sobota, 18 lutego 2017

Rozdział XLIX



Myślałam, że Mikael tak naprawdę był niegroźny! Myślałam, że może już nawet odpuścił, że jest dobry! Odwiedziłam Leiftana w przychodni dopiero wieczorem. Miiko okupowała go całe popołudnie. Choć rana nie była głęboka ani groźna bardzo mu doskwierała.
- Zaczynam mieć wrażenie, że to wszystko moja wina…
- Nie myśl tak. Mieliśmy z nim problemy jeszcze zanim pojawiłaś się tutaj. Poza tym to także moja wina. – Wskazał na swoją ranę. – Zawahałem się w złym momencie… Miiko uważa, że jestem za miękki, ale… Mam wrażenie, że kimkolwiek on jest wcale nie jest zły. A raczej miałem takie wrażenie…
- Też tak myślę! – Powiedziałam stanowczo. Może nawet za bardzo. Ale Leiftan ani mnie nie wypytywał, ani się nie zdenerwował.
- Masz dobre serce. – Powiedział.- Miiko też jest bardzo dobrą osobą. – Dodał nagle. – Ale jest przepracowana i trochę przez to nerwowa. Nie przejmuj się, jeśli Ci coś powie.
- Postaram się.. – W końcu się uśmiechnęłam. Chyba na to czekał.
- Cieszę się, że przyszłaś. Nie miałem za bardzo okazji lepiej Cię poznać. Wspieraj Miiko jak tylko będziesz mogła, dobrze? Ona jest… Strasznie samotna.
- Obiecuję, zrobię co w mojej mocy!
Wyszłam. Nawet Leiftan uważał, że Mikael nie może być zły. Wiedziałam, że nie może! Weszłam do Sali Kryształu. Była pusta, nic dziwnego, już po zmroku. Usiadłam pod kryształem.
- Oracle… Co powinnam zrobić?
Nie było odpowiedzi. Ciekawe, czy Oracle też śpi. Odwróciłam się i przyjrzałam się kryształowi. Miałam wrażenie, że ją widzę… Albo raczej jej kontury. Jednak w tym świetle równie dobrze mogło mi się to przywidzieć. Sama nie wiedziałam, kiedy odpłynęłam…
- Opowiem Ci bajkę…
- Bajkę? – Zapytał zdziwiony.
- Tak, bajkę. – Powiedziałam trochę zbyt opryskliwie.
- No dobrze… - Usiadł na moim łóżku, jak gdyby nigdy nic. Co on sobie wyobrażał? Panoszy się tutaj, a wcale nie tak dawno przejął obowiązki poprzedniego strażnika.
- Dawno, dawno temu w odległym świecie Eel żyła sobie kapłanka. Stworzenia ze świata Eel były wyjątkowo uzdolnione magicznie. Niektórzy zwali je bogami, choć wcale nimi nie były. Kapłanka ta była wyjątkowo uzdolniona. Starszyzna widziała w niej mentorkę, przyszłą władczynię! Jednak dziewczyna była głupia.
- Znam tę historię. – Przerwał mi bezczelnie.
Ale ton jego głosu znacznie się zmienił. Nie był już pewny siebie, raczej… współczujący. Nikt nigdy nie mówił do mnie w ten sposób.
- Kapłanka ta – Kontynuował za mnie – Zobaczyła, że niektóre stworzenia żyją w ciągłym strachu w światach zdominowanym tylko przez jedną rasę. Pragnęła stworzyć miejsce, w którym będą mogły wszystkie żyć razem w pokoju. I tak powstała Eldarya.
- Starszyzna nie godziła się na to… - Mój głos drżał. – Ale ona powiedziała „Zrobię to!”
- Wtedy jeszcze nie wiedziała, że będzie taka samotna…? – Zapytał. Wstrząsnęło mną to.
Zwęziłam wargi.
- Kto powiedział, że jest samotna?
- A nie jest?
- Dlaczego tak bardzo próbujesz ze mną porozmawiać? – Warknęłam. – Dlaczego nie możesz być taki jak wszyscy inni?! Stać grzecznie przy drzwiach i nikogo nie wpuszczać?!
Uśmiechnął się tylko.
- Dlaczego zgodziła się na taki los? – Zapytał łagodnie. Było w nim coś, co sprawiło, że odpowiedziałam.
- Popełniła błąd, który kosztował ją jej wolność. Tworząc świat powinna była uformować coś w rodzaju wielu punktów kontrolnych. – Spojrzałam na niego z ukosa – A ona stworzyła tylko jeden. Żeby to cofnąć, musiałaby zniszczyć świat i zacząć od nowa, a na to już było za późno. Została zamknięta tutaj na zawsze, do końca życia…
- Dlaczego nie zniszczy tego świata?
Zagotowało się we mnie. Spojrzałam na niego, a on już wiedział, że popełnił błąd. Mimo to upierał się przy swoim.
- Przecież… Ona też chce być szczęśliwa.
Wtedy… Coś we mnie pękło…
Obudziłam się gwałtownie. Chyba zbyt gwałtownie, bo Miiko aż przewróciła się do tyłu i upadła na… swoje ogony.
- Strasznie mnie przestraszyłaś, myślałam, że Cię nie dobudzę!
Ale ja jej nie słuchałam.
