili odłamek zaczął się wyłaniać. A wraz z nim… Ładnie ozdobione berło. Upadło na ziemię tuż przy mnie. Podniosłam je.

W tym samym momencie Oracle wyłoniła się z kryształu i wskazała na mnie tak samo, jak tego dnia, którego przybyłam do Eldaryi. Pozostali wydawali się tak samo osłupieni… Mogliby już przywyknąć.
- To… Dla mnie? – Zapytałam.
Skinęła głową i zniknęła.
- To berło… - Ykhar odzyskała głos, choć była zielona na twarzy.
- Berło strażnika kryształu. – Dokończył Kero.
Spojrzałam na nich.
- Dobrze… Znowu o czymś nie wiem, tak? To jakiś ważny artefakt, tak?
- Strażniczka… - Powiedziała Miiko. – Gardienne.
- Tak? – Zapytałam, ale ona wydawała się nieobecna.
- Ykhar! – Zwróciła się do Brownie, która aż podskoczyła. – Przygotuj pasowanie na strażnika lśniącej straży.
- T-tak, oczywiście! – Powiedziała szybko i wybiegła.
- Zaraz… Co się dzieje?! Miiko!?
- To berło zaginęło wiele lat temu… Zgodnie z tradycją używa go strażnik kryształu. Czyli od teraz… Ty.
- Ale… Nie, stop! To TY jesteś strażniczką kryształu! Nie mogę zabrać Ci Twojej roboty! – Krzyknęłam, zatoczyłam się lekko, noga jeszcze się nie wyleczyła, ale Leiftan mnie podtrzymał.
- Uwierz mi, że mam dość roboty poza tym. Jestem szefem lśniącej straży i tej roboty na pewno nie dam komuś zupełnie niedoświadczonemu… Poza tym będę opiekować się kryształem razem z Tobą. Powiedzmy, że będziesz moją… Prawą ręką w tej kwestii.
- Ale…!
- Dam Ci klucz do Sali Kryształu. Możesz tu wchodzić kiedy zechcesz, nawet nocą, gdy drzwi są zablokowane. Dostajesz wiele przywilejów a tak naprawdę mało obowiązków, ja bym nie pyskowała…
Zamilkłam. Wszyscy milczeli.
- Leiftan, zwołaj zebranie. Będziemy szukali kawałka duszy Gardienne, tylko zaufani. Gardienne… - Zwróciła się do mnie. – Usiądź, chciałaś ze mną porozmawiać.
Poszłyśmy do krzesła. Poczekałam, aż wszyscy wyjdą, został tylko mój Valuret, którego musiałam zdjąć z krzesła, żeby usiąść.
- Nie chciałam mówić przy Ezarelu… - Zaczęłam ostrożnie zerkając na drzwi. Mówiłam dość cicho. Miiko otworzyła drzwi, wyjrzała przez nie i wróciła do Sali. Stanęła obok mnie.
- Czysto. – Powiedziała. Kontynuowałam.
- Nieznajomy zdjął przy mnie maskę. – Powiedziałam cicho. Miiko wytrzeszczyła oczy.
- To był Mikael. A raczej… Mniejszy fragment jego duszy.
Przez chwile miałam wrażenie, ze Miiko moje krzesło przydałoby się teraz bardziej. Wyminęła mnie i oparła się o ścianę.
- Nie wierzę…
- To on wykonał na mnie zaklęcie… Ale poprosiłam go, znaczy dawna ja, żeby założył rodzinę i był szczęśliwy. Ale… On rozszczepił swoją duszę i odseparował „Miłość do mnie” bo… Nie potrafił być szczęśliwy z inną kobietą. Chciał, żebym z nim uciekła i zniszczyła Eldaryę.
- Dlaczego chciałby zniszczyć Eldaryę…?!
- Nie mam pojęcia…
- W każdym razie… Kimkolwiek jest ten Mikael i jakikolwiek kiedyś nie był… Jest zły. Trzeba będzie znaleźć jego obecną duszę i na wszelki wypadek też aresztować.
- Protestuję. Słyszałaś, co mówił Kero? Ten fragment duszy Mikaela musiał sam rozwinąć w sobie zło. Prawdopodobnie przez samotność. – Opowiedziałam jej o pokoju, który znalazłam – Myślę, że ciężko jest komuś żyć tyle lat w samotności. Jestem pewna, że obecny Mikael jest… Dobry.
- Oby… - Miiko westchnęła ciężko. – Ale coś mi się zdaje, że kimkolwiek jest nie będę w stanie go polubić…
