poniedziałek, 19 czerwca 2017

Wielki dzień Nevry - Część pierwsza

Ręka mnie jeszcze boli, więc dzielę na dwie części. Enjoy!




Właśnie trwał egzamin z alchemii, Alajea strasznie się stresowała, choć była z alchemii całkiem niezła. Natomiast Karenn, która podchodziła do egzaminu bardziej dla zabawy, niż dla oceny, w końcu była ze straży cienia, żartowała z Alajeą, która właśnie w tym momencie nie miała na to ochoty.
- Pamiętajcie, żeby dodać liść zaczarowanej koki, dzięki temu eliksir będzie działał tylko 24 godziny, żeby nasze „ofiary” za bardzo nie cierpiały. – Ezarel posłał im wszystkim szeroki uśmiech.
Eliksir, jaki dzisiaj tworzyli, to lekka modyfikacja ciała. Sprawi on, że gdy ofiara dotknie jakiegoś chowańca lub faery przybierze jedną charakterystyczną dla niego cechę.
Karenn dosypała szybko sproszkowany liść do swojej mikstury i znów zajęła biedną Alajeę rozmową. Chrome skończył swój eliksir jako pierwszy. Wypił go i dla demonstracji dotknął swojego chowańca. Jego wilcze uszy prawie natychmiast zastąpiły wielkie, nietoperzo-podobne uszyska.
- Super – Powiedział zadowolony – Słyszę wszystko sto razy lepiej!
- Tak, tak, pamiętajcie, że testujecie eliksiry na swoich chowańcach, żeby mnie Miiko potem nie zabiła!
- Ja nie mam chowańca…! – Alajea szybko podniosła rękę.
- W takim razie poproś kogoś, żeby Ci swojego pożyczył. Chowańcom krzywda się nie stanie. Zostało wam 10 minut!
- O-oł… - Alajea tym razem zamiast głośnej gadaniny usłyszała jęk swojej przyjaciółki.
- Co się stało?
- Mój eliksir chyba nie powinien tak wyglądać… - Spojrzała na krwistoczerwony, nieco przypominający sok pomidorowy płyn.
- Schowaj to – Mruknęła syrena – Zrobiłam nadwyżkę, zaliczy Ci.
- Oh, dzięki, Allie!
- Śśssi…! – Szepnęła syrena – Bo ten długouchy jeszcze nas usłyszy.
Karenn zgrabnym ruchem wylała wodę ze swojej butelki, przelała płyn i schowała go do torby. W jej miseczce pływał teraz przeźroczysto-błękitnawy eliksir od Alajei.
Ezarel podszedł do nich.
- O, nieźle, Karenn, chociaż raz nie zawaliłaś! Chyba Alajea dawała Ci wskazówki, co? No, niech będzie, zaliczę Ci to, chyba czegoś i tak się nauczyłaś.
- Yess! – Syknęła uradowana wampirzyca.
Tego samego dnia, w swoim pokoju Karenn wyjęła płyn stworzony dziś przez siebie i odłożyła go na szafkę. Wyleje go w nocy, żeby Ezarel nie widział.
Już miała wyjść, kiedy wpadła na swojego brata.
- Nev, co jest?
- Przyszedłem po noże, które Ci pożyczyłem.
- A, tak, są koło łóżka, idę na stołówkę, weź je sobie.
Minęli się. Nevra wszedł do pokoju. Zabrał noże, ale coś zwróciło jego uwagę.
- Karenn, mogę się napić soku?
Nie było odpowiedzi. Musiała już pójść. Ah, nie zauważy.
Wampir wziął butelkę i zrobił kilka łyków, zanim się zorientował.
- A, fe… Chyba już stary… Oby mi nie zaszkodził. – Zakręcił dokładnie butelkę i wrzucił do kosza w pokoju wampirzycy. Wpadł na kogoś tuż za drzwiami.
- Gardienne <3 Znów wpadasz w moje ramiona? – Zaszczebiotał, gdy dziewczyna odepchnęła się lekko od niego.
- Chciałbyś. Jest Karenn?
- Poszła na stołówkę.
- Ok, dzięki!
Nevra wrócił do pokoju, odłożył swoje noże i położył się do łóżka, kolację zjadł już wcześniej. Trzeba iść spać, jutro czeka go trochę pracy.