- Miiko… - Powiedziałam powoli. – Jak powstała Eldarya?
- C-co? Tego nikt nie wie. Dlaczego pytasz?
- Bo właśnie się dowiedziałam.
Usiadłyśmy obie pod ścianą na zimnej podłodze. Na fotelu dla dwóch nie było dość miejsca. Opowiedziałam jej dokładnie, co widziałam we śnie.
- Postacie były zamazane. – Dodałam.
Miiko odetchnęła głęboko.
- Od dawna myślę nad czymś.. – Powiedziała powoli. – I coraz bardziej zaczynam wierzyć, że to prawda.
- Ale… Co?
Nie odpowiedziała.
- Gardienne. Proszę Cię, abyś nikomu o tym nie mówiła. Jeszcze nie. Dodatkowo chciałabym, abyś nigdzie nie wychodziła sama. Nawet po zakupy, szczególnie nie za bramę.
- Co masz na myśli…?
- Powiedzmy, że wiem, dlaczego Mikael chciał zniszczyć kryształ.
Nic więcej nie udało mi się od niej wyciągnąć.
Musiałam jednak pobyć sama. Poszłam nad fontannę. Usiadłam i zanurzyłam nogi.
- Wiesz, tutaj kąpią nieraz naprawdę brudne chowańce! – Usłyszałam za sobą wesoły głos.
- Cześć Ez. – Odpowiedziałam.
- Znowu się czymś martwisz? – Usiadł obok mnie. Spojrzałam na niego. Poczułam ten przypływ emocji. Czułam ten sam, gdy moje przeszłe ja myślało o Mikaelu. Poczułam jeszcze większy smutek.
Nagle zostałam perfidnie ochlapana wodą.
- Ziemia do Gardzi!
- Hej!
Ochlapał mnie znowu. Teraz ja go ochlapałam. W końcu weszłam głębiej w wodę i kopnęłam w niego lekkim strumieniem. Elf zdjął buty, wszedł za mną i ochlapał mnie znowu z bliska. Zaczęłam uciekać, ale on złapał mnie i oboje przewróciliśmy się ochlapując już wszystko dokoła.
Roześmiałam się widząc na głowie Ezarela wielką, różową lilię.
- Widzę, że już Ci lepiej! – Powiedział z ogromnym uśmiechem. – woda zawsze działa cuda!
- Wyłaźmy stąd. – Powiedziałam odgarniając mokre włosy z twarzy. Nie mogłam przestać się śmiać. – Jeszcze się przeziębimy! Już późno.
Wróciliśmy do kwatery calusieńcy mokrzy. Leiftan spojrzał na nas zdziwiony i tylko pokręcił głową.
- Ewelein już Cię wypuściła?- Zapytałam zdziwiona.
- Idę do łazienki. Lepiej się wysuszcie, jeszcze jest chłodno.
- ten niedobry człowiek wepchnął mnie do wody. – Powiedział Ezarel poważnie.
- Doprawdy? Może chciała Ci zasugerować, że już czas na kąpiel? – Zaśmiał się.
- Jej też się przydała, więc pociągnąłem ją za sobą!
- Kłamca!
Usłyszeliśmy kroki.
- Oh… Lepiej już pójdę, zanim Ewelein mnie zobaczy. – Leiftan czmychnął w stronę łazienek.
Chyba gorzej byłoby, jakby znalazła go Miiko.
Rozstaliśmy się z Ezarelem przy pokojach. Wysuszyłam się szybko, na zewnątrz naprawdę było zimno. Owinęłam się w ciepłą kołdrę, żeby nie zmarznąć. Ubrałam tylko koszulę nocną. Uznałam, że dzisiaj wcześniej się położę, ale najpierw poczytam sobie do poduszki. Artemis przyszedł do mnie trzymając w puszczku…
- Jaka śliczna spódnica! – Od razu ją przymierzyłam, Musiałam tylko zdjąć z siebie koszulę nocną. – Biała, wiedziałeś jaką przynieść! – Powiedziałam przeglądając się w lustrze.
- I jak, wysuszona? – Ezarel wszedł bez pukania.
Mój krzyk sprawił, że Valkyon, Nevra, Miiko i Jamon pojawili się w moich drzwiach prawie od razu, kiedy ja zasłaniając piersi poduszką rzucałam w elfa każdą książką, jaką miałam pod ręką. Miiko widząc całą sytuację najzwyczajniej wywaliła wszystkich z mojej futryny. Ezarel zatrzasnął drzwi dosłownie moment później ostatnia książka z mojej nocnej szafki walnęła dokładnie w miejsce, w którym przed chwilą znajdowała się jego głowa.
-PUKA SIĘ DO JASNEJ $%#^%*!!!!! – Krzyknęłam mu na odchodne.
Chyba zacznę sypiać w staniku…

6 komentarzy:

  1. Ta końcówka xD ciekawe co sobie pomyślał Ez widząc Gardzie w samej spódnicy xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Ezzz.... Na samym końcu poczuł powstanie XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otrzymujesz nagrodę za tekst roku 2017!

      Usuń
    2. A dziękuję dziękuję :) Chciałabym z tego miejsca pozdrowić moją rodzinę i przyjaciół, oraz chciałabym podziękować Ezarelowi to dzięki tobie mam tak zryte pomysły XD

      Usuń