Posmutniałam. Szczerze mówiąc… Trochę się bałam. Bałam się, że jeśli go zobaczę… Zacznę go kochać. Czuję to… Za każdym razem, gdy widzę Mikaela przez mgłę czuję, że żywię, a raczej, że żywiłam do niego jakieś uczucie…
W ogóle jak mamy znaleźć tego człowieka? Jedyną osobą, która wie, kim on jest, jest Mikael…
Zebranie wiele nie dało. Nie mieliśmy szans samodzielnie odgadnąć, kim jestem obecnie w Eldaryi. Tak, jak w przypadku Mikaela tylko sama ja mogłam to powiedzieć, albo Mikael. Ugh… Ja tamta, nie wiem nawet jak mam o sobie mówić. Westchnęłam cicho I opadłam na łóżko. Valuret zajadał się cukierkami, też wzięłam sobie garść. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę… - Westchnęłam cicho.
Ezarel wszedł do środka.
- Jak Twoja noga? – Zapytał wesoło. Zaczęłam się zastanawiać, czy dobrze zrobiłam zatajając to przed nim… Przecież ma prawo wiedzieć… A… Poza tym skoro ja odradzałam się na ziemi… Moja prababcia była do mnie podobna, Mikael jest pradziadkiem Ezarela, może właśnie… Może Ezarel!
Podskoczyłam nagle na łóżku.
- O, widzę, że już lepiej!
- Ez…! – Zbliżyłam się do niego. Spojrzałam prosto w jego oczy, Takie same jak u Mikaela. Ja miałam takie same oczy jak moja prababka…
- C-co…? – Zapytał zmieszany.
Gdyby to był Mikael kochałabym go…
Patrzył na mnie niepewnie odwrócił wzrok.
- Może lepiej już pójdę…
Przytuliłam się do niego.
- Gardienne, co ty…?
Drzwi były otwarte. Czułam lekki przeciąg. Ciało Ezarela było ciepłe… Przyjemnie ciepłe. Zamknęłam oczy. Poczułam jego dłoń na swoim czole.
- Nie masz gorączki, co jest?
Ezarel był zawsze przy mnie, kiedy go potrzebowałam… Zawsze… Ale czy czuję coś do niego, bo to Mikael…? Może mi się tylko wydaje, ale… Tyle razy myliłam go z Mikaelem. Odsunęłam się nagle od niego.
- Przepraszam… Musiałam.
- A…Aha. – Wyraźnie się zmieszał. – Jeszcze przeżywasz to, co się tam wydarzyło?
- Można tak powiedzieć… - Odwróciłam się z zamiarem pójścia do swojego łóżka
Przez chwilę milczał, po czym podszedł do mnie i przytulił mnie od tyłu. Kompletnie się tego nie spodziewałam.
- Tego potrzebujesz, prawda? Brakuje Ci kogoś bliskiego…?
Poczułam, że się rumienię…
- Ez… - elf odwrócił się na dźwięk swojego imienia. – Potrzebuję Cię w przychodni.
- To była Ewelein. Stała w moich otwartych drzwiach… Razem z Alajeą i Karenn.
- Trzymaj się. – Ezarel powiedział do mnie. – I nie martw się, on Cię już nie skrzywdzi.
- Przepraszam… - Powiedziałam szybko. Ale… Chyba podświadomie bardziej do Ewelein niż do Ezarela. Ten pomachał mi i zamknął drzwi.
Jest źle. Wszystko zepsułam! Ezarel źle to odebrał, Ewelein źle to odebrała…! Wszystko nie tak!
Padłam na łóżko. Ech.. Nie, nie mogę tu tak siedzieć.
Wstałam i poszłam do Sali Kryształu, w końcu to mój obowiązek… Uchyliłam drzwi. Nie otworzyłam ich nawet do końca, kiedy zobaczyłam przez szparę coś, czego raczej nie powinnam była widzieć… Miiko i Leiftan… W głębokim pocałunku…

7 komentarzy:

  1. Buuum pierwsza XD
    Nawet nie wiesz jak się cieszę że Lewiatan z Miko <3
    Teraz czekać aż Gardzi będzie z ......
    Tak znasz już moje zdanie z kim powinna być :D I moje głupie teorię XD

    OdpowiedzUsuń
  2. A było tak blisko! Cholerne drzwi! ;-;

    OdpowiedzUsuń
  3. Już myślałam, że zamiast pocałunku zobaczy coś bardziej zbreźnego 😏

    OdpowiedzUsuń
  4. Leifiiko. Leifiiko everywhere 😂😂❤

    OdpowiedzUsuń