Obudził się rankiem. Spało mu się dzisiaj trochę niewygodnie, ale dość przyjemnie. Przeciągnął się i pomasował się dłonią po klacie. Była delikatna i mięciutka. Uśmiechnął się błogo, obrócił się na bok i objął całym ciałem kołdrę. Dopiero teraz zaczęło do niego docierać, że coś jest nie tak… Potarł o siebie swoje nogi, jakieś dziwne uczucie, jakoś pusto… Hmnn… Zdjął z twarzy długi kosmyk włosów. Spojrzał na niego i dopiero wtedy wydał z siebie cichy okrzyk. Okrzyk, który na pewno nie należał do niego.
Wstał natychmiast i podbiegł do lustra w swoim pokoju. Tak, był w swoim pokoju, ale to na pewno nie był on… Miał na sobie tylko swoje spodnie od piżamy. Piersi, teraz dużo większe i okrągłe opadały luźno. Jego fioletowe oczy wpatrywały się w ten obraz nie wiedząc, jakie emocje wyrażać.
- To sen… - Powiedział do siebie – Poza tym… Powinienem był się obudzić w jej pokoju, gdyby to nie był sen…
Uszczypnął się mocno, zabolało. Dopiero teraz zrozumiał, że… To się dzieje naprawdę. Starając się nie wpaść w panikę zrobił sobie szybki rachunek sumienia. Jadł coś dziwnego wczoraj? Nie. Rzucił ktoś na niego jakieś zaklęcie? Nie ostatnio. Pił coś dziwnego?
- … Karenn!!!
Już zamierzał wyjść, nawet otworzył drzwi, gdy zorientował się, że ma na sobie tylko spodnie od piżamy i świeci biustem Gardienne przed całym korytarzem. Na szczęście było pusto. Zatrzasnął szybko drzwi i włożył na siebie jakąś koszulę.
Gardienne na pewno ma teraz jego ciało. Tak, to jedyne wyjście, musi teraz pójść do niej i zamienić się ubraniami.
Uchylił drzwi, upewnił się, że na korytarzu nie ma nikogo i czmychnął.
Zapukał do pokoju Gardienne, nie otwierała jednak. Ogarnęła go fala niepokoju. A co, jeśli wyszła?
Otworzyła mu jednak zaspana. Gardienne. Gardienne z krwi i kości, ze swoim biustem, brązowymi włosami i fioletowymi oczami. Spojrzała na swojego własnego sobowtóra i… Krzyknęła przeraźliwie.
- Cicho! Ciiicho to ja, Nevra! – Zatkał jej usta dłonią i wepchnął ich oboje do pokoju przyjaciółki.
- Ne-ne… Nevra?! – Patrzyła przerażona – Ale co… Jak?!
- Nie wiem! – Syknął – Myślałem, że ty będziesz miała moje ciało… Kurczę, jest źle, bardzo źle…
- Zaraz… To co Ci się stało?!
- Nie mam pojęcia… Wypiłem jakiś dziwny sok u Karenn i zmieniłem się… W Ciebie!
- Sok? Oh! – Wykrzyknęła coś sobie przypomniawszy
- Jeśli wiesz coś o tym, to mów!
- Wczoraj robiliśmy eliksir na egzaminie u Ezarela. Eliksir, który sprawiał, że zyskiwaliśmy na 24 godziny cechę charakterystyczną chowańca. Zobacz, nadal mam jeden z ogonów mojego Ciralaka. – Wyciągnęła ogon spod nocnej koszuli. – Ale widziałam coś.. Dziwnego przy miksturze Karenn.
- To znaczy?
- Jej mikstura była czerwona, ale tuż przed oddaniem była taka, jak powinna, czyli przeźroczysta, podchodząca pod niebieski.
- Obok kogo pracowała…?
- Alajei…
- I wszystko jasne… Alajea musiała jej pożyczyć trochę swojej mikstury.
- Ale… Co teraz?
- Pożycz mi jakieś ubranie, muszę porozmawiać z moją siostrą! – Wycedził przez zęby.
- Zaraz, chcesz się PRZEBRAĆ?! – Wykrzyknęła – W MOIM ciele!? No i nie mogą po KG paradować dwie Gardienne.
- Zrobię to dyskretnie – Zignorował pierwsze pytanie – Słuchaj, muszę z nią pogadać, właśnie dlatego musimy to odkręcić!
Dziewczyna przez chwilę wpatrywała się czerwona w podłogę, lecz po chwili sięgnęła do szafki z bielizną.
- Trzymaj, tylko żadnych dziwnych rzeczy, ok!?

4 komentarze:

  1. O rany, płacze :D czekam na next!💕

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej! Ojejejjejej! JAK NAJLEPIEJ! <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że ich nie zamieniłaś ciałami. Tak będzie dużo ciekawiej. ;>

      Usuń
    2. Zamiana ciałami jest już zbyt oklepana :P

      Usuń